Ludzie ze stali. I Korpus Pancerny SS w Ardenach i na froncie wschodnim Michael Reynolds 7,1
ocenił(a) na 56 lata temu Na samym początku muszę powiedzieć, że należę do czytelników, którzy lubią szczegółowe książki- tym więcej szczegółów tym lepiej.
Autor niewątpliwie też należy do tego gatunku ludzi, chciał napisać książkę szczegółową i napisał. Muszę też powiedzieć , że dokonał niemożliwego czyli mnie wykończył. Wręcz nie za bardzo wyobrażam sobie "przeciętnego" czytelnika podczas lektury tego dzieła. I wcale nie chodzi o to że autor momentami schodzi do poziomu drużyny i niemalże informuje nas kto wystartował z okopu lewą a kto prawą nogą - to by nie było w końcu takie złe.
Najgorszy jest sposób narracji a właściwie to , że z tego "szczególanctwa" zazwyczaj nic nie wynika.
Chcecie próbki? oto próbka /oczywiście moimi słowami/ niemiecka kompania A zmierzała z miasta B do miasta C. Po drodze zaatakowali amerykanów.Jak stwierdził naoczny świadek - amerykański żołnierz - o 14.47 zaatakowali nas wściekle dziesięcioma czołgami. Niestety to nie prawda, ponieważ oficer kompani A w swoich pamiętnikach stanowczo stwierdza, że tego dnia nie mieli ze sobą czołgów. Ale to nic bo mogła to być kompania D tej samej dywizji -oni czołgi mieli. Niestety , jak czytamy w oficjalnym dzienniku dywizji kompania D była wtedy 8 kilometrów dalej a dodatkowo jej dowódca dokładnie pamięta że o 14,58 jedli właśnie grochówkę ze wspólnego kotła - więc to raczej nie oni...
I tak po półtorej strony jedno wiemy na pewno - nie wiadomo kto z kim walczył, gdzie walczył i czy do bitwy w tym dniu w ogóle doszło.. może to było dwa dni później - i tak to leci mniej więcej.
Uczciwie muszę dodać, że są w tej książce też całkiem dobre kawałki, które spokojnie można czytać.
Drugi wielki feler tej książki to mapy. Albo nazbyt szczegółowe /100 kropek i jedna rzeka/ albo odwrotnie - jedna rzeka , dwa jeziora i trzy strzałki. Ale i to nie koniec , autor odsyła nas do mapy ja ją studiuję minutę, dwie , pięć a miejscowości jak nie było tak nie ma. Do tego mapy są na końcu książki a książka jest klejona i to mocno, tak że nie można jej szeroko otworzyć. Ja studiuję mapę, palec się omsknie, książka się zamyka a mnie trafia jasna....... bo nie pamiętam która to była strona...
Zaiste jest to książka o "ludziach ze stali" , ale i dla czytelników z nie mniej wytrzymałego materiału.
Poza tym książka posiada ładną wklejkę ze zdjęciami, ale nie zbyt obszerną.
Moja rekomendacja: Niestety przez to co powyżej, książka tyko przeciętna, trudna do przebrnięcia /ale dałem jej radę , doczytałem do końca/ i co tu dużo mówić - może znudzić. Polecam czytelnikom którzy szczególnie chcą w sobie wyrobić cierpliwość i stalowe nerwy.