Bywamy jak ślepcy, szukamy po omacku gdzieś daleko. A to, co usiłujemy znaleźć, znajduje się często na wyciągnięcie ręki.
Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński27
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Edward Guziakiewicz
14
5,8/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, publicystyka literacka, eseje, poradniki, literatura dziecięca
Urodzony: 05.02.1952
Edward Guziakiewicz ur. w 1952 roku w Mielcu, absolwent Wydziału Teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, jest autorem powieści, opowiadań, drobnych utworów poetyckich oraz kilkuset publikacji prasowych rozsianych na łamach około trzydziestu czasopism, w tym polonijnych. Ulubionym gatunkiem literackim Guziakiewicza jest fantastyka naukowa. Jako autor science fiction debiutował mikropowieścią Ekscytoza. Z tamtej strony Trójkąta Bermudzkiego. Za powieść Zdrada strażnika planety został uhonorowany Złotym Piórem - nagrodą rzeszowskiego oddziału Związku Literatów Polskich. Kilka mikropowieści znalazło się w tomie Przyloty na Ziemię wydanym w Chicago (USA) w 2006 r.
5,8/10średnia ocena książek autora
75 przeczytało książki autora
62 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Deskrypcje. Almanach prozy autorów zrzeszonych w Oddziale ZLP w Rzeszowie
10,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
2017
Z oazą na ty. Vademecum animatora Ruchu Światło-Życie
Edward Guziakiewicz
7,0 z 1 ocen
2 czytelników 0 opinii
2008
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
- Nawet nie wyobrażasz sobie, jaki byłem samotny - wyrzucił z siebie. - To takie okropne, mieć świadomość tego, że się jest kimś... z lekka ...
- Nawet nie wyobrażasz sobie, jaki byłem samotny - wyrzucił z siebie. - To takie okropne, mieć świadomość tego, że się jest kimś... z lekka zwichniętym. Żyje się jakby obok, w innym świecie. Ulicą pędzą ludzie, a ciebie dzieli od nich niewidoczny mur. Jak w getcie - zwierzał się dziewczynie ze swych odczuć. - Straszliwie tęskniłem za bratnią duszą, za bliską sobie istotą, lecz nie mogłem jej znaleźć. Wydawało mi się, że nikt nie będzie w stanie wypełnić tej pustki.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Obcy z Alfy Centauri Edward Guziakiewicz
4,1
Będąc na Targach Książki w Krakowie dostawałam oczopląsu. Wszystko to przez kolorowe okładki, wielkie szyldy, reklamy.. Jednak, kiedy przechodziłam obok wydawnictwa „Dreams” nie sposób było się nie zatrzymać. Moją uwagę przykuła ciekawa okładka książki „Obcy z Alfy Centauri”. W prawym dolnym rogu książki zauważyłam znaczek „SF”. Lubię książki i filmu tego rodzaju. Kolejnym szczegółem, który zauważyłam, był polski autor – Edward Guziakiewicz. Dałam mu szansę. „Biorę”, pomyślałam.
Zawsze interesował mnie kosmos i jego wiecznie nierozwikłane zagadki. Książka zapowiadała się ciekawie. W opisie była wzmianka o obcych, Ziemi, kosmosie, a nawet o miłości. Zaczęłam czytać. Już w pierwszym rozdziale się pogubiłam. Było za dużo bohaterów, a akcja wzięła się ni stąd, ni zowąd. Brnęłam dalej. Bardzo mało opisów, czytelnik praktycznie nie wie, jak wyglądają bohaterowie. Uwaga skupiona jest na Obcym. Kolejne rozdziały czytałam na siłę. Książka była po prostu nudna. Podczas jednej sytuacji nachodziła inna, która nie miała zupełnie związku z poprzednią. Wszystko było pomieszane, a zdarzenia bardzo zagmatwane.
Po stu dwudziestu stronach zrezygnowałam z czytania. Przykro mi to stwierdzić, ale książka jest baardzo nudna, zagmatwana, a sytuacje mieszają się na każdym kroku. Już nie mówiąc o multum bohaterów, których nie jest się w stanie zapamiętać.
Jeśli miałabym ocenić „Obcego z Alfy Centauri”, to dostałby ode mnie 3/10 gwiazdek. Nie więcej. A za co te trzy? Za wzmiankę o Obcym, kosmosie i wątku miłosnym (o którym wiedziałam tyle, że zaszedł między młodą dziewczyną i prawie pięćdziesięcioletnim mężczyzną). Żałuję zakupu tej książki. Jeśli ktoś z was jest zainteresowany literaturą science-fiction lub fantasy, to chętnie się jej pozbędę.
Hurysy z katalogu Edward Guziakiewicz
5,1
A tych, którzy uwierzyli i czynili dobro, wprowadzimy do Ogrodów; gdzie w dole płyną strumyki. Będą oni tam przebywać na wieki, nieśmiertelni. Będą tam mieli małżonki bez skazy. I wprowadzimy ich do cienia cienistego. (4:57)
Według wierzeń muzułmańskich hurysy to wiecznie młode i piękne dziewice, które stanowią w raju małżonki wiernych. Nie ukrywam, że byłam bardzo ciekawa jak absolwent Wydziału Teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, autor powieści i opowiadań, Edward Guziakiewicz, wykorzysta motyw hurys w książce SF. Opowieść naprawdę mnie zaskoczyła choć... niekoniecznie tak, jak bym sobie tego życzyła...
„Hurysy z katalogu” są kontynuacją opublikowanej w 2002 roku mikropowieści „Afrodyta”. Jej głównym bohaterem jest Raoul, który po latach służby w Siłach Kosmicznych Układu, osiada na planecie Dianie. Mężczyzna wiódłby pewnie dość przeciętny żywot, gdyby nie fakt, że udało mi się odkryć cenne złoża retelitu, którego niezwykłych właściwiści jeszcze nie zna. To odkrycie sprawia, że na starość staje się naprawdę majętnym człowiekiem, który pozwolić może sobie na wiele. Willa z basenem, w którym pływa sobie delfin, to dopiero początek jego fanaberii. To, co naprawdę zwraca uwagę to Afrodyta – blond anioł-android, skonstuowany do zaspokajania każdej męskiej potrzeby... Zajęcia Afrodyty zdają się ograniczać do dbania o nienaganną sylwetkę, biegania topless wokół basenu i oczywiście zaspokajania erotycznych fantazji swojego pana.
„Nagle się ożywił. — Wiesz, o czym dumam? Nigdy byś nie zgadła.Na tak postawione pytanie Afrodyta miała zawsze gotową tylko jedną odpowiedź.— Chcesz się teraz kochać? — gdy się z tym do niego zwracała, jej lekko wibrujący aksamitny głos wydawał się zniewalać.“
Raoul między zabawami ze swoją drogą towarzyszką rozmyśla o wizycie na Ziemi, oczywiście w towarzystwie Afrodyty. To właśnie ta wyprawa zburzy jego sielankę, na jego życie czycha bowiem ktoś, kto nie może wybaczyć faktu, że sprzątnął mu cenne złoża sprzed nosa...
W międzyczasie w firmie Body Perfect, jeden z pracowników uważnie śledzi proces kształtowania innego cud-androida – Irydy (tym razem brunetka, w końcu wiadomo, że nie wszyscy lubią blondynki...). Czy można mu się dziwić, że widząc doskonałe kształty, nieco go ponosi?
„— Narowista jesteś, kochana, ale taki ogier jak ja poradzi sobie z tobą — szepnął podniecony. — Dostaniesz więcej niż się spodziewasz, madonno. Pewnie już przełykasz ślinkę. „
Gdy zostaje przyłapany na zachowaniu dalece przekraczającym jego kompetencje, firma postanawia przydzielić mu inne zadanie. Już niedługo będzie świadkiem niezwykłych wydarzeń.
A co z naszą boską Irydą? Oczywiście trafi do Raoula, by wspólnie z nim, jak i Afrodytą stworzyć piękny trójkącik. Jakby tego było mało, okazuje się że oba bóstwa dysponują jeszcze innymi, niezwykłymi umiejętnościami, którymi popisywać się będą, gdy akurat ich pan nie będzie potrzebował ich usług gdzie indziej...
Doprawdy długo łudziłam się, że z całości wypłynie jakaś refleksja na temat coraz bardziej zaawansowanych technologii, jakie nas otaczają. Że autor w pewnym momencie da nam wyraźnie do zrozumienia, że nawet najdoskonalsza sekslala nigdy nie zastąpi tego, co może zrodzić się między dwójką ludzi. Na próżno... Widać Raoul zasłużył na to, by pod koniec życia porządnie się wybawić. I jakby dwóch androidów w skąpych ciuszkach było mało, na jego drodze stanie również Beatrycze, nastoletnia tancerka, która uzna, że nasz staruszek idealnie nada się do dionizyjskiego rytuału, którego celem jest ... utrata dziewictwa.
Szkoda, naprawdę szkoda, bo pomijając sztuczne biusty, częściej na wierzchu niż zakryte, kobiety i androidki o idealnych wymiarach i chęciach do erotycznych igraszek – zawsze i wszędzie, opowieść czytało się naprawdę całkiem dobrze. Niestety te wszystkie erotyczne podteksty sprawiły, że zamiast skupić się na treści, zaczęłam się zastanawiać: jeżeli by dodać bardziej szczegółowe opisy erotycznych dokonań bohatera a potem to wszystko sfilmować... otrzymalibyśmy film erotyczny czy raczej pornola?
Być może mężczyźni znajdą w tej opowieści coś, czego ja nie mogłam dostrzec zaślepiona nienawiścią do seks-bogiń? Może przynajmniej będą się przy tej książce lepiej bawić. Mnie ten pomysł zupełnie nie przekonał. I do książki już na pewno nie powrócę.
(http://alison-2.blogspot.com/2013/04/hurysy-z-katalogu.html)