Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Zbigniew Wlazłowski
1
8,0/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
8,0/10średnia ocena książek autora
7 przeczytało książki autora
13 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Przez kamieniołomy i kolczasty drut Zbigniew Wlazłowski
8,0
Realia życia w KL Gusen. Druzgocące, do bólu precyzyjne opisy tortur stosowanych przez zwyrodnialców zarządzających obozem. Całość napisana w zupełnie innym stylu niż (również bardzo potrzebna i ważna) książka Dobosiewicza. Wszelkie zapożyczenia, zwroty obcojęzyczne czy specyficzne dla danej grupy od razu wyjaśniane są w przypisach. Tekst jest przejrzysty, od strony redakcyjnej bez najmniejszego zarzutu.
Jest to relacja z punktu widzenia więźnia. Podążamy za wspomnieniami Autora, od akcji wymierzonej w polską Inteligencję, przez trudy w obozach, aż po wyzwolenie i konieczność przystosowania się do nowego, poobozowego życia. Moją uwagę zwróciło to, że we wspomnieniach więźniów, którym udało się przetrwać obóz Gusen, przewijają się te same nazwiska - i to nie ludzi, którzy zaprzyjaźnili się dopiero po wyzwoleniu obozu, ale takich, którzy znali się i wspierali w czasie trwania terroru za kolczastym drutem. I o tym pisze wprost Wlazłowski - że przetrwanie możliwe było tylko w przypadku określonej grupy więźniów o konkretnych cechach i przy jednoczesnym występowaniu sprzyjających okoliczności oraz szczęścia. W uproszczeniu jedną z tych grup byli więźniowie dwuznaczni moralnie, a drugą zaradni, którym udało się dostać do lepszego komanda oraz tacy, którzy mogli liczyć na pomoc współtowarzyszy niedoli. Sam Autor, który niejednokrotnie otarł się o śmierć, najpierw korzystał z pomocy "prominentów", a później, gdy objął lepsze stanowisko, to on ratował od zagłady innych więźniów.
Wlazłowski opisuje bestialstwo, którego był świadkiem, ale także historie osób wręcz cudownie ocalonych oraz sytuacje pełne grozy, gdy udało się umknąć śmierci tylko dzięki niebywałej pomysłowości, odwadze i zachowaniu zimnej krwi.
Przerażające, że tę machinę nienawiści napędzali nie tylko esesmani, ale też zwyczajni ludzie, którym przedstawiano ofiary jako polskich bandytów wydłubujących Niemcom oczy, przez co na trasie do obozu nie szczędziły im obelg nawet kobiety z dziećmi.
Straszne czasy czy straszni ludzie? Oto jest pytanie...