Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jacek Bielawa
3
7,7/10
Pisze książki: literatura piękna, czasopisma
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,7/10średnia ocena książek autora
13 przeczytało książki autora
21 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
2020. Antologia współczesnych polskich opowiadań Miłka O. Malzahn
8,3
Zaczęło się w 2008 roku. To właśnie wtedy szczecińskie, niszowe wydawnictwo literackie Forma opublikowało pierwszą antologię opowiadań polskich. Na liście autorów znalazło się kilka nazwisk, o których do dzisiaj możemy mówić z szacunkiem: Inga Iwasiów, Adam Wiedermann czy Marcin Bałczewski. Cel publikacji był jasno określony – zebrane teksty miały odzwierciedlić to, co działo się aktualnie w polskiej prozie. Tematycznie przeważały więc narracje o relacjach międzyludzkich oraz o doświadczeniu emigracji. W listopadzie 2020 roku do rąk czytelników trafiła już piąta edycja Antologii. Tym razem do naszej dyspozycji podano trzydzieści jeden niezależnych i silnych głosów. Są tu autorzy dobrze znani z poprzednich tomów, między innymi: Andrzej Turczyński, Łukasz Suskiewicz, Dariusz Muszer, Paweł Przywara czy Miłka O. Malzahn, ale są także debiutanci: Klaudia Pieszczoch, Aleksandra Borowiec czy Barbara Sadurska.
Każdy, kto choć raz czytał książkę z serii Kwadrat, dobrze wie, że nie jest to lektura szybka. Tekst jest dobrze zbity, odstępy między wierszami niewielkie, a czcionka ani za mała, ani za duża. Rozciągnięte na 350 stron historie, to tak naprawdę co najmniej tydzień czytania. Ja zresztą czytałem „2020. Antologia współczesnych opowiadań polskich” dużo dłużej. Każdy test ma swoją indywidualną specyfikę, technikę pisania. Nie jest łatwo przeskakiwać z opowieści na opowieść. Raz dostaniemy miniaturową, oniryczną prozę poetycką („Rezons”),by po chwili przenieść się w futurystyczną wizję przyszłości („Słaby punkt”),albo do komunikacji miejskiej, obserwując narastający, antyspołeczny bunt („Samotność jako przyczyna wypadania włosów”). A są to opowiadania warte uwagi i poświęconego czasu. Ich największą zaletą jest właśnie różnorodność. Można banalnie stwierdzić, że każdy znajdzie tu coś dla siebie, ale dużo ważniejszym jest moim zdaniem szeroki wydźwięk. Autorzy odwołują się między innymi do: samotności, bólu egzystencjalnego, relacji damsko-męskich, historii, kultury, polityki, strachu przed śmiercią. Jak zauważa w posłowiu Maciej Libich „Jeśli więc szukać jakiegoś klucza interpretacyjnego dla wszystkich opowiadań (…) być może warto czytać je właśnie jako napięcie między działaniem a biernością, ruchem a pasywnością”.
Miała być „2020. Antologia współczesnych opowiadań polskich” pewnym wyznacznikiem tego, co w Polsce się pisze i jak się to robi. Ta misja nie do końca się udała. Teksty powstawały przed marcem 2020 roku, a więc tuż przed pandemią koronawirusa, która wywróciła świat do góry nogami. Być może dlatego nie ma tu żadnego opowiadania traktującego o epidemii. Tę lukę mogą zapełnić jednak inne opowieści, chociażby „Oranżeria” Pawła Przywary, w której ucieleśniają się wszystkie obawy związane ze zdrowiem i kondycją człowieka. W innych miejscach dostrzeżemy także kolejne symptomy charakterystyczne dla obecnego świata: problemy rodzinne, rozwody, przepracowanie, zapominanie o bliskich, krytykę kapitalizmu.
Patrzę też na tę książkę, jak na swoisty katalog różnorodności gatunkowej opowiadań. Ryszard Lenc („Bez tytułu, 1982, Nowy Jork”) traktuje opowiadanie jako gatunek sylwiczny, bawi się jego konwencją. Jego opowieść o Jeanie-Michelu Basquiacie składa się z cytatów, wywiadów, informacji encyklopedycznych, wspomnień, wycinków wypowiedzi, ulubionych dań i wielu innych elementów. „Afazja Wernickiego” to postmodernistyczny eksperyment, w którym zbitki liter i znaków są trudne do przetransformowania na jakąś spójną treść. Rozwarstwienie płaszczyzn narracji dobrze ukazuje z kolei jedno z ostatnich opowiadań zbioru „Paleolit” Barbary Sadurskiej, gdzie obok akcji osadzonej w epoce kamienia, współistnieje druga, współczesna nam opowieść o pewnym tłumaczu. Niezwykle uważnie należy czytać „Sonatę Dantejską Ferenca Liszta” Elżbiety Stankiewicz-Daleszyńskiej, to głównie z uwagi na jej wyjątkową rytmizację oraz niepokojącą kompozycję. Odnaleźć można w niej także całkiem sporo wątków autobiograficznych. Są tu teksty dłuższe, kilkunastostronicowe, a są też miniatury o objętości nie przekraczającej trzech kartek. Autorzy udowadniają, że opowiadanie jako gatunek ma się bardzo dobrze i mimo pewnego wyeksploatowania formy, nadal można całkiem sporo dorzucić od siebie.
Zasadnym byłoby pytanie, który z tych tekstów jest najlepszy. Na to nie ma jednak jednoznacznej odpowiedzi. Z perspektywy czasu najbardziej w pamięć zapadły mi „Wkesonwstąpienie” Jarosława Błahego, to głównie z uwagi na postać bohatera (nauczyciela) oraz niechęć do Dżemu; „Słaby punkt” Marka Pogorzelskiego, bo w prostych zdaniach zbudował wizję przyszłości, której bardzo się obawiam; „Maria Czwarta” Aleksandry Borowiec – za to, że porusza temat uprzedmiotowienia człowieka; „Re: programowany” Katarzyny Kałużnej, bo przytaczając opowieść o wyjątkowym eksperymencie, autorka zmusiła mnie do krytycznego spojrzenia na swoje życie; i wreszcie wspomniany już wcześniej „Bez tytułu, 1982, Nowy Jork”, który czegoś nowego mnie nauczył.
„2020.Antologia współczesnych opowiadań polskich” to jak już wspomniałem wcześniej zbiór różnorodny, przeznaczony głównie dla wymagającego czytelnika. Każdy tekst oferuje wysoką jakość, a ich wzajemne relacje ustanawiają dialog między różnymi tradycjami pisarskimi. Poznanie historii wymaga cierpliwości, a niejednokrotnie samozaparcia, bo prezentowani tu autorzy posiadają umysły wybitne i chętnie dzielą się swoją erudycją. Na koniec można tylko żałować, że ten wyjątkowy, polifoniczny utwór nie doczeka się szerszej promocji. Być może to właśnie ta antologia najlepiej uświadamia, jak niewielkie znaczenie w kreowaniu emocji ma fabuła, a jednocześnie jak istotną rolę odgrywa język.
Recenzja ukazała się pod adresem http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2020/12/recenzja-2020-antologia-wspoczesnych.html
Święty Antoni i inne opowiadania Jacek Bielawa
8,0
„Święty Antoni” i inne opowiadania to zbiór utworów od prezentujących dziecięcą perspektywę nasączoną zabobonnością dorosłych po starczą bezradność i fascynację życiem. Wspomnienia z czasów zaczarowanej dziecięcej sielanki pełnej biedy oraz ludzkich nieszczęść, a mimo tego pociągającej, bo obecnej w dalekiej przeszłości w czasach młodości. Teraźniejszość zawsze staje się dobrym powodem do wędrówki w przeszłość. Tak jest we wszystkich opowiadaniach ze „Świętym Antonim” na czele. Mieszkającego w Stanach Zjednoczonych bohatera zagubione przedmioty zmuszają do wędrówki w odmętach swojej pamięci. „Kto puszcza rzeczy samopas, ten wodzi je na pokuszenie” przekonuje nas narrator zabierający nas z długiego mostu do Jabłonki, by płynnie przejść do tematu przemijania rzeczy i ludzi.
Opowiadania mają w sobie magię „Sklepów cynamonowych” Bruna Schulza. Rozrastają się, przekształcają: „Światy, w których żyłem w dzieciństwie były nietrwałe. Pojawiały się i znikały w najmniej oczekiwanych momentach. Działo się to zawsze, gdy już zdążyłem nieco przywyknąć, zadomowić się, zainstalować system kryjówek i wypełnić go kolekcjami dziecięcych skarbów, poznać towarzyszy zabaw, wydeptać własne ścieżki i skróty, i opanować sposób chodzenia nimi”.
Życie w niepewności jutra, pełne ciągłych przenosiny związane z nową pracą matki (jak w „Hormonie odmiany”) albo wojennych i powojennych wędrówek (jak w „Fremd in der Fremde gehn”). Wszystko to w cieniu bogatych, którzy mogą inwestować w sztukę lub – bardziej praktycznie – w środki masowego transportu oraz fabryki.
Świat dziecięcych labiryntów z wiekiem przekształca się w świat zagubionych rzeczy, które jesienią naszego życia trudno opanować przez ich nieoczekiwany rozrost, jak w „Belle Isle”. Dzieciństwo i starość leżą tu blisko siebie: „Jednak zdałem sobie sprawę, że w ówczesnym stanie ciała i umysłu nie byłem dobrym materiałem do obróbki duchowej, a i pewnie w latach młodości było podobnie (dowodem moje liczne szkolne wagary i późniejsze błąkanie się po życiu)”.
Sentymentalne patrzenie na przeszłość i jej braki wyłania się także w opowiadaniu „Buty”, którym autor uświadamia nam (marudzącym na braki) że żyjemy w niesamowitym dostatku dóbr materialnych: „Kiedyś to człowiek buty szanował, bo, nie licząc drewniaków, miało się jedną parę na wszystkie okazje. Rower w Jabłonce miał tylko ksiądz Śmietana. Było też trochę koni, których z byle powodu nie zaprzęgano. Błotniste, to znów pokryte pyłem drogi, ścieżki i ścieżyny pokonywało się pieszo, w butach albo boso. Po wsi biegaliśmy na bosaka, ale idąc gdzieś dalej, do lasu albo do miasta, trzeba było włożyć buty. A do kościoła obowiązkowo chodziło się w butach wypastowanych na wysoki połysk w sobotni wieczór”. Świat wspomnień narratora jest odmienny od naszej codzienności pełnego używania wszystkiego „bez potrzeby” i obdartego z magii wartości.
Opowiadania bardzo subtelnie przekazują nam obraz wojny widziany dziecięcym wzrokiem. Po pokoleniu, które walczy przyszedł czas na głos tych, dla których ciężkie czasy łączyły się z dzieciństwem. Jest to pokolenie moich dziadków, którzy są świadomi trudnej sytuacji w tamtym czasie, ale i tak ze sentymentem wracają do przeszłości, bo teraźniejszość ich przerasta, jak bohatera, który w zamian za dobrą opiekę oddaje dorobek swego życia. Przez ten powrót do stanu bezradności i potrzeby opieki życie ludzkie tworzy pętlę, w której dzieci i starcy nie mogą obyć się bez innych.
Książkę polecam osobom lubiących sentymentalne podróże w przeszłość. Niedługie opowiadania napisane lekkim i obrazowym językiem czyta się bardzo przyjemnie. Jacek Bielawa pozwala nam przenosić się w świat, który przypomina książki wrocławskiego pisarza Wacława Grabkowskiego i opowiadania Zenona Rogali.