Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać13
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński8
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Pierre Macherey
2
6,0/10
Pisze książki: filozofia, etyka
Urodzony: 17.02.1938
Filozof i literaturoznawca. Profesor uniwersytetu Lille Nord. Uczeń Althussera i współautor pierwszej wersji Czytania kapitału (1965). Napisał m.in. Hegel ou Spinoza (1977),Introduction a l’éthique, de Spinoza: La seconde partie, la réalité mentale (1997),Marx 1845 Les „Theses” sur Feuerbach (2008),De l’utopie! (2011).
6,0/10średnia ocena książek autora
6 przeczytało książki autora
3 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Hegel ou Spinoza Pierre Macherey
4,0
Intelektualna czystka
"Hegel ou Spinoza" to wpływowa pozycja, która bezpośrednio wpisuje się w długi trend jednostronnego odrzucania filozoficznego dzieła Hegla. Zacytujmy tutaj takie nazwiska, jak Marks, Popper, Althusser, Derrida czy Deleuze. Tym razem jednak Macherey dokonuje czegoś względnie oryginalnego: odrzuca Hegla z pomocą Spinozy, autora, który ponad 100 lat przed narodzinami Hegla, rzekomo w stu procentach i zupełnie apriorycznie dokonał jego miażdżącego osądu.
Metoda Machareya opiera się na odgórnym skategoryzowaniu Hegla, jako "niewolnika" i "imbecyla". Celem udowodnienia tak skrajnego stanowiska, Macherey omawia tylko te aspekty dzieła Hegla, które pasują do obranej przez niego tezy (zakładając, że inwektywę można określić godnością "tezy"). Z drugiej strony w interpretacji Machereya Spinoza jest nieomylny, wszechwiedzący, przez co autor zdaje się nie przyjmować do wiadomości, że rodzaj życzliwej krytyki, jaką uprawia względem Spinozy Hegel, nie stanowi afrontu. Niestety, Macherey tutaj wpisuje się w osobliwy rodzaj filozofowania, gdzie choćby słowo krytyki interpretowane jest jako deklaracja wojny. Nie trudno wydedukować, kto tutaj tak naprawdę chce kogo wyeliminować... Osobiście przypomina mi to potyczki ortodoksyjnych marksistów i bolszewików, którzy mieli w zwyczaju wszędzie szukać śmiertelnych wrogów.
Macherey, wzorem swojego nauczyciela, ortodoksyjnego marksisty Althussera (który z resztą wydał "Hegel ou Spinoza"),omawia obrane przez siebie tematy arcy szczegółowo i jakby dziwi się, że Hegel - cytowany w kontekście jego rozbudowanej "Historii filozofii", gdzie przecież oprócz Spinozy omawia dziesiątki innych autorów - tak pobieżnie traktuje rzekomo fundamentalne zagadnienia. Macherey zdaje się być najzwyczajniej urażony, że Hegel na raptem parunastu stronach dokonuje w gruncie rzeczy wyczerpującego i krytycznego podsumowania Spinozy. Nie zauważa również, że zainteresowania Hegla daleko wykraczają poza pedantyczne i monotonne parafrazowanie Spinozy. Choć "Hegel ou Spinoza" stawia sobie za zadanie omówienia całości filozofii obu filozofów, na próżno tutaj szukać czegokolwiek, co by wykraczało poza suchy formalizm. Metoda Machereya to swoisty "mandarynizm", gdzie wszystko opiera się na badaniu wybranych aspektów kanonicznych tekstów, bez domieszki kwestii bardziej życiowych (Macherey nie zauważa, że Hegla przede wszystkim zajmuje historia, religia, sztuka, duchowość, ustrój państwa). Krytykować, czyli wskazywać mankamenty, to dla niego to samo, co nie rozumieć. Z kolei objaśnianie zakłada pełną zgodę. Kto tutaj jest "niewolnikiem"?
Najpoważniejszym minusem "Hegel ou Spinoza" to brak konfrontacji biblijnych komentarzy obu autorów. Zarówno Spinoza i Hegel mają w tej dziedziny znaczący wkład i obawiam się, że gdyby Macherey poświęcił uwagę temu właśnie tematowi, to szybko okazałoby się, że to, co tak naprawdę ich dzieli, opiera się raczej na odmiennych przekonaniach religijnych (Spinoza był Żydem, Hegel Chrześcijaninem),niż na stricte filozoficznych rozważaniach. Macherey jednak zdaje się nie widzieć świata poza wąsko postrzeganą filozofią i aspekt religijny ewidentnie mu umknął... Tak samo, jak umknął mu cały szereg innych rzeczy, które, jak dla mnie, dają filozofii kolorów i powabu.