Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać206
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Caroline Wallace
Źródło: http://www.liverpoolecho.co.uk/news/liverpool-news/author-caroline-wallace-launches-book-11023292
1
6,2/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,2/10średnia ocena książek autora
46 przeczytało książki autora
74 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Marta, która się odnalazła Caroline Wallace
6,2
--------------------------------------------------------------------------------
https://martawsrodksiazek.blogspot.com/2017/09/marta-ktora-sie-odnalaza-caroline.html
--------------------------------------------------------------------------------
Czasami mamy wrażenie, że nie jesteśmy sobą, że coś nie pozwala nam na odkrycie własnego ja. Co, jeśli nie mamy wspomnień, nigdy niedane nam było poznać przeszłości, pochodzenia? Czy potrafimy się odnaleźć?
"Jeśli jakiś przedmiot faktycznie zaginął, a ja przesunę po nim dłonią, widzę gdzie i w jakich okolicznościach został zgubiony."
Marta zgubiła się i nie może odnaleźć. Jako niemowlę została porzucona w walizce na dworcu Lime Street i tam już została pod opieką Matki, która wychowywała Martę metodą ciężkiej ręki. Jednak, gdy Matka umiera a panna Zguba, musi poznać swoja prawdziwą tożsamość, zaczyna się piękna literacka przygoda, gdyż nie wystarczy znaleźć informacji, trzeba być na nie gotowym. Przez 16 lat mieszkania na stacji i życia pod kloszem Marta musi odbyć drogę, która ją wzmocni i udowodni, że jest zdolna do kochania i życia w zgodzie z własnym sumieniem. Odkryje pasje, otworzy swe serce. Czy uda jej się odnaleźć swoją przeszłość?
"Wyczytałam gdzieś, że większość czterolatków uśmiecha się czterysta razy dziennie, ale kiedy już dorosną, liczba ta spada do dwudziestu. Nie jestem pewna, czy chcę być dorosła."
Caroline Wallace stworzyła piękną i momentami smutną historię z przesłaniem. Losy Marty i jej poszukiwania stają się krętą drogą do odkrycia siebie, obdarzenia siebie zaufaniem i otworzeniem się na przyjaźń, radość i miłość. Już sam sposób, w jaki krok po kroku Marta odkrywa swoją tożsamość, jest ciekawy i często łapie za serce. Jednak każda wiadomość, jaką dostaje Zguba, nie tylko przybliża ją do poznania prawdy i uzyskania swoich dokumentów, ale również otwiera w bohaterce kolejne zamknięte drzwi, dając jej siłę do działania i wiarę w siebie, której przez złe wychowanie nie mogła dostać od swej macochy.
"- Ludzie wciąż się spieszą - mówię, a Elisabeth przytakuje. - Zdają sobie sprawę z wartości tego, co mają, dopiero gdy to tracą."
Marta jest inteligentną, aczkolwiek zahukaną osobą, posiada dar odnajdywania przedmiotów, ich właścicieli oraz historii z nimi związanych. Dopiero gdy umiera jej macocha, wyruszamy w podróż, która doprowadzi Zgubę do własnej tożsamości a nam pokaże melancholijną historię wielu ludzi przewijających się przez liverpoolskie Lime Street, a to wszystko z nutką Beatlesów w tle. Zwykły dworzec okaże się sceną spektaklu magicznego. który odmieni nasze spojrzenie na pogoń za niczym i gubienie radości, czasu i uczuć bliskich. Główna bohaterka w rozkoszny sposób wśród min, uśmiechów i obrotów pokaże nam swój świat, który zmuszona jest odkryć na nowo. Niektórym postać Marty może z początku wydawać się naiwna jednak z biegiem wydarzeń, gdy poznajemy nowe fakty i odkrywamy wraz z nią kolejnych zagubionych, a cała historia nabiera innego wymiaru i staje się niezwykle magiczna a nasza bohaterka, odznacza się niezachwianą wiarą w ludzi, przeogromną empatią i niewinnym sercem, czekającym na uczucie.
Płynny język powieści i barwni bohaterowie dają solidną postawę do dobrej i wciągającej powieści. Gdy do tego dodamy zabawne anegdoty dotyczące Beatlesów i przejmujące losy Williama, któremu Marta okazała sympatię dostajemy powieść, która zmusi do refleksji, wyciśnie mnóstwo łez, porwie do tańca w rytm starych hitów i pokaże, co w życiu jest ważne. Ta historia jest zaklętym pośród stron ukrytym przesłaniem, które każe nam otworzyć serce na innych, dawać i cieszyć się z każdej najdrobniejszej chwili i zaakceptować siebie. W całej naszej wyliczance nie może zabraknąć choćby słówka o Legioniście, który lubi kanapki, tartę cytrynową i uśmiech Marty oraz o Elizabeth, która jest zawsze obok, wspiera i motywuje, czasem lekko ściąga szesnastolatkę z obłoków.
Nie ważne ile błędów popełnisz, co wpływa na twoje życie i postrzeganie siebie, ważne jest czy sama chcesz dokonać zmian i dać się odnaleźć sobie samej.
Podsumowując „Marta, która się odnalazła” to ciepła i pełna ukrytych nauk powieść pozwalająca czytelnikowi na zanurzenie się w świecie, gdzie książki są mocą a poznawanie siebie, pozwala na wzmocnienie i docenienie posiadanych rzeczy, uczuć i przyjaźni. Książka dla każdego o duszy wrażliwca i z sercem ze skały. Uczy, bawi i wzrusza a unosząca się magia, zaszczepia w nas chęć zmian na lepsze.
Marta, która się odnalazła Caroline Wallace
6,2
Chociaż występuje w niej zła macocha… To nie bajka o Kopciuszku. Tu nie było żadnego „dawno, dawno temu”. A mimo to nie mylił się w zapowiedzi Wydawca, że będzie to baśniowa opowieść o Marcie. Dworzec Liverpoolu. Marta ma 16 lat. Nie wiem, kim jest. W tym wieku to chyba normalne. Każdy dopiero szuka swojej drogi. Marta jednak nie wie kim jest, bo kiedy była niemowlęciem ktoś porzucił ją w walizce pod drzwiami Biura Rzeczy Znalezionych. Od tamtej chwili zamieszkała nad biurem wraz z kobietą, która postanowiła ją przygarnąć.
I na tym kończą się wszystkie dobre wiadomości dla Marty. Mimo że ma dach nad głową, kobieta która się nią opiekuje jest jak ta macocha z Kopciuszka… Surowa, oschła, agresywna… Zupełnie nie nadaje się na opiekunkę dla dziecka. W dodatku wmówiła Marcie, że jeśli ta zechce opuścić dworzec, to ten ulegnie zagładzie. Dziewczyna więc nie zna innego życia niż ten wśród peronów.
Ta książka jest dla mnie jedną z większych niespodzianek marca. Zagadkowy tytuł od razu przyciągnął moją uwagę. I nie zawiodłam się. Dworzec Lime Street ma w sobie wiele tajemnic. Marta jest mimo wszystko osobą pogodną. Nie traci ducha walki. Metodycznie brnie naprzód. Jest przykładem osoby, dla której „chcieć znaczy móc”.
To przykład książki, która wciąga od pierwszych pięciu stronic. Ma w sobie coś z tych takich bajek dla dużych dziewczynek. Czytając ją przeniosłam się właśnie na ten Dworzec. Spotkałam Martę. Wirowałam z nią na peronach. Znalazłam się na parę chwil w jej czasoprzestrzeni. Aż trudno uwierzyć, że tyle sytuacji może zdarzyć się na dworcu.
Marta stanie też przed trudnym zadaniem. Będzie musiała w końcu dowiedzieć się kim jest. Będzie w końcu musiała się odnaleźć, jak ta małpka, która w książce gubi się i odnajduje. Autorka przypomina również o ważnych wartościach, takich jak: czas, który należy poświęcić sobie i swoim bliskim. Bo w dużej mierze sami okradamy się z najlepszych lat w życiu. Mam też wrażenie, że Autorka chciała nie tylko, by Marta się odnalazła… Ale też o to, byśmy to i my – Czytelnicy – spróbowali odnaleźć samego siebie.
Ta książka pokazuje, że miejsce akcji nie musi toczyć się w Hogwarcie, żeby zainteresować Czytelnika. Że wystarczy czasem sam dworzec i pomysł. A i na zwykłym dworcu może dziać się magia. Polecam!