Głos Lema Paweł Paliński 6,6
ocenił(a) na 88 lata temu “Glos Lema” – Zbiór opowiadań współczesnych, polskich pisarzy, trybut dla mistrza.
Z lat sześćdziesiątych niewiele pamiętam, jednak dwa wydarzenia zapadły mi w pamięć. Jedno to “bratnia” interwencja w Czechosłowacji (lecące na południe eskadry samolotów wojskowych); a drugie to telewizyjna transmisja lądowania pierwszego człowieka na Księżycu. Polski sprawozdawca zastanawiał się czy lądujący na Księżycu statek, został nazwany Lem, na cześć Stanisława Lema. Otrzeźwienie przyszło szybko, gdy okryto ze, Lem, a właściwie LEM, to skrót od Landing Extension Module, a nie nazwisko naszego wielkiego pisarza. Ten fakt pokazuje wielkość I trwałość urojenia, jakoby Stanislaw Lem był czołowym pisarzem gatunku Science Fiction. Oczywiście Lem był wielkim pisarzem, I kilka jego książek (choćby Solaris, Cyberiada) weszły do kanony SF. Mimo upływu lat ciągle jest czytany, I na nowo jest odkrywany, na ogol przez bardzie wymagających I wyrafinowanych czytelników. Nie zmienia to jednak faktu, ze zawsze był pisarzem niszowy, dalekim od wpływów I popularności, tak wielu pisarzy SF jego pokolenia (Asimov, Dick, Herbert, Tolkien) jak I pokoleń późniejszych (Card, Adams ) nie wspominając już współczesnych, których powieści lądują na szczytach rankingów czytelniczych.
Kolejnym pytaniem jest ile z literatury Lema zachowuje aktualność, a raczej świeżość. Jej filozoficzna I psychologiczna zdecydowanie tak. Humor, język z całym niekonwencjonalnym słowotwórstwem może już mniej, lecz cala strona SF to już totalny anachronizm. Lemowskie statki kosmiczne bardziej przypominają latające lokomotyw, niż współczesne wyobrażenia. Podobnie z komputerami. Czytanie niektórych, zwłaszcza wczesnych powieści Lema, jest jak oglądanie seriali SF z lat sześćdziesiątych, gdzie śmiech z nieudaczności w realizacji miesza się z zażenowania naiwnością.
Trzecia uwaga, to ze nie może być mowy o jednym Lemie, na co zwraca uwagę autor wstępu do omawianego tomu, Jacek Dukaj. Mamy co najmniej trzy okresy w twórczości Lema. Do której z nich się odwoływać?
Mija się z celem indywidualna oceniania każdego opowiadania. Jedne sa lepsze, inne gorsze. Autorzy starają się imitować styl, tematykę, sposób widzenia świata przez Lema, jednocześnie unikając anachroniczności, dodając troche nowoczesności do stylu. Zdecydowanie wyróżnię się rozmachem "Opowieści kosmobotyczne Dominika Vidmara" Filipa Haka , I jest chyba najbardziej lemowskim w całym zbiorze. Drugim opowiadaniem, które zrobiło na mnie duże wrażenie (mimo paru drobnych, choc rażących wpadek) to "Płomieniem jestem" Joanny Skalskiej, choc nie mam pewności, czy można je uznać za Lemowskie. W końcu zamykające zbiór doskonałe opowiadanie "Rychu" Jakuba Nowaka, w którym Lem jest nieobecnym bohaterem.