Misterium i maniery. Pisma przygodne w wyborze i opracowaniu Sally i Roberta Fitzgeraldów Flannery O'Connor 6,9
ocenił(a) na 83 lata temu Moją bohaterką roku jest bez wątpienia Flannery O`Connor. Rozgłaszam to wszędzie, gdzie tylko mogę. Mam ku temu powód. Otóż mamy do czynienia z zatwardziałą katoliczką z amerykańskiego południa, dla której ostatnie słowo ma zawsze Bóg: "Tożsamość tkwi bardzo głęboko. W całości zna ją jedynie Bóg, spośród jej poszukiwaczy najbardziej jednak zbliża się do niej artysta". A jednak, mimo własnych przekonań, oderwać się od jej rozważań nie mogę.
Znajdźcie mi drugą taką osobę, która potrafi poczynić takie oto uwagi: "Dobry nauczyciel mógłby zapobiec powstaniu niejednego bestsellera". W swoim zbiorze esejów i przemów “Misterium i maniery” (Karakter) O`Connor prezentuje dużą ilość trzeźwego osądu, co czyni ją starszą siostrą Krzysztofa Vargi. Trzeźwy i skrupulatny osąd zjawisk blisko związanych z literaturą stanowi mocny punkt jej krytycznej analizy.
Oto zdanie klucz: “w dzisiejszych czasach żałosne pismactwo jest hojniej wynagradzane niż dobra proza. Czasem trzeba tylko nauczyć się pisać wystarczająco źle, żeby świetnie zarobić” wybrzmiałe w tłumaczeniu Michała Kłobukowskiego, stanowi o sile jej utworów. Jest zasadnicza i bezkompromisowa, ale bije z niej takie ludzkie ciepło, w którym ogrzewają się wszystkie ludzkie wady, ale nie te dotyczące literatury. To naprawdę nie jest świat dla każdego.
Pisarka przytomnie też widzi czytelników, gdyż "każdy czyta powieść przez pryzmat własnych zainteresowań: lekarz szuka w niej choroby, pastor – kazania, biedak – pieniędzy, a bogacz – usprawiedliwienia, a jeżeli znajdą to, czego szukali, albo chociaż coś, co potrafią rozpoznać, uznają, że ten oto utwór prozą jest wybitny”. Nie sposób przejść obok bez przyznania racji.