W domowej niewoli Sameem Ali 7,9
ocenił(a) na 87 lata temu Losy kobiet w odległych rejonach świata zawsze mnie interesowały. Przecież, jak pisała Szymborska, przez przypadek jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, a koło fortuny nieustannie się obraca.
W psychologii podnoszą fakt, że szczęśliwe dzieciństwo, z odpowiednią troską i zaangażowaniem opiekunów, wyposaża dziecko na dalsze życie i uzbraja na wypadek przeciwnośći losu. Sama Sameem często podkreśla w książce, jak szczęsliwa i zadowolona byłą podczas pobytu w domu dziecka.
Porzucili ją rodzice, ojciec cierpiał na chorobę psychiczną, a matka losem córki się nie przejmowała. W Cannpock Chase mieszkała razem z siostrą Meną, wyhwywali i edukowali je biali ludzie. Niestety pewnego lata po dzieci zgłosiła się matka. Radosne dzieciństwo się skończyło paradoksalnie gdy nastąpił powrót do domu .
Nigdy nie zrozumiem okrucieństwa niektóych nieodpowiedzialnych, psychopatycznych rodziców względem swoich dzieci. Bicie, lekceważenie, wyzwiska i codzienne upokorzenia zaszokowały małą Sameem. Zamieszkała w domu najstarszego brata i jego żony Hanify, ale traktowano ją jako bezpłatną służącą. Nie tylko matka się nad nią nieustannie pastwiła, ale i brat Manz. Jedynym obowiązkiem, który przynosił trochę odmiany w monotonnych wypełnionych harówką dniach było chodzenie do meczetu na naukę Koranu. Niestety rodzina za wszelką cenę chciała wyplenić obce, chrześcijańskie wpływy tamtego sierocińca. Oczywiście dziewczynki były traktowane jako coś gorszego, i mogła sie tylko uczyć, dopóki nie zaczęła składać parunastu znaków.
W Pakistanie musiała się też uczyć lokalnego języka, którym władała reszta jej rodziny. Niemożność początkowa skomunikowanie się z nimi też zwiększałą wybcowanie dziewczynki.
Narratorka opisuje codzienne okrucieństwo matki, swój szok na widok pierwszej miesiączki, uroczyste zaślubiny Tary. Przeprowadzka z Pakistanu do Glasgow nie polepszyłą sytuacji dziewczynki.
Zła matka postanowiła pozbyć się 13-latki i wydała ją za 20-letniego kuzyna. W tym celuu znów wybrała się do Pakistanu z Sam, która nawet nie przeczuwała dalszych nieszczęść. Wykorzystywana przez "męża" mając 14 lat (zgroza!) urodziła pierwszego synka.
Ze zgrozą czyta się o perypetiach autorki. Podziwiam jej hart ducha, ale trudno jest mi pogodzić się, że są takie państwa, gdzie maltretowanie dziewczynek jest "normą" społeczną, a ich losem nie interesują się wielcy tego świata. Nie rozumiem takiej dziwnej religijności, postów i uwielbianai Allaha , i jednoczesnego dręczenia kobiet, trzymania ich w zamknięciu, odmawiania im prawa do wykształcenia i godziwej nobilitującej je pracy.