Jesteśmy społecznością, która kocha książki

"Korea Północna. Poszukując prawdy" to książka bardzo nierówna i moim zdaniem niewarta zainteresowania. To kolejny z "bestsellerów", który wykorzystuje kombinację chwytliwego tematu oraz intrygującego tytułu tylko po to, żeby wyciągnąć od nas pieniądze. Dodajmy - pieniądze za nic. Książka podzielona została na kilka części - pierwsze dwie - napisane przez N. Levi'ego (jedyne, które coś wnoszą) dotyczą przemian w KRLD (adaptacja idei konfucjańskich do systemu totalitarnego, utworzenie doktryny "Dżucze", przyczyny jej porzucenia na rzecz doktryny "Songun", powstanie komunistycznej dynastii rządzącej) oraz - co ciekawe - są rozbudowaną i ciekawą analizą kontaktów pomiędzy KRLD i PRL oraz RP. Wprawdzie wszystko to jest napisane chaotycznie, co i raz przeskakuje się z tematu na temat, aby na następnej stronie podjąć porzucony wątek - trudno, trzeba się przyzwyczaić do zamętu. Mimo tego można co nieco znaleźć odnośnie przemian systemu. Rzecz jasna poszukiwanej w tytule prawdy nie znajdziemy, bo nie jest to aż tak rzetelna książka... Za to kolejne rozdziały to już przepisywanie wiadomości znanych ze stron internetowych, zbieranina niesprawdzonych informacji, powtarzanie tych samych wątków (np. o podziale klasowym można tu przeczytać coś ze trzy razy),zwykła próba zaszokowania, zamiast naukowej analizy. Średnio zorientowany obserwator wie na ten temat więcej. Cała "analiza" kończy się na początku rządów Kim Dzong Una - tak po prostu jest łatwiej, taniej i szybciej. Za prosty przykład niech posłuży próba zaszokowania nas informacją o kampanii na rzecz prawomyślnych fryzur, prowadzonej w KRLD w latach 2004-2005. Ani słowa o tym, co na ten temat postanowił młody Kim w 2012 r. i dlaczego Koreanki się tego boją - zwyczajnie zabrakło komuś czasu na wnikliwe śledzenie tematu. Zainteresowanych odsyłam do znacznie bardziej zaawansowanych analiz na stronie internetowej BBC albo na stronie "38 North" - na dodatek wszystko to za darmo... "Korea Północna..." to pozycja słaba, nastawiona na szybki zarobek, pozbawiona naukowej wartości i co gorsza - nieciekawa. Rozumiem, że komuś nie chce się porządnie sprawdzić co i jak, ale nie rozumiem dlaczego grzeszy przynudzaniem? A to grzech śmiertelny jak wiadomo :-) Zdecydowanie odradzam.