Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński27
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Karolina Sivilli
1
7,5/10
Pisze książki: literatura podróżnicza
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,5/10średnia ocena książek autora
2 przeczytało książki autora
3 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Notes Herbertowski Marek Zagańczyk
7,5
Poznałam światopogląd Zbigniewa Herberta poprzez jego poezję. Wymieniane drogowskazy drogi „idź, dokąd poszli tamci” z imionami bohaterów Gilgamesza, Hektora, Rolanda i nakazem „bądź wierny. Idź...” – brzmią we mnie od czasów szkoły średniej. Znam jego niezłomną, trudną i tragiczną u schyłku życia biografię dzięki publikacjom biograficznym. Z kolei dzięki temu bibliofilskiemu wydaniu poznałam go z krawędzi pewnych pojęć i niepewnych odczuć. Z punktu styczności odważnego twórcy i zwykłego człowieka. Z miejsca, w którym poeta gromadzi materiał surowy, pulsujący emocjami, nieobrobiony, pierwotny i pochłaniany wszystkimi zmysłami – węchem, wzrokiem, słuchem, smakiem czy dotykiem. Ta pozycja jest takim warsztatem przedstawionym Zbigniewa Herberta. Pokazuje skąd, między innymi, czerpał swoją wiedzę, w jaki sposób ją zdobywał, dokąd wędrował w swoich podróżach, czemu poświęcał najwięcej uwagi, jakie detale przyciągały jego wzrok, jak odbierał otaczającą go rzeczywistość, co go najbardziej absorbowało i wreszcie najważniejsze, co czuł?
Tego wszystkiego dowie się fan twórczości poety.
Ja odkryłam w tym wydaniu inną rolę. Rolę wytrawnego przewodnika, stojącego w opozycji do współczesnego zwiedzającego, który pokazuje mi, jak wędrować „aby z długich i dramatycznych dziejów ludzkich wydobyć ślady, znaki utraconej wspólnoty”. Nieważne, czy będzie to „romańska kolumna z Tyńca koło Krakowa, tympanon z kościoła św. Petroneli koło Wiednia i płaskorzeźby w katedrze św. Trofima w Arles, ważne, by uświadomić sobie, „że istnieje ojczyzna szersza niż ojczyzna swojego kraju”. To pierwsza lekcja tolerancji, a może nawet akceptacji inności, z którą należy wyruszyć w podróż, by niczego nie oceniać, wobec niczego się nie dystansować, od niczego się nie odcinać lub, co najgorsze, dyskredytować, deprecjonować i wyśmiewać. I zaraz po niej pierwsze zadanie – „przygotowanie oczu na nieustający zachwyt i zdziwienie”. Zadanie odwołujące się do mojego wewnętrznego dziecka – ciekawego i głodnego świata. To pomoże w koniecznym zagubieniu się w nowym miejscu, bo „tylko takie miasta są coś warte, w których można się zgubić”.
Tych lekcji i zadań jest tyle, ile tekstów umieszczonych w notesie, zawsze u dołu strony. To fragmenty podróżne poety wyłuskane z jego szkiców literackich. Każdy opatrzony poprzedzającym go zdjęciem artysty na wcześniejszej stronie lub własnoręcznym rysunkiem. Poeta lubił mieć przy sobie notatnik, w którym utrwalał na gorąco myśli, wrażenia, odczucia, spostrzeżenia, skojarzenia i usłyszane informacje, które zapisywał obok szkicowanych detali. Tak wydana pozycja wręcz namawiała mnie do odpowiedzi, do polemiki, do interaktywnego działania – pisz we mnie, szkicuj, notuj, utrwalaj! Masz na to dużo miejsca. Aż osiem czystych stron gotowych przyjąć twoje przemyślenia. Kuszącą pustkę kartek, którą możesz zapełnić swoim wnętrzem, bo zdjęcia i filmy to tylko twój obraz zewnętrzny. To dlatego spis treści zawiera tylko numerację stron. Te wykropkowane miejsca mogę wypełnić sama. Nadać własne tytuły rozdziałów mojej osobistej podróży dokądkolwiek. Choćby o dwie ulice stąd. Za rogiem też może być ciekawie.
I lekcja ostatnia, dla mnie najważniejsza – sposób na poznanie oryginału, a nie jego namiastki czy reprodukcji. To flanowanie. Najprzyjemniejsza część programu według poety, kiedy zeszyt i szkicownik idą do kieszeni i zaczyna się „włóczenie bez planu, według perspektyw, a nie przewodników”. Taki autorski sposób na uniknięcie konwencjonalnej turystyki, „planów, pośpiesznego dotykania rzeczy godnych uwagi, nakaz obcowania z dziełami uniwersalnymi, a nie z niepowtarzalną , indywidualną urodą życia”. By poczuć to ostatnie, trzeba być podróżnikiem idealnym – przekonuje mój przewodnik. A podróżnik idealny „to ten, kto potrafi wejść w kontakt z przyrodą, ludźmi, i ich historią – a także sztuką”. To wszytko dostępne jest tylko dzięki właśnie flanowaniu czyli wędrówce poza utartymi szlakami, włóczeniu się bez celu i planów, zadawaniu się z ludźmi, podnoszeniu kamyków i ich wyrzucaniu, studiowaniu menu restauracji i pubów, czytaniu ogłoszeń, zwłaszcza tych pisanych odręcznie, asystowaniu przy grze w kości czy przytykaniu twarzy do murów, by wyłowić zapachy kamieni, kotów i średniowiecza.
To wszystko, dla poety, jest punktem wyjścia do stworzenia obrazu literackiego, dla fanów jego twórczości wydaniem bibliofilskim, a dla mnie początkiem wiedzy o zwiedzanym kraju. Początkiem Wielkiej Podróży. Dlatego dla mnie mottem tej publikacji (a którego w niej zabrakło mi) jest początek wiersza poety „Podróż” :
„Jeśli wybierasz się w podróż niech będzie to podróż długa
wędrowanie pozornie bez celu błądzenie po omacku
żebyś nie tylko oczami ale także dotykiem poznał szorstkość ziemi
i abyś całą skórą zmierzył się ze światem”
http://naostrzuksiazki.pl/
Notes Herbertowski Marek Zagańczyk
7,5
Maria Akida fantastycznie opisała swoje mysli towarzyszące 'oglądaniu' tej 'książki'. W sumie jest to raptularz, notatnik, pamiętnik do zapełniania, skoro jest tam tak wiele miejsca na własne zapiski a tak niewiele od Herberta. Ale, Poniewaz uwielbiam notatniki i dzienniki, samemu lubię notować, całość kładzie jakość papieru. Jest po prostu okropna!!! Jeszcze pisanie ołówkiem to pewnie jakoś da się, ale ołówek to nie to samo co atrament czy tusz. Szkoda, mógłby to być rewelacyjny prezent, a nagle stal się tandetnym gadżetem. Wielka, wielka szkoda.