Postapokalipsa jest zazwyczaj sztampowa. Mamy walkę o przeżycie w świecie po katastrofie. Zazwyczaj hucznej. W przypadku serii W.E. Huberta Ronka jeszcze nie wiemy dokładnie, co się stało i dlaczego. Mamy przebłyski (brak prądu) i panikę oraz… dziwne zachowania ludzi, co skłania nas do pewnych niewesołych refleksji związanych z wirusami czy zombie. Sam tytuł, jak autor wyjaśnia na końcowych stronach odpowiadając na pytania czytelników, można rozumieć jako koniec świata właśnie lub wielki eksperyment…
Całość:
https://kmfsagitta.pl/2022/07/25/w-e-huberta-ronka/
Jest to komiks niezależnego polskiego autora, który początkowo pieniądze na jego wydanie zbierał na zbiórkach, aby przy 4 zeszycie wydać go już samodzielnie. Jest to historia dziejąca się w Polsce. Telefony i telewizja przestają działać, a do ludzi docierają informacje, że w USA nie ma prądu. Zaczyna się panika, ludzie lecą do sklepów i na stację niczym podczas niedawnej pandemii. Wszystko rozwija się dosyć dynamicznie i jest to praktycznie post-po. Sporo tu scen walk, wydzierania sobie ostatnich zapasów. Główni bohaterowie rozdarci są słabymi relacjami rodzinnymi, ciągle się kłócą. Autor zręcznie przeskakuje między wątkami i aż chce się to historię poznawać. Oprawa bardzo schludna, rysunki są porządne, a brak kolorów tylko podkreśla ponurą atmosferę. Z pewnością sięgnę po kolejne zeszyty.