Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Andriej Kokoulin
0
0,0/10
Pisze książki: czasopisma
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
0,0/10średnia ocena książek autora
34 przeczytało książki autora
6 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Nowa Fantastyka 439 (4/2019) Wojciech Zembaty
6,1
Po katastrofalnych eksperymentach z numeru marcowego, w bieżącym – znów eksperyment!
Na szczęście tym razem z tych niekontrowersyjnych a interesujących. Leitmotivem kwietniowego wydania „NF” są gry, głównie RPG, acz nie tylko. Bo mamy i historię chyba najsłynniejszego systemu RPG, czyli „Dungeons & Dragons” (tym, którym, jak mnie, wydaje się, że nie znają – to jest to, w co grają dzieciaki w „E.T.” czy „Stranger Things”). Jest wywiad z twórcą systemu „Ars Magica”, Markiem Rein-Hagenem. Ponadto zamieszczono całkiem pokaźny scenariusz do D&D celem własnoosobowego odegrania. Czy to eksperyment udany? Tego nie wiem, bo jakoś nigdy mi się w żadnego rolpleja zagrać nie udało, czego szczerze żałuję. Mam nadzieję, że odezwą się zainteresowani.
Resztę publicystyki zostawię na koniec, bo teraz coś, do czego podchodziłem z wielką obawą, po zeszłomiesięcznych „wyczynach” redakcji.
„Pies patriarchy” Przemysława Karbowskiego – to tekst osadzony w tym samym świecie, co „Raskoł” z numeru 06/17. Z ciekawości zerknąłem, co tam wtedy naskrobałem - „właściwie zapis dramatu, bo prawie wyłącznie dialogi, z ograniczonymi didaskaliami. Chętnie obejrzałbym taki w Teatrze Telewizji”. Pasuje i do „Psa patriarchy”. Czyta się mozolnie, nie ze wszystkimi przemyśleniami autora się zgadzam, ale w sumie oceniam na plus. Bo jednak – trochę do myślenia daje!
„Pewnego razu w D.” Wojciecha Zembatego – ech, znowu? Deja vu z marca? Toporna propaganda. „Lewacy” frenetycznie klaszczą, „prawacy” krzeszą iskry zgrzytając zębami. Tak sobie to chyba autor wymyślił. Ale ta wypluwka Zembatego, bo inaczej tego czegoś nazwać nie można, budzi jedynie niesmak. Ani pomysłu, ani akcji, kilka wytartych do cna klisz daje efekt nadający się jedynie do Urbanowego „Nie”. Za jakie grzechy muszę te wypociny czytać? A tyle jest fajnych opowiadań w sieci…
Kompletnie zniesmaczony, wziąłem się za „Tomydzieci” Andrieja Kokoulina. TAK!!! Wreszcie! No, to jest coś, co ja, zgrzybiały dziadek, nazywam fantastyką. I choć mógłbym się doczepić do tego i owego, to to opowiadanie jest jak łyk źródlanej wody na Saharze, jak haust tlenu na szczycie Czomolungmy. Tekst „gra” na uczuciach podstawowych, pierwotnych i to jest (moim zdaniem) jego siła. Nie „szkiełko i oko”, a „czucie i wiara”. Powtórzę po raz kolejny – Rosjanie potrafią!
„W słusznej sprawie” Marka Lawrence’a – autor tyle sił włożył w kreację świata (dość ciekawego, przyznaję),że mu tychże sił zabrakło na fabułę. Jakaś szczątkowa niby jest, ale niespecjalnie interesująca.
Za to sceneria (jakby skrzyżowanie świata z przyszłości „Mrocznej Wieży” Kinga z wieloświatami z „Planescape Torment”) całkiem zacna. Ciekawym, czy opowiadanie to część większej narracji?
Wracam do publicystyki – odnotowuję ciekawy wywiad z Gwendoline Christie. Odnotowuję, bo serialu nie oglądam, czekam, aż Martin skończy książki. Artur Stopiński zaserwował nam interesujący artykuł o planszowych grach kooperacyjnych (zwrócę uwagę na „U-boota”, stworzonego przez Polaków, na którego czekam z dużym zainteresowaniem). Vargas w najwyższej formie (przepiękne anegdotki). W takiejże formie Kołodziejczak – zawsze uda mu się wyrazić słowami to, co mi gdzieś wędruje po głowie. Interesująco Kosik, artykuł o Shazamie nie dla mnie.
Łączę się z Orbitowskim w uznaniu dla Sama Elliota, by przypomnieć choćby ostatnie „Narodziny gwiazdy” czy genialny serial „Justified”.
Reasumując - jest lepiej niż w marcu (właściwie czy mogło być gorzej?),acz przykład Zembatego pokazuje, że dobór tekstów do „NF” chodzi kompletnie niewytłumaczalnymi (jak dla mnie) ścieżkami.
Z nadzieją na znaczącą poprawę w maju – to by było na tyle!
Nowa Fantastyka 439 (4/2019) Wojciech Zembaty
6,1
Raz na jakieś dwa, trzy miesiące nachodzi mnie myśl, że może by tu w końcu regularnie czytać NF - albo może nawet zamówić prenumeratę? Wtedy kupuję najnowszy numer. I od razu mi przechodzi.
PUBLICYSTYKA
Jest w znakomitej większości bardzo pobieżna (żeby nie powiedzieć - wikipedystyczna),brakuje pogłębionej analizy, wniosków, przemyśleń, czegoś więcej niż tylko zbioru faktów, dat, tytułów czy zjawisk. Szczególnie boli mnie forma, w jakiej funkcjonuje dział recenzencki (no, w sumie trudno to nazwać recenzjami, może raczej "mini-opiniami"? z naciskiem na "mini"). Nie rozumiem, jak pismo, które ze swego ducha, tradycji i ambicji chce być głęboko literackim, może tak po macoszemu traktować krytykę literacką na dobrym poziomie? Te quasi-recenzje wyglądają raczej na jakieś zakupione przez wydawnictwa notki promocyjne.
Na deser jeszcze zostają felietony. I tu bywa różnie. W tym numerze na przykład bardzo słaby felieton Kołodziejczaka, napisany chyba tylko po to, żeby autor mógł podzielić się ze światem swoimi mało ciekawymi i mało oryginalnymi, za to bardzo przestarzałymi poglądami polityczno-społecznymi. Najgorsze, że próbował być przy tym bardzo elokwentny. A nie wyszło. Całość jest niestrawna. I żałosna.
OPOWIADANIA
Raz na kilka tekstów trafi się dobre opowiadanie. Chyba dlatego wciąż, pomimo innych minusów i bolączek, wracam do NF. Ale! Pomiędzy tym razem na kilka jest cała przestrzeń tekstów oderwanych od rzeczywistości, wydumanych, przekombinowanych, niedopracowanych itp. Brakuje świeżości, czegoś współczesnego. Czasem mam wrażenie, że w NF czytam wciąż to samo.
JAKOŚĆ
Przepraszam bardzo, czy jest na sali korekta?
Bo to, co się dzieje w NF, woła o pomstę do nieba.
Aż trudno to skomentować.
Szczerze - płacę i dostaję felerny, niedopracowany produkt. To olbrzymi minus.
PLUS
Plus na ten numer - poświęcenie wydania grom planszowym.
PRZYSZŁOŚĆ?
Kiedyś NF było wyznacznikiem, kreatorem, czymś w rodzaju latarni w fantastycznym światku. Teraz jest takim ot, średniakiem, który nie prezentuje nic nowego i się nie rozwija. (Być może szkodzi brak realnej konkurencji?) To taka trochę ramotka, relikt zamierzchłych czasów, a nie nowoczesne (w treści, formie i wszystkim innym) pismo, które mówi o tym, co jest aktualne i staje się miejscem fermentu twórczego. Patrząc na NF widzę skostnienie. Niedobrze to wróży na przyszłość. I każe mi się zastanawiać - czy to NF nie umie się zmienić? Czy polski fandom takiej zmiany nie chce / nie potrzebuje? Czy jest aż tak zamknięty i ogrodzony, i niezmienny?