Jestem dziennikarką, autorką utworów dla dorosłych i dla dzieci. Pisałam reportaże, felietony, wiersze, opowiadania, słuchowiska radiowe, piosenki. Ukończyłam Filologię Polską i Pomagisterskie Studium Dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim. Jestem członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i członkiem IBBY (International Board on Books for Young People). Podpisywałam się różnymi, choć podobnymi nazwiskami: Małgorzata Szyszko, Małgorzata Kondej, Małgorzata Szyszko-Kondej. Pomyślałam, że teraz nadszedł czas, żeby to uporządkować.
Debiutowałam w „Poezji” wierszem „Filiżanka”. W latach 80-tych utwory literackie zamieszczałam w „Radarze”, „Kulturze”, „Szpilkach”, a także w „Świerszczyku” i „Misiu”.
W roku 1986 wyjechałam z Warszawy do Białegostoku i tam pracowałam jako dziennikarka kolejno w Kurierze Podlaskim, Kurierze Porannym (1986-2005),a później na Uniwersytecie w Białymstoku, gdzie byłam redaktor naczelną pisma „Nasz Uniwersytet” (2005-2009)
Stale współpracowałam z pismami dla dzieci: „Ja, Ty, My” (MAW),„Kwakiem” (Prószyński i Spółka),a także z pismami dla dorosłych m.in.: Zwierciadłem, Kobietą i Życiem, National Geographic, a ostatnio przez 10 lat z Przeglądem Reader’s Digest, gdzie moje reportaże często były tłumaczone na język angielski, hiszpański, a nawet arabski.
W roku 2008, wróciłam do Warszawy, mieszkam tu i po wielu latach przerwy zaczęłam pisać książki.
O czym piszę?
O tym, co jest w każdym z nas – głęboko i zaledwie na skórze. O tym, co boli i co uskrzydla – o miłości, śmierci, samotności
i ciągłym, cudownym zadziwieniu światem.
Co lubię?
Lubię jeździć pociągiem, słuchać ludzi, czytać wiersze i lizać lody na patyku.http://www.szyszkokondej.pl/
Telewizor jest ważny. Kiedy nikogo nie ma, on jest. Od rana do nocy. Blisko, na wyciągnięcie pilota. Stoi w kuchni, kiedy gotuję, jem, piję...
Telewizor jest ważny. Kiedy nikogo nie ma, on jest. Od rana do nocy. Blisko, na wyciągnięcie pilota. Stoi w kuchni, kiedy gotuję, jem, piję, rozmyślam. Jak wierny domownik, z którym mogę pogadać i się pokłócić.
Książka nie zachwyciła mnie niczym. Podczas jej czytania, odniosłam wrażanie, jakby autorka napisała ten zbiór opowiadań "na kolanie" w jeden wieczór. Moim zdaniem wszystko jest takie naciągane i pisane od niechcenia. Chyba to tylko moja opinia, ale akurat ta pozycja do mnie nie przemówiła. Fabuły są krótkie i nieciekawe. Gdyby autorka bardziej rozwinęła akcję, na pewno wyszłoby to lepiej.
Żeby nie było, że tylko skupiam się na wadach, to powiem coś o zaletach. Rzeczywiście z niektórych opowiastek można wyciągnąć świetne refleksje. P. Małgorzata poruszyła ważne tematy, szczególnie dla młodzieży.
Jeśli miałabym ją komuś polecić, to serdecznie zapraszam do czytania głównie młodzież. Książka krótka, co z pewnością spodobałoby się wielu nastolatkom.
Jest to książka obyczajowa, ale jakże inna od typowych obyczajówek. Mamy w niej opowieści o sześciu córkach (jak tytuł mówi),o różnych charakterach, żyjące w różnych czasach historycznych, chociaż niedalekich. Nie jest to pozycja lekka, trzeba się nad nią zastanowić i przetrawić. Porusza wiele ważnych wątków i problemów. Nie czytało mi się szybko, ale warto było.