-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać206
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "taksówkarz" [9]
[ + Dodaj cytat]Jeśli jednak Polacy są mistrzami narzekania, to mistrzami nad mistrze są taksówkarze (...)Zadowolony taksówkarz to oksymoron,taki sam jak bystry żołnierz,uczciwy lekarz czy seksowny informatyk.
Jechaliśmy już dobre dziesięć minut, kiedy taksówkarz powiedział:
- Dwieście kilometrów bez zimowych opon… hmm… no, nie wiem, czy dam radę.
Co szybko uzupełnił:
- A tak przy okazji, chłopcy, macie jakąś mapę?
Wyjechał prosto przed wielką czarną limuzynę i kierowca wściekle go otrąbił. - Ludzie są okropni. Nigdy nie umieją przewidzieć co zrobię. Jeżdżę przecież taksówką, chyba nie będę tu stał całą noc?
TAKSÓWKARZ I wtedy nadjechała zamówiona taksówka. Zajrzałam w uchylone okienko.
- Witam, pani Małgosiu! - powiedział tradycyjnie mój wierny, rumiany czytelnik. - Gdzie jedziemy?
- Ja zostaję - wyjaśniłam. - Ha! Ale nawet pani nie wie, kogo pan będzie wiózł!
Wychylił się ciekawie.
- Jezus, Maria! - wrzasnął wniebogłosy, wstrząśnięty do głębi. - Sam Czesław Miłosz!!
Musielibyście widzieć , jaką minę zrobił Noblista!
Przypuszczam, że nikt w czasie tego pobytu w Poznaniu nie sprawił mu jednak większej przyjemności niż taksówkarz!
Warszawscy taksówkarze to są ludzie, którzy się już niczemu nie dziwią.
Dla mnie każdy klient dobry. Jak zapłaci – mogę go nawet do raju zawieźć.
W taksówce nie dało się rozmawiać, bo głośno grało radio. Gabriela pomyślała, że tak woli, ale zniecierpliwiony Pyziak pochylił się do kierowcy:
- Może pan ściszyć? (...)
- A, pan pewnie woli o polityce posłuchać? Odradzam, tego się już nie da wytrzymać - jakby złe ich opętało - wywnętrzał się taksówkarz, spychając niejako na drugi plan Janusza Pyziaka wraz z jego próbami konwersacyjnymi. - Ja już ich nie słucham, panie kochany, ani gazet nie czytam, ani telewizji nie oglądam i wie pan co? I nic się od tego nie zmieniło, he, he - zaprodukował stary dowcip.
Gabrysia zaśmiała się mimo woli.
- Za to jestem zdrowy - w najlepsze snuł wyznania taksówkarz, uradowany tym, że doprowadził pasażerkę do śmiechu. Prowadząc, zerkał przez ramię na tę bratnią duszę, z uznaniem łyskając okiem - taksówkarze zawsze mieli do Gabrieli szczególną słabość. Z reguły nabierali do niej natychmiast zaufania i rozkręcali obszerne monologi.
Nie znosiła tego taksówkarskiego, a może po prostu polskiego podejścia. Lepiej zrobić mały przekręt, naciągnąć na parę złotych, niż z uśmiechem obsłużyć klienta, zrobić dłuższy kurs i dostać napiwek.
Zapłaciłem taksówkarzowi, a on przyglądając się mojemu orderowi i szarfie powiedział, że się nie dziwi mojemu zdenerwowaniu, że zna te sprawy, bo wielu oberkelnerów każe się wieźć do parku na Stromowce albo gdzie indziej, żeby sobie pospacerować... Roześmiałem się i oświadczyłem, że nie idę na spacer... ale że się chyba powieszę. Nie uwierzył mi. - Poważnie? - zaśmiał się. - A na czym? - Fakt, nie miałem na czym. - Na chusteczce do nosa - odparłem. - Taksówkarz wysiadł z auta, otworzył bagażnik, chwilę w nim szperał, a potem w świetle reflektora podał mi sznur, taki powróz. Uśmiechnął się, puścił do mnie oko i przekładając sznur przez pętlę z uśmiechem radził mi, jak mam się zgrabnie powiesić... A potem jeszcze opuścił szybkę i zakrzyknął: - Szczęśliwego powieszenia! - Odjechał pozdrawiając mnie światłami, a zanim zniknął za laskiem, jeszcze zatrąbił...