Kieruję się kolejnością wydań polskich, ufając, że najpierw Egmont, a później Bum Projekt, zdecydowali się przedstawić czytelnikom najlepsze kąski ze słynnej, liczączej około 350 częsci, serii. Tutaj bardzo (może aż nazbyt) wyraźne nawiązanie do konwencji horroru spod znaku "Nocy żywych trupów". W zasadzie czysta rozrywka i w tej kategorii mógłbym tylko przyklasnąć, gdyby nie sztuczne zakończenie, które kompletnie nie wyjaśnia przyczyn wycofania się nieboszczyków do miejsc spoczynku. A poza tym wszystko na swoim miejscu: kreska niezła, prowadzenie historii klasyczne, Groucho irytujący, a całość ma posmak starej szkoły komiksu europejskiego, jaką darzę sporym sentymentem.
Album to pozycja, która pierwotnie ukazała się w 1987 roku. Rodzimy czytelnik musiał więc sporo czasu odczekać, aby móc oddać się przyjemności obcowania z tytułowym detektywem. Pomimo wielu lat na karku, przedstawiona tutaj historia nie straciła na jakości i nadal potrafi zaserwować czytelnikowi sporą dawkę dobrej komiksowej rozrywki.
Zarówno tytuł komiksu, jak i sam początek historii wyraźnie pokazuje, że twórca podczas pisania scenariusza mocno inspirował się kultową powieścią Lewisa Carolla. W obu przypadkach kluczową rolę w fabule odgrywa „magiczne” lustro. Pomiędzy dziełami są jednak pewne znacząco różnice. W powieści LC przez lustro wkraczało się w fantazyjny świat, gdzie rzeczywistość jest intrygująca i zaskakująca (ale nie niebezpieczna). Tutaj zaś „druga strona” wkracza w nasze realia, niosąc ze sobą mrok, przerażenie i śmierć. Sięgając po tytuł, można więc być pewnym, że na kolejnych stronach nie zabraknie sowitej dawki horroru (dodatkowo doprawionego humorem i szczyptą sexu).
Fabułę albumu można traktować w sposób mocno dwojaki. Dla jednych będzie to przyjemna w odbiorze dawka „retro” grozy, w której kolejne wydarzenia śledzi się z wielką przyjemnością. Inni zaś dostrzegą, próbę umieszczenia przez twórcę pod wierzchnią warstwą „nadprzyrodzonej” opowieści szeregu bardziej skomplikowanej treści. Stworzony przez Tiziano Sclavi świat horroru i tajemnic wkracza bowiem szereg mniej lub bardziej oczywistych politycznych nawiązań. Twórca opisuje także otaczające go realia (Włoch końcówki lat 80.),odnosząc je zarówno do niektórych scen, czy pojawiających się tutaj postaci. Nie wszystko z tego będzie przejrzyste dla rodzimego odbiorcy, ale trzeba docenić starania twórcy wyjścia poza margines typowego komiksu grozy.
Cała recenzja na:
https://gameplay.pl/news.asp?ID=140974