Postanowiłam wystawić wysoką ocenę tej niewielkich rozmiarów książeczce ze względu na wspomnienia.
Nie sposób zapamiętać wszystkie tytuły z serii "Martynka" jakie udało mi się przeczytać, ale to dzięki nim i świetnemu autorowi nauczyłam się czytać i zaszczepiła się we mnie ogromna chęć do czytania.
Jako mała dziewczynka wraz z mamą chodziłam regularnie do miejscowej biblioteki i pożyczałam "Martynkę". Gdybym tylko miała okazję chętnie podziękowałabym autorowi za to, że teraz jestem taką miłośniczką książek.
Opowiadania zróżnicowane. Są ciekawe, pouczające i edukacyjne, lecz są też takie, które irytują. Zwłaszcza dorosłego czytelnika. Takiego, co będzie chciał zrozumieć jak to się stało, że troje małych dzieci bawiło się na tyle daleko od domu, że gdy się przestraszyły burzy, to nie mogły odnaleźć drogi powrotnej. Lub dlaczego drzewa się nagle rozmnożyły. Czasami też drażniła mowa wiązana w wykonaniu Wandy Chotomskiej. Niektóre rymy były wymyślane na siłę (Alpów),inne zahaczały o grafomanię. Książka nierówna, raczej z tych, co to można je sobie darować. Ewentualnie należy odnaleźć dwa opowiadania: „Martynka poznaje ptaki” i „Martynka chroni przyrodę” wydane osobno, ponieważ są one godne polecenia.