Na jego twórczość duży wpływ mieli: Pierre Gassendi i Kartezjusz. Pisał komedie (m.in. Le pedant joue 1654, z której wiele scen zapożyczył Molier),tragedie (m.in. La mort d’Agrippine 1653); jest także autorem powieści fantastycznej Tamten świat (wydanie polskie 1956) opowiadającej o podróży do państw Księżyca i Słońca. Współczesnym znany jest głównie jako autor listów (Lettres 1654).
Postać Cyrana de Bergerac została spopularyzowana dzięki komedii Edmonda Rostanda Cyrano de Bergerac (1897).
"Państwa i cesarstwa Księżyca" (tak polski, nieco mylący tytuł) to właściwe nieukończony dwuksiąg, wydany już po śmierci Cyrano w latach 1656 i 1663. W pierwszej z nich jesteśmy świadkami podróży na Księżyc, w drugiej śledzimy losy głównego bohatera na... Słońcu.
To jedno z najbardziej znanych dzieł tego dzielnego i drażliwego muszkietera. Mimo upływu czasu, zachowało ono zdumiewajacą lekkość stylu i świeżość pomysłów. Pomiędzy obydwiemia częściami istnieją jednak pewne różnice: "Państwa Księżyca" tryskają wręcz pomysłami i satyrycznym spojrzeniem na ludzkość. Cyrano nie uniknął tutaj jednak pewnych dłużyzn. W "Cesarstwach Słońca" widac wyraźnie rozwój stylu i sposobu argumentowania. Tekst ten nie zawiera jednakże już tylu elementów humorystycznych.
Mimo, że Savinien Cyrano pisał obydwie książki jako traktaty filozoficzne, można je również zaliczyć do literatury fantastycznej. Jako przykład, jak autor żongluje zabobonami i prawdziwą wiedzą techniczną, niech posłuży sposób, w jaki podróżnik dostaje się na Księżyc: Za pomocą rusztowania, do którego przyczepione są rakiety na proch czarny (protoplasta samolotu rakietowego) wznosi on się tak wysoko nad Ziemię, że jego uprzednio wysmarowane szpikiem kostnym ciało zostaje silnie przyciągnięte przez Księżyc. Bo, jak przecież powszechnie wiadomo, nasz satelita przyciągają szpik kostny.
Książkę mogę polecić fanom wczesnej fantastyki oraz szukającym starszych tekstów satyrycznych.
Legendarny nosacz, broniąc słusznej skądinąd sprawy rozumu, daje się trochę ponieść fantazji w tworzeniu i doborze argumentów. Fantazja ta nie odchodzi go bynajmniej przy porównaniu męża i niewiasty, zgodnym może z duchem epoki, ale rażąco kłócącym się z doświadczeniem.
A jednak dzieło to ujawnia pewne walory, i to nie tylko entuzjastom historii nauki. Piękny język przyjemnie drażni fałdki na mózgu (jeśli ktoś ma),humor wstrząsa trzewiami, a kreatywność Bergeraca w budowaniu brawurowych (i nierzadko obrazoburczych) konstrukcji myślowych musi imponować.
Czytając te siedemnastowieczne wynurzenia, jako żywo przypominające kosmogoniczne wymysły starożytnych, trzeba jednak zapłakać nad straconym tysiącleciem. Z drugiej strony, gdyby nauka wcześniej przebiła mur religijnej ignorancji, być może dziś nic by już z nas nie zostało, a tak możemy jeszcze chwilę pośmierdzieć.