Najnowsze artykuły
- ArtykułyPan Tu Nie Stał i książkowa kolekcja dla czytelników i czytelniczek [KONKURS]LubimyCzytać4
- ArtykułyWojciech Chmielarz, Marta Kisiel, Sylvia Plath i Paulo Coelho, czyli nowości tego tygodniaLubimyCzytać3
- ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik20
- ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marcin Florczyk
1
9,5/10
Pisze książki: reportaż
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
9,5/10średnia ocena książek autora
12 przeczytało książki autora
5 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
To ja. Maluch Marcin Florczyk
9,5
„To ja, Maluch” MARCIN FLORCZYK
Co napisać o książce, która odbiera mowę? Jak znaleźć właściwe słowa, gdy nic nie może przecisnąć się przez gardło zablokowane puchnącą goryczą? Tyle smutku, tyle beznadziei, tyle zimna... Tak nie powinno być, nie godzisz się. I choć jesteś dorosłym czytelnikiem i choć znasz życie, które mało kiedy jest w stanie cię zaskoczyć, to nastaw się na szok. Nastaw się na prawdę, która trzepie w czoło i każe otworzyć oczy i uszy. Tak jest i tak będzie, bo ludzie są ludźmi. Bo cztery ściany domów to skarbnice emocji nie zawsze tych dobrych. Bo dorośli często wykorzystują swoją przewagę raniąc niewinne dzieci lub słabszych od siebie.
Czy życie jest strachem, które łapie za nogę? Czy jest strachem bijącym po głowie, po uszach i po plecach? Czy kopie w brzuch patrząc na niemoc dziecka, które leży skulone na zimnej podłodze w samym tylko podkoszulku? Nie… Nie…
To tylko niektóre z pytań, jakie rosną podczas czytania „To ja, Maluch”. Okrucieństwo, sadyzm i obrażanie. To wszystko na porządku dziennym. Czasem jest lepiej, czasem świeci słońce, jest nadzieja, jest jakaś dobra iskierka zapowiadająca dobry dzień. Bo i mama zrobiła śniadanie i nie ma wujka. Tak zwyczajnie - jest czysto i mama ma czas dla swojego dziecka. Ale tak jest rzadko. Najczęściej jest ból, alkohol, bałagan i pijani ludzie z mamą w jednym pokoju. Jest bełkot i wiele obcych ludzi w domu. Jest samotność i łzy i ból, który rozlewa się w dziecku gęstym błotem i osiada gdzieś w brzuchu. Nie możesz oddychać, nie potrafisz znaleźć sobie miejsca. Nie możesz przebrnąć przez tą niegrubą książkę, bo jej treść sprawia, że łzy zamazują ci czytanie.
Nie ma akceptacji na nienawiść – krzyczy pomiędzy zdaniami w swojej powieści Marcin Florczyk. Nie ma zgody na łzy kilkulatka, na słone łzy z bólu. Nie ma zgody na cierpienie, które permanentnie towarzyszy każdego dnia, które puchnie i rozsadza drobne ciałko Malucha. Ból, który zatyka płuca, blokuje serce, odbiera siły. Maluch nie ma ojca, ma jedynie mamę, która dba o niego w niektóre dni. Lecz gdy pojawiają się obcy wujkowie, to o nim zapomina. Zamyka go w pokoju i każe być cicho, każe nie wychodzić. A on? Dziecko?
Ze strachu ma kłopoty ze spaniem.
Boi się życia i każdego zakrętu na ulicy.
Nie wie, co jest prawdą, co kłamstwem.
I jacy tak naprawdę są ludzie, skoro większość z nich kłamie, obraża i pogardza innymi? Czy to w ogóle są ludzie?
Po lekturze trudno wrócić do rzeczywistości, trudno się opamiętać. Po „Maluchu” nic nie jest takie samo. Tkwi w tobie ból, który na wzór cierniowej korony, rani wnętrze i krwawisz. Krwawisz gdzieś w środku. Myślisz o treści i o tym dziecku, które nie zasługuje na takie życie. Ba, nie zasługiwało, bo dzisiaj go już nie ma…
Marcin Florczyk pisze tak, że uważaj czytelniku – tąpnie tobą. Ta książka paraliżuje, otumania i sprawia, że czujesz się malutki. Dosłownie. Malutki wobec okrucieństwa. Marcin Florczyk to twórca majster szyku literackiego. Ta książka powinna być czytana non stop, powinna być podręcznikiem z działu – tak nie wolno, czyli nauka zachowań dla dorosłych. A jedyne co mogę powiedzieć na koniec, to:
Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie i wieczność jasną, Amen.
#agaKUSiczyta
To ja. Maluch Marcin Florczyk
9,5
,,A co jeśli mnie zabije? Miałem być przecież Cyganem, a może policjantem. To niemożliwe, żeby tak umrzeć od bicia w swoim pokoiku."
,,To ja, Maluch" to przejmująca historia dziecka z patologicznej rodziny. Zdanego tylko na siebie. Darzącego bezwarunkową miłość matkę, której zachowań niezykle ciężko mi zrozumieć. Dziecka, które ma prozaiczne marzenia. Pragnie tylko nie być bity, bo przecież grzecznych dzieci dzieci nie bije. Chciaby zjeść na śniadanie bułkę z masłem. To jego ulubione śniadanie. Chciałby nie musieć musieć bać. Chciałbym odnaleźć prawdziwego tatę... moze wtedy świat byłby dla niego bardziej kolorowy i nie musieliby mieszkać z ,,wujkiem", który jest prawdziwym potworem.
Książka na jeden wieczór, która robi taki bałagan w głowie, że nie wiem nawet jak to nazwać. I choć jest krótka, to treść jest miażdżąca. Świat widziany oczami dziecka katowanego przez konkubenta mamy. Człowieka, którego wszyscy się boją. Co objawia się milczeniem. Nikt nie zwraca uwagi na krzyki dziecka bitego za ścianą. Wszyscy są gusi i ślepi. To jest przerażające w tej lekturze. Wszyscy wiedzą co się dzieje za ścianą. Nikt nie reaguje.
Wszystko to przedstawione z perspektywy kilkulatka, powoduje smutek w sercu i łzy w oczach. W czasie tej krótkiej lektury, mnożą się w głowie pytania. Dlaczego matka na to pozwala? Kim trzeba być, żeby odsuwać dobro dziecka na drugi plan? Za sprawą ,,wujka" oprawcy i ona staje się oprawcą i katem własnego synka. Dlaczego, dlaczego i dlaczego? To jedna z tych lektur, które zostają w sercu i głowie. Przesłanie jest tak dobitne, tak proste i tak smutne jednocześnie.
To przykre, że dopiero kiedy dojdzie do tragedii, wszyscy zadają sobie pytanie ,,jak można było tego uniknąć?" A w czasie rzeczywistym, kiedy bezbronny, mały człowiek doznaje krzywdy z rąk najbliższych, wszyscy są głusi i ślepi.