Całkiem niezły komiks. Na pewno lepszy od pierwszego tomu. Tym razem akcja skupia się bardziej na samych Strażnikach, ważną i ciekawą rolę odgrywa w całej historii Szop Rocket. Na całe szczęście nie ma śladu po pijaństwie i depresyjnych stanach Star Lorda z tomu #1. To w końcu Strażnicy Galaktyki a nie Fear Agent. Tylko nie wiem co ci rysownicy mają z Peterem Quillem - czy on musi mieć twarz i fryz jak kloszard? W każdym razie komiks zostawia Strażników w fajnym punkcie wyjścia do kolejnych przygód, przy okazji oczyszczając atmosferę po beznadziejnych "Wojnach Nieskończoności". Komiks dobry, ale nic nadzwyczajnego.
POWSZECHNY KOŚCIÓŁ PRAWDY POWRACA
Cates to człowiek orkiestra. Taki spec od wszystkiego – bierze w swoje ręce dowolną serię, potrafi w nią wczuć, a jednocześnie wnosząc do niej swoją wrażliwość, albo ją rewolucjonizuje („Venom”),albo po prostu zmienia w bardzo dobrą rozrywkę („Doktor Strange”). I bardzo dobrą rozrywką są też jego „Strażnicy galaktyki”, których oparł może na zgranych motywach, ale zrobił to w tak przyjemny sposób, że naprawdę nie mam tej pozycji właściwie nic do zarzucenia.
Strażnicy Galaktyki mieli odpocząć, odetchnąć, a… Właśnie, na scenę wraca Powszechny Kościół Prawdy i chce wskrzesić swoje mesjasza. Nic takiego? Problem w tym, że mesjasz to zagrożenie dla całego kosmosu. A nawet dla samej Śmierci! Nasza ekipa potrzebuje więc pomocy szopa Rocketa, ale ten ma własne problemy, w których też pomocy potrzebuje. A sytuacja z każdą chwilą staje się coraz poważniejsza i groźniejsza…
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2022/10/straznicy-galaktyki-2-bez-wiary-donny.html