Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik230
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Miriam Karmel
1
6,3/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,3/10średnia ocena książek autora
78 przeczytało książki autora
130 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Być Esther Miriam Karmel
6,3
Prawdziwe książki są trudne. Przez to, że pokazują życie dokładnie takie, jakim jest, wpędzają nas w nienajlepszy humor. Dobre książki pozostawiają w nas trwały ślad. Już czytanie, jest trudne, bombardują emocjonalnie.
Taką książką jest „Być Esther”, książka o kobiecie po osiemdziesiątce, która wie, że już bliżej niż dalej. Przeżyła swoje życie. Niepostrzeżenie stała się staruszką, wzbudzającą swego rodzaju sensację, bo jak to możliwe, że w świecie młodych i pięknych, zdrowych, śmie chodzić ktoś stary. Jakby świat nie mógł zaakceptować tego, że można mieć osiemdziesiąt lat i owszem, wadliwe ciało, ciało zużyte, chore, ale wciąż sprawny umysł. Nawet córka Esther nie akceptuje, tego że matka ma marzenia, plany, że chce decydować o sobie. Ceely uparcie dąży do tego, aby matka przeniosła się do domu spokojnej starości. Te nalegania są niejako punktem wyjścia, pretekstem do tego, by Esther opowiedziała nam o swoim życiu, zaprosiła nas do swojego życia. Życia długiego i bogatego, chociaż przecież nie słodkiego i różowego jak cukierek.
Patrzymy na świat oczami Esther, możemy zrozumieć dlaczego tak nie chce iść do domu spokojnej starości, w którym wylądowały jej koleżanki. Dom spokojnej starości w ulotkach dla dzieci potencjalnych pensjonariuszy, jest słodką i rajską oazą, w rzeczywistości dla tych ludzi jest śmierdzącą umieralnią z rygorem, jak w karnej kompanii. Dlaczego Esther ma się tam przenieść, dlaczego dzieci zmuszają rodziców by porzucili swoje domy, mieszkania, swoje uporządkowane życie ze wszystkimi – dla postronnych niekiedy śmiesznymi – rytuałami? Sama tego rozumiem. Rozumiem smutek Esther, powodowany tym, że jej córka nie proponuje jej wspólnego zamieszkania, jeśli już tak martwi się o matkę.
Esther wspomina swoje życie, swoją matkę, która kojarzy się jej z wiecznym myciem podłóg, teraz, z perspektywy czasu lepiej ją rozumie, pojęła dlaczego matka tak niechętnie opuszczała dom, ogarnia strach w jakim musiała żyć, strach jaki zmusił ją do ucieczki z Polski. Teraz Esther wie, jak często była niesprawiedliwa dla matki, chciałaby mieć odwagę porozmawiać z córką, póki jest na to jeszcze czas, aby córce nie towarzyszyło to samo poczucie winy. Tylko jak zakopać rowy cichych nieporozumień?
Ta książka jest szczególna. „Być Esther” dotyka problemu bardzo na czasie, tego czego wszyscy się obawiamy, lub zaczniemy obawiać. Lęk przed śmiercią, przed samotnością, strach przed tym, że zniedołężniejemy, staniemy się niepotrzebni, lub wręcz będziemy zawadzać. Z tego powodu ta książka porusza czytelnika. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś czytał ją i był obojętny względem treści. Tak się chyba nie da.
Polecam „Być Esther”, nie ma ta książka zatrważających rozmiarów, ale jest piękna, melancholijna, smutna, ale Esther też nie popada w przesadny patos, na świat patrzy wciąż z ironią i humorem. Dlatego ta książka jest tak prawdziwa, przez to również bardziej poruszająca.
Naprawdę polecam – przeczytajcie!
"Esther wolałaby jedwabny szal, perfumy, pudełko czekoladek, albo coś tak tradycyjnego jak kwiaty. Chciałaby powiedzieć córce, że wciąż docenia przyjemności, chociaż jest stara."
Być Esther Miriam Karmel
6,3
Nie do końca podobała mi się ta książka.
Doceniam pomysł autorki i chęć ukazania tego mało popularnego okresu życia - starości.
Miriam Karmel podjęła się trudnego zadania.
Starość nie jest medialna ani dobrze się nie sprzedaje.
Co prawda Esther jest tu przedstawiona jako starsza pani, która ze wszystkich sił stara się utrzymać swoją godność, swoją odrębność pomimo swoich zdrowotnych utrapień i ograniczeń.
Nadal chce sama mieszkać i o sobie decydować. Nie zgadza się na propozycję córki, by przenieść się do domu opieki. Zresztą córka jest tu przedstawiona w bardzo niekorzystny sposób.
Teraźniejszość jest przeplatana wspomnieniami z lat wcześniejszych - jej życia jako żony i matki.
Czegoś mi jednak w tej książce zabrakło. Wydaje się jakaś taka niedokończona, bez puenty, jakby Esther w swojej postępującej demencji zapomniała ją domknąć.
Reklamowane poczucie humoru też jest bardzo delikatne.
Gorzki wydźwięk całości gdzieś je zagłusza.
Można przeczytać, ale spodziewałam się czegoś lepszego.