Błoto Hillary Jordan 7,9
ocenił(a) na 82 lata temu Za „Błoto” chciałam sięgnąć już kilka lat temu, ale jakoś nigdy nie było mi z tą książką po drodze. Nie była dostępna ani jako e-book, ani jako audiobook w aplikacjach, z których korzystam, a i w żadnej z bibliotek do których uczęszczam nie mogłam nigdy trafić na tę powieść. Ale wreszcie kilka tygodni wpadła ona w moje ręce i praktycznie od razu zaczęłam lekturę. I bardzo szybko złamała mi ona serce roztrzaskując je na miliony drobnych kawałeczków.
Jest rok 1946. Niedawno skończyła się wojna, a świat powoli próbuje podnieść się z kolan i wrócić do normalnego życia. Henry McAllen przeprowadza się na starą, zaniedbaną farmę wraz z żoną, ojcem i dwójką małych córeczek. Mężczyzna ma jasno postawione cele przed sobą i twardo trzyma się ziemi. Kiedy więc wprowadza się do niego młodszy brat – lotnik II wojny światowej – który wraz z sobą sprowadza niezaleczone, buzujące traumy sytuacja rodziny zaczyna się znacząco komplikować.
Mniej więcej w tym samym czasie do rodzinnego domu powraca Ronsel, najstarszy syn czarnoskórych dzierżawców McAllena. Chłopak ostatnie lata spędził w Europie, gdzie stosunek do czarnych jest zupełnie inny aniżeli w USA. Zasłużonemu na wojnie Ronselowi ciężko przychodzi powrót do „normy” małej, wiejskiej, amerykańskiej społeczności. On i brat Henry’ego trafiają na siebie i tak zaczyna się przyjaźń, która nie może skończyć się inaczej aniżeli bolesnym finałem.
„Błoto” to świetna lektura. Nie idealna, nie wybitnie napisana, ale wciągająca i sprawiająca, że czytelnika autentycznie interesują losy poszczególnych bohaterów. Co znaczące, bohaterowie ci nie są albo dobrzy, albo źli z natury. Każde z nich ma swoje poczucie sprawiedliwości oraz moralności, które wynika z pewnych przeszłych doświadczeń. Zachowują się czasem paskudnie, czasem zaś z prawdziwym poświęceniem. Zależy im na sobie nawzajem, choć niekoniecznie w sposób jasny i oczywisty.
Zakończenie – którego w pewnym sensie się spodziewamy, które jest dla nas jakoś podskórnie oczywiste – naprawdę jest bulwersujące i bolesne dla czytelnika, choć dobrze uwypukla cechy poszczególnych postaci. Zgrzytanie zębami ze zgryzoty, złości i bezsilności jest jakby zawarte w pakiecie czytania „Błota”.
Nie bez znaczenia pozostaje również to, jak poszczególne rozdziały zostały napisane. Historię poznajemy bowiem z kilku perspektyw i każdy z bohaterów mówi trochę odmiennym głosem. Tutaj gratulacje należą się również tłumaczce, która – moim zdaniem – dobrze wychwyciła te językowe niuanse.
Jestem bardzo zadowolona, że wreszcie udało mi się sięgnąć po tę książkę, naprawdę zrobiła ona na mnie wrażenie i jestem pewna, że jeszcze długo historia w niej opisana ze mną zostanie.