Marvel: The Legendary Graphic Novel Collection: Volume 18: Black Panther Vol 1: The Client Christopher Priest 8,0
Kiedy zestawi się "Klienta" - album zbierający sześć pierwszych zeszytów autorstwa Christophera Priesta - z oboma filmami o Czarnej Panterze i Wakandzie, nie można pozbyć się wrażenia, że adaptacje w niewielkim tylko stopniu oddały sprawiedliwość temu wycinkowi świata Marvela i jego bohaterom.
Porównując ekranizacje do tej właśnie serii komiksowej z 1997, widać wyraźnie, że mimo, iż próbowano w nich zawrzeć wątki polityczne, społeczne i kulturowe, tak znakomicie przedstawione w tym komiksie, nie udało się wykorzystać pełnego potencjału, który z nawiązką zrealizowano w "THE CLIENT". I ostatecznie ekranizacje skupiły się głównie na typowych superbohaterskich wątkach, zachowując dość konwencjonalną - ponownie, w stosunku do tego, co prezentuje TEN komiks, o czym (znów) za chwilę - konstrukcję fabuły. Aby powyższe nie zabrzmiało zbyt patetycznie, jest w nim też spory faktor rozrywkowy, ale o tym później...
Dobrze, dość o tym, jak "słabe" były filmy w stosunku do niniejszego komiksu... Zaskakuje fabuła, ale też sposób jej prezentacji. Priest wykorzystał interesującą technikę narracyjną. Historia opowiadana jest z perspektywy agenta Everetta K. Rossa, w filmie granego przez Martina Freemana. Jego komiksowa postać wzorowana była na Rossie z serialu "Friends", i takim właśnie agentem jest Everett - pierwszy kadr komiksu pokazuje go w nieciekawej sytuacji, kiedy pozbawiony spodni, stojąc na muszli klozetowej w obskurnej toalecie, celuje do szczura... Everett ma za zadanie odebrać z lotniska i zapewnić przybywającemu do Nowego Jorku T'Challi bezpieczeństwo (sic!) i wszelkie wygody, jakich potrzebuje. Nie był jednak przygotowany na to, że Czarna Pantera przybędzie z co najmniej stuosobową świtą i zamiast zamieszkać w luksusowym apartamencie, wybierze lokum w niebezpiecznej części Brooklynu...
Ross jako narrator gubi się w zeznaniach, plącze, wtrąca ironiczne komentarze i skupia się na, z pozoru mało istotnych, wątkach, które - jak można się domyśleć - okazują się kluczowe, kiedy ta kompleksowa opowieść zaczyna się składać, a wszystkie puzzle pomału wskakują na miejsce.
Postać Rossa i sposób narracji stanowią znakomitą przeciwwagę dla spraw poważnych, których dotyka komiks. T'Challa w końcu przybył w ważnej sprawie - by wymierzyć sprawiedliwość osobom odpowiedzialnym za śmierć małej dziewczynki. Stawia przy tym na szali dobro własnej ojczyzny, w której w tym samym czasie dochodzi do przewrotu, którego jednym z prowodyrów jest nie kto inny, jak sam Mefisto... T'Challa jest tu także - ponownie, w stosunku do postaci ekranowej - bardziej złożoną postacią emocjonalnie, która musi zmierzyć się z traumą związaną ze śmiercią swojego ojca, słabościami i ograniczeniami oraz balansować między lojalnością i odpowiedzialnością w roli króla Wakandy, resztą świata - nękaną bliskimi mu problemami - i osobistymi, czysto ludzkimi pobudkami.
Jest to jednocześnie dość brutalny komiks, a ten jego element, związany z nietypową formą narracji, kojarzył mi się mocno z filmami Tarantino. Znakomita pozycja w katalogu komiksów Marvela, niestety urwana cliffhangerem. Pozostaje więc cierpliwie czekać na kontynuację zatytułowaną "ENEMY OF THE STATE" (album nr 30) i gorąco polecać "KLIENTA"!