Upodobanie Fryderyka II do kultury arabskiej, jego tolerancja wobec „niewiernych” , przyjęcie wyrafinowanych form życia , podziw dla arabsk...
Upodobanie Fryderyka II do kultury arabskiej, jego tolerancja wobec „niewiernych” , przyjęcie wyrafinowanych form życia , podziw dla arabskiej filozofii i sztuki , otoczenie tancerek i kuglarzy, a on sam w saraceńskich szatach, zbijały z tropy współczesnych, a dla Kościoła były istnym dziełem diabła. Najłagodniejszy zarzut, jaki należy postawić Fryderykowi, zazwyczaj przecież tak racjonalnie postępującemu, to ten, że sam dawał broń do ręki swoim przeciwnikom, którzy ją później przeciwko niemu wykorzystywali. Zanim jednak zaczniemy kpić z ograniczonej umysłowości dawnych czasów, wyobraźmy sobie prezydenta Stanów Zjednoczonych, który utrzymuje w szczytowym okresie zimnej wojny straż przyboczną składającą się z pracowników rosyjskiego GPU, pokazuje się w stroju bojara, trzyma w pobliżu Waszyngtonu pułk kozacki, od którego odbiera osobiście przysięgę wierności, otacza się rosyjskimi kobietami, naukowcami, doradcami i artystami i na dodatek oświadcza, że Karol Marks i Lenin to w końcu „good old fellows”. Ale przecież możemy także skierować swoją wyobraźnię na Niemcy i przypuścić, że cesarz Wilhelm II z Hohenzollernów (1888-1918) po powrocie z podróży na Bliski Wschód w 1905 roku pokazałby się w arabskim stroju, swoją „garde du corps” uczyniłby pułkiem liniowym, a na jej miejsce rozlokował w Poczdamie oddział arabski jako Pułk Straży Przybocznej. W dodatku przywiózłby ze sobą harem arabskich kobiet pilnowanych przez eunuchów, a dwór utworzyłby na nowo, zapraszając arabskich filozofów i artystów. Jego nadworny kaznodzieja Adolf Stoecker popadłby przecież w ciężką rozterkę.