-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant1
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik1
Cytaty z tagiem "zbrodnie" [34]
[ + Dodaj cytat]Sokrates był wielki, ponieważ wiedział, co w życiu jest najważniejsze: rozmowa z drugim człowiekiem. Sokrates przez całe swoje siedemdziesięcioletnie życie, aż do skazania go na śmierć za rzekomą bezbożność i gorszenie młodzieży ateńskiej, co rano wychodził z domu, szedł na rynek i rozmawiał z napotykanymi ludżmi. I robił tak przez pięćdziesiąt lat lub więcej. Myślę, żę nikt przed nim i nikt po nim nie umiał tak rozmawiać. Bo my nie rozmawiamy, nie wiemy jak to sie robi, my najwyżej sobie coś komunikujemy, albo przekazujemy słowa-szyfry lub słowa całkowicie puste, ot, byle coś powiedzieć. Prawie już nie rozmawiamy tak, aby pod wpływem tej rozmowy ktoś, albo my, mógł zmienić zdanie, bo zmianę zdania uważamy za brak charakteru, choć to wielka sztuka, którą posiedli tylko mędrcy. Sokrates rozmawiał naprawdę i robił to od rana do wieczora, a czasem i w nocy. Wychodził z domu i rozmawiał, rozmawiał, rozmawiał. Słuchał uważnie to co mówią inni, oczekując, że ini tez go usłyszą. A dziś, nawet gdy nam sie wydaje, że ze sobą rozmawiamy to i tak sie nawzajem nie słyszymy: słuchamy swojego głosu, swoich myśli. ludzie którzy ze sobą naprawdę rozmawiają, nie mają czasu na zbrodnie, przestępstwa, wojny, krzywdzenie bliźnich. Bo rozmawiając, słyszą drugiego człowieka. Bo chcą go zrozumieć. Więc gdyby wszyscy se sobą rozmawiali, gdyby nadal pamietali, jak sie to robi, byc może nie byłoby wojen, przemocy i zbrodni. I dlatego rozmowa, prawdziwa rozmowa jest miłością bliźniego, a ponieważ zapomnielismy, co to znaczy rozmawiać, to tej miłości jest niewiele lub wcale jej nie ma, i będzie jej jeszcze mniej. Rozumiesz?
GILLES Utrzymywać związek to kierować się miłością własną, nie miłością do partnera.
LISA Zostań.
GILLES Przykro mi, Liso, nie rozumiem cię. Nie całkiem do mnie dotarło, dlaczego rozstawaliśmy się dwa tygodnie temu, a już zupełnie nie rozumiem, dlaczego dzisiaj mielibyśmy zostać razem.
LISA Nie można uciec od własnego przeznaczenia. (pauza) Ty jesteś moim przeznaczeniem. (łagodnie) Nigdy nie będziemy należeć do siebie fizycznie, ale należymy do siebie duchowo. Zapadłeś we mnie głęboko, ja zapadłam w ciebie, jesteśmy uwięzieni. Nawet kiedy cieleśnie nie jesteś moim mężczyzną, jesteś nim w moich wspomnieniach, w moich marzeniach. W ten sposób trzymasz mnie w szachu. Możemy się rozłączyć, lecz nie możemy już się rozstać. W te wszystkie dni, kiedy nie było cię tutaj, kiedy nie było cię w twoim ciele, nadal zwracałam ku tobie wszystkie myśli, dzieliłam się z tobą swoimi nastrojami. Co to znaczy kochać mężczyznę? To znaczy kochać go na przekór sobie, na przekór niemu, na przekór całemu światu. To znaczy kochać go w sposób, na który nikt nie ma wpływu. Kocham twoje pragnienia, a nawet twoje awersje, kocham ból, jaki mi zadajesz, ból, którego nie odczuwam jako bólu, ból, o którym natychmiast zapominam, który nie pozostawia śladów. Kochać to znaczy mieć tę wytrzymałość, która pozwala przechodzić przez wszystkie stany, od cierpienia do radości, z tą samą intensywnością. Kochałam cię przedtem, nim chciałeś mnie zabić. I teraz nadal cię kocham. Moja miłość do ciebie to jądro, to mgławica w głębi mojego umysłu, to coś, do czego nie mam dostępu, czego nie mogę zmienić. Jakaś część ciebie wciąż we mnie żyje. Nawet gdybyś ty odszedł, ta część by została. Tkwisz we mnie. Jestem twoim odbiciem, ty jesteś moim, żadne z nas nie może już istnieć oddzielnie.
Patrzy na nią, poruszony tym wyznaniem.
LISA A zatem?
GILLES Zatem...
Gilles waha się jeszcze, kruchy, bezbronny; Lisa błaga go wzrokiem.
GILLES Zatem... zostaję, skoro już tu jestem.
(...)Z kącika ust i z obu uszu sączy się cienka nitka krwi. Historia jest utkana z takich nitek, a nie ze złotych nitek płaszczy cesarsko-królewskich Austro-Węgier.
Istnieją zbrodnie przerażające, złe i pomniejsze oraz książki nieoddane na czas do biblioteki.
Los lubi platać figle. Niekiedy uśmiecha się do tych, którzy najmniej na to zasługują, lub chroni zasługujących na karę, a odwraca się od pokornych i poczciwych.
Dwie zbrodnie rzetelne i jedna wybrakowana to było nic, rozmazana dynia, rozwłóczone siano i podarte portki Franka wywołały bez mała histeryczną panikę.
SS-manni wtargnęli do kilku mieszkań, zabili bez słowa, bez pytania, bez powodu pierwszych lepszych kilkunastu mężczyzn. Tragicznym zbiegiem okoliczności wśród zabitych znajduje się wybitny lekarz dr Raszeja, b[yły] profesor Uniwersytetu Poznańskiego, Aryjczyk, który przybył do ghetta na konsylium najzupełniej legalnie, zaopatrzony w formalną przepustkę.
Rewolucja to odpust; rozgrzesza ze wszystkich zbrodni pozwalając na jeszcze większe.
Inaczej niż w stosunkach z Polakami, których musiałam postrzegać jako „mniej wartościowych", bo w przeciwnym razie nie zdobyłabym się na uczestniczenie w ich wypędzaniu.
Nie każdy nikczemny i odrażający czyn znany ludzkości został skatalogowany i zmierzony.