Sara J.T. LeRoy 5,5
ocenił(a) na 59 lata temu "O, błagam, Święty Rogaty Zającu, chcę być prawdziwą tirówką. Chcę zasłużyć na największą kość na świecie. [...] Uczyń mnie lepszą tirówką niż Sara."
Ta niewielka książeczka (liczy sobie ona nie więcej jak 136 stron) opowiada historię piętnastoletniego chłopca, którego największym marzeniem jest... zostać najlepszą tirówką w całej Ameryce, lepszą od swojej matki. Kierowany tą myślą, dołącza do grona "dziewczynek" Glada, dobrego alfonsa, który zatrudnia młodych chłopców przebierających się za dziewczynki. Sara (bo tak sam siebie nazywa nasz bohater, zapożyczając imię od własnej matki) otrzymuje od swojego opiekuna naszyjnik z kością prąciową bobra, który ma przynieść mu szczęście oraz informować potencjalnych klientów, dla kogo pracuje. Chłopiec od samego początku wykazuje duże zniecierpliwienie. Pragnie pozyskiwać coraz więcej klientów, by dorobić się największej kości - jej wielkość bowiem świadczy o statusie właściciela jako prostytutki. Z tego też powodu decyduje się samodzielnie pokierować swoją karierą i wyrusza na poszukiwanie lepszej szansy na spełnienie swojego marzenia. Późniejsze losy chłopca pokazują, że cena, jaką przyszło mu zapłacić za swoje pragnienia, była aż nazbyt wysoka.
I tu ujawniają się jakieś braki w mojej empatii, bo o ile wielu Czytelników historia ta zszokowała, wręcz wstrząsnęła, ja odczułam jedynie cień czegoś na wzór żalu czy smutku. Uczucia te nie miały też zbyt wiele wspólnego ze zjawiskiem prostytucji w środowisku nieletnich, lecz ściśle wiązały się z konkretną sytuacją bohatera. Fabuła została poprowadzona przez J.T. LeRoy'a w taki sposób, by zwrócić uwagę Czytelnika nie tyle na sam akt prostytucji, co na motywy, które kierowały naszym bohaterem. Sara jest chłopcem zagubionym, zupełnie nieprzystosowanym do życia w społeczeństwie, łaknącym przede wszystkim matczynej miłości. To właśnie ta miłość, wspierana niezwykłą naiwnością i dziecinną niewinnością piętnastoletniego chłopca, pcha go w coraz mroczniejsze odmęty prostytucji i przemocy. Powieść ta, wbrew pozorom, spisana jest w sposób lekki, niekiedy wręcz humorystyczny, co wzmacnia jeszcze wrażenie owej bezdennej naiwności naszego bohatera.
Przyznaję, że nieco zawyżyłam swoją ocenę, motywowana lekkim stylem LeRoy'a oraz samą historią powstania książki, która miała stanowić formę terapii Autora, walczącego z uzależnieniem od narkotyków. Na moją ocenę wpływ miała również postać uroczej męskiej amerykańskiej gejszy. Nie wiedzieć dlaczego (czyżby?) kupił on moje serduszko, choć odgrywał rolę raczej epizodyczną.
Czy warto sięgnąć po tę pozycję? Myślę, że tak. Chociażby ze względu na niezwykle ciężki, lecz nie mniej ważny temat, jaki porusza.