-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Cytaty z tagiem "sowa" [11]
[ + Dodaj cytat]-Pan Sowa jest bóstwem strzegącym lasu, ma wielką wiedzę, więc przekazuje nam mądrość nocy - oznajmiła dziewczyna
Dziwne, ale pierwsze wyginęły sowy.
Na dworze są sowy. (...) Może byśmy wyszli, żeby którejś poszukać?
Tu mieszkamy jakby sowy;
Lecz co gorsza, że połowy
Drugiej zamku – czart dziedzicem.
Czy inaczej: Rejent Milczek;
Słodki, cichy, z kornym licem,
Ale z diabłem, z diabłem w duszy!
-Jak dostanę choćby jedną sowę z wiadomością, że ... wysadziliście w powietrze toaletę alb...
- Toaletę w powietrze? Nigdy nie wysadziliśmy żadnej toalety.
- Ale to wspaniały pomysł. Dzięki mamo.
Tutaj naśladuje się wszystko, co zagraniczne. Śpiewak operowy może skrzeczeć jak sowa, a jeśli śpiewał we Włoszech, wszyscy krzyczą "Brawo!".
Poza tym w pokoju cuchnęło. Jak i w całym baraku. Kiedyś - po naszej dłuższej nieobecności - ktoś otworzył barak i znalazł w kącie truchło sowy, która najwidoczniej jakimś sposobem dostała się do środka i przez jakiś czas miotała się po biurze, aż w końcu wyzionęła ducha. Pierwsze słowa tych, którzy odkryli martwą sowę, brzmiały podobno: "Kurczę, dzisiaj pachnie tu trochę przyjemniej niż zwykle".
Sowy od zawsze nadawały impet opowieści. Taki jest ich cel.
Stojąc obok Indianin śmiał się również.
— Lubisz zwierzęta? — pytał.
— Strasznie!
— I ja też. Bardziej niż ludzi. (...) A teraz pokażę ci coś ciekawego. Tylko trzeba najpierw przygasić ogień. On lęka się światła. Gdy będzie zbyt jasno, nie przyjdzie.
Widząc zaś zdziwiony i trochę niepewny wzrok Minnetaki, dodał:
— Nie bój się, to nie duch.
Zbliżył się do ognia i długim kijem zwalił umiejętnie spiętrzone polana. Buchnęły słupem iskier, lecz płomień przygasł w istocie, a w jaskini zapanował lekki półmrok. Wtenczas Indianin zadarł głowę, przytknął do ust obie dłonie, złożone w muszlę, i wydał dziwny dźwięk podobny do hukania, zakończony chrapliwą, syczącą nutą. Odpowiedziała mu cisza. Wyczekał chwilę i znów powtórzył hasło. Spod stropu doleciał metaliczny chrzęst. Minnetaki, z wytężeniem wodząca wzrokiem po powale, dojrzała nagle, jak od czarnego tła odrywa się jakiś kształt białawy i lekko kołując spływa w dół. Mimo woli strach ją przeszył, lecz ani drgnęła, a w chwili następnej uśmiechnęła się bezgłośnie, wzdychając jednocześnie z ulgą. To, co poczytała za widmo, było tylko olbrzymią sową śnieżną.