Tadeusz Kantor (1915-1990) został kiedyś nazwany "najbardziej światowym z polskich artystów i najbardziej polskim z artystów światowych". Już za życia przez jednych uważany był za geniusza, ale przez innych za mistyfikatora, zaledwie zręcznego naśladowcę. Dziś nikt nie powinien mieć wątpliwości, że w 1990 roku odszedł od nas jeden z najwybitniejszych twórców sztuki XX wieku - choć nadal trudno wytłumaczyć, na czym polegał fenomen jego wyobraźni. Był artystą wszechstronnym - jak sam mówił: "totalnym" - dlatego rozdzielanie jego dzieła na poszczególne "dyscypliny" jest ryzykowne. Malarz, scenograf, poeta, aktor, happener - światową sławę zyskał jako człowiek teatru. Także i tam pozostał jednak przede wszystkim malarzem, który myśli obrazami, a zamiast farb używa aktorów i rekwizytów.http://www.cricoteka.pl/pl/
Nie można przejść obojętnie obok myśli Tadeusza Kantora, który to chciał wywrócić teatr do góry nogami, odejść od psychologizmu i "wczuwania się" w grze aktorów - taki nowator zdarza się niezwykle rzadko.
"Wielopole, Wielopole" to wyjątkowa "partytura" złożona z niezwykłych, przytłaczających obrazów zastygłej, niezdolnej do ruchu przeszłości. Nic nie jest w stanie jej poruszyć: ani ożywione w teatrze postacie, ani wspominający swoje dzieciństwo autor. W tej wizji czasu Kantor ma coś i z Bergmana - tworzy jedyne w swoim rodzaju widowisko ze swoich wspomnień, ale także jest w tym coś ze Schulza, który tak doskonale próbował ująć naturę ludzkiej pamięci. I tutaj, niemal dosłownie przyłapano bezradne wspomnienia na "gorącym uczynku".
Książka "Wielopole, Wielopole" składa się także z tekstów teoretycznych, poprzedzających właściwą partyturę, dzięki czemu możemy dowiedzieć się, jakie zdanie na temat sztuki miał sam autor. Warte uwagi jest w szczególności stwierdzenie o możliwości przeżywania, doznawania życia w innym wymiarze za pomocą sztuki, co być może brzmi banalnie, ale świetnie oddaje ideę kantorowskiego teatru.