Tresowany mężczyzna Esther Vilar 6,7
ocenił(a) na 126 tyg. temu "Tresowany mężczyzna" to książka bardzo zabawna, tego odmówić jej nie można. Jest to jednak dziki śmiech z treści absurdalnych, a mimo to szkodliwych. A dlaczego szkodliwych, choć trudno je traktować poważnie? Widać to chociażby w mniejszych lub większych zachwytach części użytkowników niniejszego portalu, tych, którzy uważają, że to "piękna książka dla mężczyzn", książka mówiąca prawdę na temat dynamiki relacji męsko-damskich itp., a którzy cierpią na specyficzną chorobę związaną z rozpoznawaniem kolorów, skutkiem czego połknęli niebieską pigułkę, nazywając ją czerwoną :) W latach 70., kiedy wydano tę publikację, w USA i Niemczech wciąż funkcjonowały prawa małżeńskie, które w wielu kwestiach podporządkowywały żonę mężowi (tu warto dodać, że przekonania o mężczyźnie jako naturalnej głowie domu, której rolą jest podejmowanie decyzji i przewodzenie rodzinie, podczas gdy rolą kobiety może być co najwyżej doradzanie, w pewnych kręgach utrzymuje się do dziś i ułatwia przemoc domową, która w dużej mierze jest przemocą ze względu na płeć - płeć żeńską). Kobiety miały nieporównywalnie większy niż dziś problem z uczestnictwem w życiu politycznym i naukowym, występował dużo silniejszy podział na zajęcia "kobiece" i "męskie", który uniemożliwiał im nie tylko awans w wielu zawodach, ale niezwykle utrudniał uprawianie części zawodów, a kiedy jakaś profesja stawała się sfeminizowana, pensje leciały na łeb na szyję (co dzieje się nawet teraz). Kobiety były obywatelkami II kategorii. Ale według autorki dominacja mężczyzn była li tylko "zasłoną dymną" :D Opowieści o "owijaniu sobie męskiego świata wokół palca" są wyrazem hipokryzji tych kobiet, którym patriarchat rzeczywiście dawał pewną władzę - przede wszystkim nad innymi kobietami. W patriarchalnym świecie mężczyzna zawsze mógł zniszczyć kobietę, gdyż miał ku temu więcej środków i zasobów społecznych niż kobieta na ewentualne zniszczenie jego. W patriarchalnym świecie to, co nie przeszkadza u mężczyzn (albo społeczeństwo jest bardziej skłonne przymknąć oko),kobietę dyskredytuje i piętnuje. Ciekawe, czy autorka kiedykolwiek opowiedziała swoje "dowcipne przemyślenia" maltretowanym kobietom w ośrodkach dla ofiar przemocy domowej albo tym, które zostały odrzucone w homogenicznych grupach męskich, interesujące, czy ośmieliłaby się przedstawić je bohaterkom publikacji "Chłopki. Opowieść o naszych babkach" Joanny Kuciel-Frydryszak. Jest takie pojęcie - ciotka patriarchatu. "Tresowany mężczyzna" to wytwór jednej z nich. I tylko po to, by zobaczyć "ciotkę patriarchatu" w pełnej krasie i przyjrzeć się chorobie antyfeminizmu (oraz trochę się pośmiać),warto zajrzeć do tej książki. Generalnie jednak polecam jedynie badaczom i badaczkom mizoginii, seksizmu i antyfeminizmu. Ze względu na walory humorystyczne powinnam dać wyższą ocenę, np. 2, skoro jednak zadowoleni z "prawdy" użytkownicy podnoszą do 10, pozostaje mi wystawić 1 :)