Starożytni mawiali, że "szczerość jest sercem przyjaźni, które, gdy bić przestaje, przyjaźń umiera".
Najnowsze artykuły
- ArtykułyKocia Szajka na ratunek Reksiowi, czyli o ósmym tomie przygód futrzastych bohaterówAnna Sierant1
- ArtykułyAutorka „Girl in Pieces” odwiedzi Polskę! Kathleen Glasgow na Targach Książki i Mediów VIVELO 2024LubimyCzytać1
- ArtykułyByliśmy na premierze „Prostej sprawy”. Rozmowa z Wojciechem ChmielarzemKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Gabriela Pauszer-Klonowska
Źródło: http://mojecmentarze.blogspot.com/2012/05/gabriela-pauszer-klonowska.html
Znana jako: G. Klaner
15
6,8/10
Urodzona: 26.06.1908Zmarła: 30.09.1996
Pisarka polska, tłumaczka, autorka książek dla dzieci. Absolwentka filologii polskiej na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Debiutowała w 1929 r. na łamach "Wiadomości Literackich" jako krytyk literacki. Także współpracowniczka Polskiego Radia w latach 1930-1939.
6,8/10średnia ocena książek autora
223 przeczytało książki autora
315 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Pani na Puławach. Opowieść o Izabeli z Flemmingów Czartoryskiej
Gabriela Pauszer-Klonowska
7,1 z 85 ocen
243 czytelników 9 opinii
2010
W cieniu nałęczowskich drzew. Opowieść o Bolesławie Prusie
Gabriela Pauszer-Klonowska
6,1 z 7 ocen
23 czytelników 0 opinii
1970
Wspomnienia o Lucjanie Szenwaldzie
Gabriela Pauszer-Klonowska
5,0 z 1 ocen
2 czytelników 0 opinii
1963
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Dowcip to taka kombinacja pojęć, w których za pozorną niedorzecznością kryje się trafne spostrzeżenie. To produkt intelektualnej fantazji, a...
Dowcip to taka kombinacja pojęć, w których za pozorną niedorzecznością kryje się trafne spostrzeżenie. To produkt intelektualnej fantazji, a nie błazenada (...)
4 osoby to lubiąKsiążki uczą nas żyć. Są jakimś czarodziejskim zwierciadłem, które wyrywa mnie z trudnych warunków życiowych i przenosi do innego świata, gd...
Książki uczą nas żyć. Są jakimś czarodziejskim zwierciadłem, które wyrywa mnie z trudnych warunków życiowych i przenosi do innego świata, gdzie nie ma brzydoty, choroby, głupoty i plotek.
4 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Pani na Puławach. Opowieść o Izabeli z Flemmingów Czartoryskiej Gabriela Pauszer-Klonowska
7,1
Tę książkę pierwszy raz czytałam kilka lat temu. To pamiątka po mojej wizycie w warszawskiej Królikarni. I choć zwiedzanie najważniejszego dla Izabeli Czartoryskiej miejsca jeszcze przede mną i do Puław kiedyś dotrę. Myślę, że taka wycieczka śladami tej Matki Spartanki byłaby ciekawą lekcją historii. Na chwilę obecną zadowoliłam się jedynie powrotem do lektury.
Gabriela Pauszer-Klonowska w swojej publikacji przybliżyła postać Izabeli z Flemmingów Czartoryskiej w sposób przystępny i bardzo ciekawy. Zresztą sama postać Czartoryskiej na nudną lekturę nie pozwala, bo i jej życie do nudnych nie należało.
Izabela z Flemmingów Czartoryska żyła w latach 1746-1835. Przeżyła niemal dziewięćdziesiąt lat. Tak samo długo żył jej mąż – Adam Kazimierz Czartoryski. Ich życie przypadło na czasy obfite w ważne wydarzenia historyczne dla Polski. Sejm Czteroletni, Insurekcja Kościuszkowska, powołanie do życia Księstwa Warszawskiego czy później Królestwa Kongresowego, Powstanie Listopadowe (tego ostatniego dożyła tylko Izabela). Nie zawsze były to chlubne wydarzenia, bo i wcześniej rozbiory Polski czy konfederacja targowicka…
W tym wszystkim trzeba było umiejętnie lawirować. Czasem krzyczeć głośno o swoich poglądach, a czasem przeczekać na wyklarowanie się sytuacji. Czasem trzeba było działać zgodnie z własnym sumieniem i honorem, a czasem przełknąć gorzką pigułkę porażki, aby ocalić choć to, co jeszcze zostało. W tym względzie należało i zadbać o fortunę. A majątek Czartoryskich do małych nie należał…
Gdy teraz czytam biografię Izabeli Czartoryskiej bezustannie jestem pod wrażeniem ówczesnego życia polskich dworów arystokratycznych. I te fortuny, które im towarzyszyły. Nie każdy potrafił zrobić z nich użytek. I Izabela lubiła wydawać duże pieniądze na bale i przyjęcia, na zagraniczne podróże i na zbytek, którym lubiła się otaczać. Ale też nie żałowała swojego majątku na cenne pamiątki historyczne, które zebrała w jednym miejscu, w specjalnie do tego celu wybudowanej Świątyni Sybilli w Puławach. I to z tego dzieła była chyba najbardziej dumna. Dbała o to, aby pozostawić dla potomnych jak najwięcej ważnych pamiątek. Dbała o to, aby należną czcią otaczać te eksponaty świadczące także i o wielkości Polski, szczególnie w czasach, gdy tej Polski na mapie już nie było. Tak wyrażała swój patriotyzm. Dzięki jej manii kolekcjonerskiej zachowały się do naszych czasów cenne eksponaty. Niektóre ocaliła wywożąc je z Wawelu, niektóre otrzymała od innych kolekcjonerów. Tak do Puław trafiła między innymi niezwykle bogata kolekcja Tadeusza Czackiego. Do realizacji swojego pomysłu zaangażowała i swoje dzieci, i inne wpływowe osoby. Tak, Izabela była pionierką polskiego muzealnictwa…
Ale jej głowę i serce zaprzątały nie tylko sprawy polskie. Wydała na świat dwóch synów i pięć córek. Jej mąż, Adam Kazimierz Czartoryski nie uznał jedynie najmłodszej córki. Pozostałych tak, choć stuprocentową pewność co do ojcostwa mógł mieć jedynie do najstarszej córki. Ale takie były czasy. Nikogo taka sytuacja nie gorszyła, a wręcz przeciwnie… była niemalże na porządku dziennym. Małżeństwa wśród wyższych sfer były zawieranie bynajmniej nie z miłości małżonków, a były podyktowane bądź korzyściami majątkowymi, bądź innymi. Małżeństwo to był kontrakt zawierany pomiędzy rodzinami. Oficjalne życie to jedno i toczyło się swoimi regułami, a nieoficjalne toczyło się swoim rytmem i swoimi prawami…
Izabela najpierw rzuciła się w wir romansów, a później w wir polityki. Zawsze bardzo stronnicza i rzadko kiedy godząca się na kompromisy. Zawsze gotowa ponieść ofiarę w imię spraw ważniejszych czy wyższych. Zawsze działająca z rozmachem. Zawsze z wysokimi ambicjami. Zawsze mierząca bardzo wysoko. Zawsze przeświadczona o wyższości swojej rodziny. Zawsze pragnąca odgrywać najważniejsze i prestiżowe role. Zawsze z godnością przyjmująca to, co przynosił los…
„Pani na Puławach” to pasjonująca opowieść o kobiecie, która doskonale potrafiła odnaleźć się w wielu sytuacjach. To świetna lekcja historii nie tylko o zwyczajach i obyczajach panujących wśród polskiej elity tamtych lat. To też losy Polski. Polski sprzedanej, zdradzonej i rozgrabionej. Ale to też losy Polski walczącej mimo wszystko i mającej jeden jedyny cel: odzyskać utraconą niepodległość.
Bardzo polecam tę książkę wszystkim pasjonatom historii.
Polska jego miłość Gabriela Pauszer-Klonowska
5,5
Julian Ursyn Niemcewicz (1758-1841),znany szerszej publiczności czytelniczej jako autor „Powrotu posła” (1791 r.) i „Śpiewów historycznych” (cztery – coraz obszerniejsze – edycje za życia pisarza, pierwsza w 1809 r.),został sportretowany w „Kordianie” (1834) – o czym też wie uczeń szkoły średniej – jako Prezes, przeciwnik urzeczywistnienia spisku na życie cara. Czy rzeczywiście ten jeden z najaktywniejszych polityków Sejmu Wielkiego (1788-1792),uczestnik insurekcji kościuszkowskiej (1794 r.) i więzień twierdzy Pietropawłowskiej (1794-1796) przeobraził się w okresie Królestwa Polskiego (1815-1830) w kogoś w rodzaju Poncjusza Piłata, umywającego ręce od odpowiedzialności za czyn, do którego być może jako piewca wyidealizowanej wizji przeszłości Rzeczpospolitej się przyczynił, czy też ten kompromitujący dość portret to tylko licentia poetica Juliusza Słowackiego? Niestety, z biografii autorstwa Gabrieli Pauszer-Klonowskiej się tego nie dowiemy. Swoją opowieść zasadniczo kończy ona na powrocie Niemcewicza ze Stanów Zjednoczonych do Warszawy na wieść o powstaniu Księstwa Warszawskiego (w 1807 r.). Dalsze lata (dziesięciolecia) jego życia, kluczowe dla prześledzenia jego ewentualnej przemiany, odnotowuje jedynie w telegraficznym skrócie w epilogu. Wspomina w nim co prawda scenę z dramatu Słowackiego, ale odbiera jej całą drapieżność, tłumacząc postawę Prezesa-Niemcewicza niechęcią doświadczonego człowieka do szafowania krwią młodych patriotów i obawą przed utratą tych resztek atrybutów niepodległości, jakimi cieszyło się Królestwo pod berłem Aleksandra I. Oczywiście, to nie dyskwalifikuje biografii jej autorstwa, wiele z niej bowiem można się dowiedzieć. Uświadomiła mi ona na przykład, że to, iż konfederacja targowicka nie zabliźniła się błoną podłości, zawdzięczamy właśnie autorowi „Biblii targowickiej” (1792 r.),„Obrony wojska moskiewskiego…” (1792-1793),„Głupiady” i „Lamentacji, to jest narzekań Szczęsnowych” (1793). Natchnęła mnie nawet myślą, że „Biblia targowicka” i „Lamentacje...” winny trafić we fragmentach do szkolnych wypisów.