Arytmetyka diabła Jane Yolen 7,3
Będąc jeszcze w podstawówce, na kanale Hallmark (pamięta ktoś w ogóle ten kanał?) obejrzałam film "Artmetyka diabła”. Fikcyjna historia dziewczynki, która przeniosła się w czasie do 1942r. i została wywieziona do obozu koncentracyjnego, bardzo zapadła mi w pamięć. Tym bardziej więc nie mogłam się doczekać premiery książki, na podstawie której film powstał. Zwłaszcza, że teraz o obozach koncentracyjnych wiem już sporo i mogłam sprawdzić, jak teraz obroniłaby się ta historia.
'Czarny Disneyland' ma się świetnie. Rynek wydawniczy puchnie od książek będących fikcyjnymi opowieściami z tłem obozów koncentracyjnych. W końcu makabra i wzruszenie sprzedaje się najlepiej. Jak na tym tle wypada książka "Arytmetyka diabła"? Zadziwiająco dobrze. Nikt nas na starcie nie okłamuje, że książka jest na faktach. Zresztą byłoby trudno, bo główna bohaterka, Hannah, cofa się w czasie. I to jest największą siłą napędową tej powieści. Młoda bohaterka, nastolatka, ma dość wspominania przez rodzinę holokaustu i wojennych przeżyć. Nie bardzo ją one interesują, a historie rodzinne wydają się odległe i nierealne jak bajka. Pewnego wieczoru (zwanego sederowym),jak nakazuje tradycja, otwiera drzwi w oczekiwaniu na Eliasza i przenosi się w czasie. Trafia w 1942 rok do społeczności żydowskiej mieszkającej w polskiej wsi. Zresztą nie bardzo ma nawet chwilę na zastanowienie się, bo razem z wszystkimi zostaje wywieziona do obozu koncentracyjnego. I tylko ona z całej społeczności wie, jak to wszystko się skończy - czym są obozy koncentracyjne i krematoria.
Książka zawiera momentami błędy odnośnie obozów koncentracyjnych, ale nie są one tak wielkie, by książkę zdyskredytować. Bo ma ona, w odróżnieniu od innych książek fikcyjnych z tego nurtu, wiele zalet. Dobrze oddaje grozę i atmosferę strachu tamtych czasów. Wręcz czujemy panikę i przerażenie głównej bohaterki, która ma większą, niż inni świadomość i wiedzę.
Przesłanie, jakie niesie, jest równie ważne.
Nie wolno nam zapominać o naszych przodkach. Ich historia może stać się naszą historią. Polecam jako świetną alternatywę dla "Chłopca w pasiastej piżamie" (którego nie cierpię) również dla młodszych czytelników.
Sandra