Angela odkryła miłość do pisania w szkole podstawowej, kiedy krótka praca o skałach i morzu przyniosła jej jedyną dobrą ocenę, jaką dostała.
Początkowo spisywała historie, które tliły się w niej, po czym bezpiecznie chowała je do szuflady. Po gorących namowach swojego partnera, zaczęła zgłaszać opowiadania na konkursy pisarskie, organizowane przez Writer's News, co skutkowało jedną wygraną i trzema wyróżnieniami.
Następnie, skorzystała z programu Amazona, żeby opublikować dwie swoje wczesne prace, zanim w pełni skoncentrowała się na swojej prawdziwej pasji – kryminałach.
Jej pierwsza powieść, „Niemy krzyk”, ujrzała światło dzienne w lutym 2015 roku.http://angelamarsons-books.com/
Przeczytałam jakieś 200 stron i tak naprawdę nic się nie działo. Strasznie to wszystko rozwleczone, dużo nic nie wnoszącej opisówki, napięcie zerowe. Fabuła wyjątkowo nużąca, a więc tym bardziej dziwią mnie rekomendacje na okładce. Jedyny plus to krótkie rozdziały i to tylko dzięki nim zabrnęłam tak daleko... I choć trochę szkoda mi kończyć w połowie i ciekawa jestem czy finał choć w niewielkim stopniu zrekompensowałby mi całość, tak jakoś nie potrafię się zmotywować...
Z tą książką zetknąłem się właściwie przypadkiem. Po przeczytaniu swoich wypożyczonych książek zamierzałem się udać do biblioteki po nowe, okazało się jednak, że jest chwilowo nieczynna. Stwierdziłem więc, że podwędzę jakąś pozycję z półki rodziców. Trafiło na "Diabelską grę". Z tego względu nie mam porównania z pierwszym tomem serii, czyli "Niemym krzykiem", którego (jeszcze) nie przeczytałem.
Moim zdaniem największą zaletą tej książki jest to, jak lekko i przyjemnie się ją czyta pomimo trudnej tematyki, jaka została w niej podjęta. Na uwagę zasługuje również postać doktor Alex Thorne - autorka wykreowała niezwykle intrygującą postać socjopatki całkowicie pozbawionej empatii i ostrożnie planującej każdy następny ruch. Łatwo się domyślić, że to właśnie ona stoi za większością popełnionych przestępstw - zresztą zdradza to sam tekst na tylnej okładce - ale nie uważam, że działa to na niekorzyść książki. Zamysłem autorki był tu raczej wgląd w umysł socjopaty i myślę, że wywiązała się z tego zadania. Co prawda w moim odczuciu postać doktor Alex lekko przyćmiła główną bohaterkę, ale i tak Kim Stone również była interesującą postacią.
Na koniec mogę powiedzieć tylko jedno - polecam. Zabieram się za "Niemy krzyk". :)