Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Dawid Darling
1
6,3/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,3/10średnia ocena książek autora
3 przeczytało książki autora
6 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Teleportacja Dawid Darling
6,3
Mimo że człowiek, jako istota inteligentna i rozumna, jako bezkonkurencyjny władca ekosystemu planety Ziemia oraz ,,niepisany” właściciel błękitnego globu, nie jest gatunkiem doskonałym, to w ciągu ostatnich kilkuset lat dokonał wręcz niewyobrażalnego postępu adaptacyjnego i rozwojowego supergromady organizmów takich jak on, w której żyje. Supergromadą, my, jako ludzie określamy Cywilizację, w której od ramach od tysięcy lat trwamy, i z pokolenia na pokolenie kształtujemy, pozwalając porwać się nurtowi wielkich przemian i rewolucji, dających w konsekwencji XXI w. - ocean niezwykłych technologii, teorii, wiedzy, praw, i wszystkich innych możliwości z dziedzin nauk ścisłych i humanistycznych. Dojście do takowego, stabilnego poziomu technologicznego nas samych, czyli rozochoconej w dążeniu do technologicznej supremacji, ludzkości, w którym chociażby człowiek taki jak ja, opierając się o miękkie posłanie ulubionego fotela, i przygotowując ten oto materiał na laptopie usytuowanym na skromnym drewnianym biurku, może komunikować się z konkretnym zbiorowiskiem ludzi, i w ogóle, korzystać z nazwijmy to produktów ubocznych ewolucji i rewolucji zarazem ziemskiej Cywilizacji.
Paradoksalnie rzecz ujmując, to tysiące lat powolnego, ,,wysmakowanego” dostosowywania się ludzi do biegu czasu i przemian kulturowych, społecznych i naukowych, spowodowały, że jak za naciśnięciem tajemniczego przycisku przez potężną boską istotę , w okolicach połowy XIX w. całemu adamowemu plemieniu otwarła się furtka, i to na oścież, zapoczątkują cykl przemian i procesów, które przecież ,,kiedyś" znacząco zmienią pojęcie mas społecznych o dobrobycie technologicznym, i nakierują naszą Cywilizację ku najwłaściwszej drodze ekspansji naukowej i technologicznej. Bo to co będzie za tysiące lat, teoretycznie pozostaje w sferze marzeń bądź, poruszając się wokół optymistycznej wersji założenia, jest oczkiem w głowie wielu futurologów i specjalistów, którzy obecnie dyskutują, planują, prowadzą pierwsze doświadczenia zazębione wokół projektów inżynieryjnych, medycznych, czy jakichkolwiek innych procesów, które dokończą następne i następne po nich pokolenia; przecież ograniczają ich jedynie prawa fizyki, a taki sposób – w prostych słowach to ujmując – myślenia o przyszłości jest niezwykle poważany. I tak my, jako ludzie dotarliśmy do Anno domini 2019; i tak ja, jako człowiek, typowy przedstawiciel Homo Sapiens i nietypowy, jeden z miliardów trybików w mechanizmie Cywilizacji, towarzyszę postępującemu geometrycznie, iście szalonemu z punktu widzenia całej ludzkości procesowi wdrażania w nasze życie coraz to bardziej zaawansowanych, dzielących się na liczne odgałęzienia, technologii. I tak na przykład Sztuczna Inteligencja, Algorytmy, ultraszybka wymiana danych dzięki Internetowi, skuteczna komunikacja, ewoluujący z dnia na dzień świat technologii segmentu rozrywki ułatwiają nam życie, lecz z drugiej strony łączą nas niewidzialną nicią pozytywnego, jak i negatywnego uzależniania. Bo przecież, tak na dobrą sprawę, jesteśmy wręcz zanurzeni w technologii, okryci jej całunem - przykryci tą bardzo plastyczną warstwą, którą my sami tworzymy, i która się do nas dostosowuje. Dlatego samo słowo ,,technologia” jest zbyt płaskie i stanowi zbyt proste nazewnictwo, aby uwydatnić to w jak zaawansowanym w stosunku do 150 lat wcześniej, świecie, żyje wielomiliardowe zbiorowisko przedstawicieli gatunku Homo Sapiens. Niedługo to my sami staniemy się technologią: nanobiologia, cybernetyka, czy inżyniera genetyczna. A wszystko po to, aby żyć dłużej, a co za tym idzie wpadać w błędne koło i coraz bardziej i bardziej wpływać na stopień rozwoju technologiczno-gospodarczego Cywilizacji.
Jednym z śmiałych, przechodzących powoli z dnia na dzień widocznego postępu technologicznego, z nierealnych teorii i hipotez w świat realnych możliwości, rozwiązań, które o ironio, zapoczątkowane zostało w świecie fikcyjnym, w literaturze fantastyczno-naukowej, i przeszło z inspiracji do pozycji stricte rozpracowywanego projektu, któremu naukowcy poświęcają dość dużo czasu, ciągle go rozwijając i udoskonalając, nawet z drobnymi sukcesami na tym polu, jest teleportacja. Kto by pomyślał, że tak pokrętny rozwój ludzkości, która to dotarła do momentu na Osi Czasu naszej Cywilizacji, w którym wszystko tak naprawdę zaczęło się przed nami wyłaniać, doprowadzi nas do jednej z takich chwil, gdzie gałąź nauki, a także w jakiś sposób technologii – teleportacja – będzie rozpracowywana przez czołowych naukowców świata, a za określoną liczbę pokoleń w przód, znajdzie ona swoje zastosowanie jako inna technologia, z której korzystamy obecnie. Do teleportacji przywiązuje się dużą uwagę, z jeszcze jednego, istotnego względu. Stanowi ona rodzaj komunikacji, który patrząc na to, co o teleportacji mówi multum tworów popkultury, jest najskuteczniejszym ,,środkiem transportu”, jaki można by sobie wyobrazić. Dlatego nie sposób jest nie przyjrzeć się fenomenu teleportacji z perspektywy nauki; nie sposób jest nie zgłębić tej problematyki w nieco szerszy sposób. Poruszając się zatem tak uformowanym szlakiem myślowym, postanowiłem więc, aby wybrać "Teleportację" – publikację popularnonaukową Davida Darlinga, dzięki której uzmysłowię sobie, na jakim etapie praktycznym, badawczym i teoretycznym stoi zjawisko ,,teleportacji”, i jakie nauki oraz technologie musiały się rozwinąć, aby ,,teleportacja” - środek, czy tak zwana ,,siła przenosząca", jak dawniej sądzono, przy pomocy której, jakby inna warstwa nas samych, potrafiła zniknąć z danego punktu i zmaterializować się w innym położeniu, w końcu mogła zwinąć kotwicę mocno osadzoną na gruncie czystej fantazji i odpłynąć ku zastosowaniu całej siebie na polu nauki, praktycznego wykorzystania dla Wojska, Rządu, czy chociażby dla zmniejszenia zagrożenia terroryzmem i przestępczością.
Publikacja Davida Darlinga, jako forma literatury popularnonaukowej ma pewne znamiona budowy przypominające strukturę powieści, w której z bardzo powolnego pułapu napięcie, od początku przedstawianych wydarzeń rośnie, aby eksplodować pod koniec powieści pewnymi fabularnymi okolicznościami, które mogą zmienić losy jej głównych bohaterów, a z perspektywy czytelników przysporzyć siwizny, emocjonalnego rozdarcia, konsternacji i chwili refleksji. W niniejszej, omawianej pracy, w której ów naukowiec poświęcił się w jej realizacji na tyle, aby dać zjawiskowo dokładnie ujęte, na pograniczu toku stricte naukowego przedstawiania problemu z zaprezentowaniem idei w wersji dla nieco mniej ,,ścisłych umysłów” laików, uwypuklenie tego czym w ogóle jest teleportacja, i jak wyewoluuje ona za kilka pokoleń postępów technologicznych w przód, jest bardzo podobnie, jak na przykładzie jednego ze sposobów kreowania napięcia w jakimś rodzaju powieści, o którym to wspominałem. Darling zaczyna smętnie, powoli, jak posapująca, leniwie poruszające swe tłoki maszyna parowa. Stosuje rozwinięcie, w którym umieszcza znacznie wydłużony segment historii nauk fizycznych, gdzie przykładowo wyjaśnia drugą zasadę termodynamiki i entropię idąc uparcie dalej w przód, i opisując dotarcie naukowej myśli ludzkiej do momentu wyłonienia się teorii mechaniki kwantowej, która to jest znacząca w powstaniu i ,,rozwijaniu się" sub-nauki i technologii teleportacji. Taki zabieg Darlinga ma podkreślić, że teleportacja nie jest wybrykiem pisarzy i filmowców gatunku sci-fi, lecz realną, ciągle rozwijającą się wąską dziedziną nauki, o ugruntowanej podstawie teoretyczno-empirycznej. Dopiero po przebrnięciu przez bardzo solidny, wręcz toporny, ale jednak możliwy do przyswojenia, przy zwiększonej uwadze, rozdział tej publikacji poświęcony informatyce kwantowej i kwantowej kryptografii, dostaliśmy akt ostatnich kilkudziesięciu stron publikacji, w którym określa się, mówiąc w skrócie, czym, jak i dlaczego jest ,,teleportacja”.
Nadzwyczajny, nie będący rozochoconą fikcją środek komunikacji, niczym pieśń przyszłości, którym jest teleportacja niesie ze sobą odczuwalne dopiero za całe pokolenia naukowych rewolucji i zmian w przód, reperkusje dla pojedynczej istoty ludzkiej i dla całej Cywilizacji. Można jedynie filozofować i patrzyć przez pryzmat przyszłych technologii, jak rozdzielą się owe reperkusje, na negatywne i pozytywne. Teleportacja będzie zapewne miała formę klasyczną, jak np. ze Star Treka lub kwantową, bazującą na oddziaływaniu splątania kwantowego. Szczególnie jej drugi rodzaj budzi nieco większe nadzieje, gdyż mechanika kwantowa nie zabrania przeniesienia człowieka gdzieś w inne miejsce w przestrzeni poprzez splątanie bilionów, bilionów cząstek, które tworzą jego fizyczność w najbardziej fundamentalnej skali, uwzględniając w tym względzie być może specyfikę połączeń między neuronami, wspomnienia, świadomość, osobowość i również duszę.
Samej teleportacji na pewno pozwolą rozwinąć się komputery kwantowe; za skompensowane zaprezentowanie historii kryptografii i informatyki kwantowej w niniejszej publikacji powinniśmy stawiać Davidowi Darlingowi pomniki z najznakomitszego kruszcu, ot cichy plus efektów jego pracy. Pokazał czytelnikom, że mimo iż duża część jego pracy wymaga dużo więcej niż solidnego zaangażowania szarych komórek w przyswajaniu jej specyficznej treści, to potrafił on dotrzeć do czytającego, wpoić mu, jakie dziedziny nauki trzeba było rozwinąć, aby pracować nad teleportacją, tak intensywnie, jak dokonywane jest to obecnie.