Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński15
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Geoff Dyer
9
6,1/10
Pisze książki: literatura piękna, publicystyka literacka, eseje, albumy, czasopisma, film, kino, telewizja
Urodzony: 05.06.1958
Jest powieściopisarzem i autorem esejów, m.in. zbioru But Beautiful, za który otrzymał prestiżową Somerset Maugham Prize. Mieszka w Londynie.http://geoffdyer.com/
6,1/10średnia ocena książek autora
58 przeczytało książki autora
90 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Vivian Maier: Street Photographer Photographs by Vivian Maier
Geoff Dyer, John Maloof
8,0 z 5 ocen
22 czytelników 2 opinie
2011
Najnowsze opinie o książkach autora
Jeff w Wenecji, śmierć w Waranasi Geoff Dyer
4,2
W swoim czasie sprezentowałam tę książkę Niwemang. Ku jej rozczarowaniu. Ten fakt i to, że tytuł zapowiadał podróż do Waranasi, które stanowi cel mojej kolejnej podróży do Indii, sprawiły, że sięgnęłam po tę książkę stojącą na półce biblioteki.
Zaczęłam czytać od drugiej części od "Śmierci w Waranasi" - pisanej w pierwszej osobie historii dziennikarza, który przyjeżdża nad Ganges, by na zlecenie swojej gazety napisać artykuł o mieście śmierci i przechodzenia hindusów w jedność z Bogiem i... mija czas, a bohater (jak Castorp w "Czarodziejskiej Górze" Manna) zaczyna wrastać w zupełnie obce sobie miejsce. Czego, jakich idei i obrazów możecie się spodziewać po tej części?
Składają się na nią obrazy:
- celebrowania śmierci, procesji, "żałobników dźwigających nosze ulicami miasta, odśpiewujących Rama naam satya hai, wnoszących ciała do rzeki, zanurzających je w Gangesie... Mężczyzna z ogoloną głową, ubrany jedynie w białą szatę był głównym żałobnikiem. Ogolenie włosów i brwi było częścią rytuału, który zawiesza go między żywymi a umarłymi. Prowadził innych żałobników pięć razy wokół nieokreślonego stosu w kierunku odwrotnym do ruchu wskazówek zegara (ponieważ w śmierci wszystko polega na odwróceniu). To on odrzucał drewno sandałowe przed podpaleniem stosu świętym ogniem, który nigdy nie gaśnie... tak jak nigdy nie kończy się podróż od życia do śmierci". (Rama naam satya hai - Bóg jest prawdą)
- obraz święta Sankranti, Nowego Roku, któremu towarzyszy zanurzenie się w Gangesie i niebo pełne latawców, puszczanie ich i próby ściągnięcia latawca innych na ziemię.
Znalazło się w niej też miejsce dla myśli o ogromie cierpienia w Indiach:
- "Skala bólu, udręki i cierpień, jakie ludzie tutaj są w stanie znosić bez słowa skargi, bez szansy na poprawę (nie mówiąc już o wyleczeniu),bez nadziei, nawet na złagodzenie bólu, jest olbrzymia. Czy to znaczy, że to nie ból, że to nie cierpienie? Może na Zachodzie nasza odporność na ból zmalała, gdy w większym stopniu stał się czymś możliwym do uniknięcia."
Mowa tu też o związkach turystyki i kolonializmu:
"W pewnym sensie najbiedniejszy turysta cieszył się przywilejami i korzyściami kolonialistów."
Do rozdziału "Jeff w Wenecji" wróciłam tylko, by mieć pojęcie o całości książki. Atutem jej jest, że czytając w nim historię dziennikarza, który przyjechał do Wenecji w imieniu swej gazety na Biennale, jest fakt, że wędrując z nim wciąż jesteśmy otoczeni Wenecją, pływamy po jej kanałach, zatrzymujemy się na jej mostach, wychodzimy z cienia w blask słońca na placykach, gubimy się w labiryncie uliczek kończących się kanałem. Uruchomiło to we mnie obrazy z dwóch pobytów w Wenecji i za to jestem autorowi wdzięczna. Niestety ceną za to przebywanie w Wenecji jest haracz złożony pustce tego, co przeżywają bohaterowie. Biegając za darmowymi trunkami, szukając seksualnych przygód. Bardzo nie podobała mi się dosłowność i szczegółowość przedstawiania weneckich kopulacji bohatera. Zdecydowanie wolę rozdział o Waranasi. Cenię go za nastrój i pewne szczegóły dotyczące miasta, do którego się wybieram. Bohater w nim jednak też mi się nie podobał. Z powodu zawieszenia, pogmatwania myśli i pozycji "pijanego dziecka we mgle".
To, co jest siłą książki to wybrane miasta, niestety jej słabością jest fakt, że za sprawą wyobraźni pisarskiej autora przebywamy w nich nie z tymi, z kim chcielibyśmy przebywać. Przynajmniej ja tak to odczułam.
Jeff w Wenecji, śmierć w Waranasi Geoff Dyer
4,2
Geoff Dyer ze swoją książką nie ma dobrej prasy na tym portalu. Mnie może nie zachwyciła, ale też nie mam aż tak negatywnych odczuć po jej przeczytaniu.
Miejsca akcji są dwa: Wenecja i Waranasi.
Każde ma swój klimat i duchowość.
Wenecja to zepsuta arystokratka obwieszona klejnotami. Tak też zachowuje się główny bohater wysłany tam jako dziennikarz na biennale. Chodzi na wystawy artystyczne, ale życie toczy się głównie od imprezy do bankietu i tak dzień za dniem. Duchowa pustynia w pogoni za darmowymi drinkami i przygodnym seksem - oto obraz jego pobytu w tym cudownym mieście. Obecność ta wydaje się zbrukana.
Migawki z samej Wenecji cudowne: mosty, kanały, gondole, pałace, placyki, uliczki i słońce.
Ten sam bohater wyjeżdża później ze zleceniem napisania artykułu do Waranasi. Tu przechodzi swoistą przemianę od zachodniego materialisty do człowieka oderwanego od jakiegokolwiek przywiązania do dóbr materialnych. Oczyszczenie to rodzi się w bólach i przychodzi powoli, ale nieodwracalnie. Wrasta w zupełnie obce sobie miejsce, przyjmuje miejscową duchowość.
Nie jest to łatwa lektura, ma raczej przygnębiający wydźwięk.
Bohater niczym nie imponuje. Jego bezwolność obezwładnia. Razem z nim płyniemy z powolnym prądem jego przemiany, choć wydaje się, że on sam nie wie dokąd zmierza, a tylko pozwala się unosić z prądem wydarzeń, często zresztą przypadkowych.
Oba miasta na literę W, oba nad wodą, oba mają swój klimat i swoją duchowość, a jednak różne jak dzień i noc.
Specyficzna lektura, może nie najlepsza, a jednak ją zapamiętam.