Trudno ocenić tę książkę. Moim zdaniem tekst nie współgra z ilustracjami. Nie wiem jaka jest historia powstania tej pozycji, ale wygląda to tak, jakby ktoś wpadł na pomysł, że te wiersze można połączyć z takimi rysunkami i już. Być może było inaczej, ale takie jest moje wrażenie.
Nie wiem jak wierszyki są odbierane przez dzieci, dla mnie są głupawe, tylko kilka naprawdę mi się podobało. Chyba też nie do końca sprawdza się słownictwo. Kojarzy mi się z moim starym podręcznikiem do hiszpańskiego, który w pierwszej lekcji uczy tak przydatnych słów jak inkaust i kałamarz. Może moje rozczarowanie wynika z tego, że kupiłem książkę nową, zafoliowaną, niedawno wydaną, nie miałem świadomości, że tak naprawdę ma ona 40 lat, a autorzy urodzili się sto lat temu. Gdyby taka informacja znalazła się z tyłu okładki, moje podejście zapewne byłoby inne.
Uważam, że książkę warto kupić dla ilustracji, wiersze są dodatkiem.
Gdybym miała ją okazję zobaczyć przed kupnem z pewnością nie wydałabym pieniędzy. Ilustracje są dobre, widać że z zaangażoawniem i starannością ilustrator podszedł do zadania. Teksty mnie rozczarowały, taka zabawa słowami bez większego sensu, w durzej mierze zlepek rymów częstochowskich i zestawianie homonimów. Wielkie rozczarowanie, czekałam na "Zwierzydełka" z niecierpliwością a okazały się rozczarowaniem tak dużym, że nawet ich do końća nie przeczytałam- straciło to dla mnie sens, odczułam jakiś brak szacunku do czytelnika, pomimo że tekstu jest tak mało to nic nie niesie. Tylko ilustracje bronią całości, ale to niestety za mało