Jako wielka fanka kotów wiedziałam, że prędzej czy później sięgnę po ten tytuł i w końcu nadszedł ten dzień. Kot w stanie czystym to książka na jedno popołudnie przypominająca trochę przewodnik po kotach, ale z taką duuuużą dawką Pratchettowskiego humoru. Dla mnie w porządku, choć oczekiwałam, że jednak będzie w niej trochę jakiejś fabuły. Ale same obrazki z pewnością zadowolą prawdziwych fanów tych futrzaków.
Nie zestarzała się dobrze - Pratchett tu nadal wychodzi z założenia, że koty są wychodzące. Dzisiaj już wiemy, że nie mogą takie być (poza bezdomniakami oczywiście),ludzie przywiązują coraz większą wagę do psychologii kotów i ich poprawnego karmienia (żadnych suchych karm),traktowania itd.
Jednak to książka z 1989 roku, gdy koty były tylko paprotkami, którymi nie należy się przejmować za bardzo. Jest to jakiś zapis epoki, ba, nawet pewna próba pchnięcia tego barbarzyńskiego stosunku do kotów w bardziej cywilizowanym kierunku. Kilka trafnych uwag, dość nierówna, czasem zabawna, ale sporo zdezaktualizowane przez to, że nikt, kto dba o kota, go nie wypuszcza - więc nie da się już wielu żartów odnieść do rzeczywistości.
Kilka podówczas żartobliwych uwag - jak np. to, że nie ma sensu karać kota, bo to i tak go nie obchodzi - jest współcześnie kanonem kociej psychologii. Koty nie rozumieją koncepcji kary (jak np. psy),więc są to metody przeciwskuteczne. Było takich więcej.
Jako lekki przerywnik i zapis epoki, w porządku. Dla zainteresowanych tematyką w bardziej poważny sposób i nowoczesny, polecam np. Kocie Mojo.