178/150/2020
Oooo, jest tu nad czym myśleć. Wprawdzie książka w niektórych momentach się zdezaktualizowała (została wydana w 2013 r., więc rozdział dotyczący sensowności gimnazjów lub jej braku nie ma już żadnego praktycznego znaczenia),ale poruszone w niej problemy są nadal aktualne. A pewnie zdecydowana większość z nich jeszcze bardziej niż wcześniej. Religia w szkole? Szeroko rozumiane wychowanie seksualne? Outsourcing stołówek? Likwidacja małych szkół? Udogodnienia dla niepełnosprawnych albo obcokrajowców? Wojna rodziców z nauczycielami? No co, brzmi znajomo? Może coś z tego już zostało naprawione? Ja nie słyszałam.
Szczególnie polecam rozdział „Zanim nastały szkoły promujące zdrowie” – dla mnie rozczulające wspomnienie podstawówki z czasów PRL. Kto te czasu pamięta, chętnie powspomina. A kto nie – musi przeczytać. Były bowiem czasy, kiedy w szkole byli lekarze (w tym dentyści),higienistki, domowe obiady, gimnastyka korekcyjna, szczepienia… Że o zajęciach wyrównawczych i kółkach zainteresowań nie wspomnę.