Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Denis Edwards
1
8,0/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
8,0/10średnia ocena książek autora
1 przeczytało książki autora
0 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
The Devil's Own Luck Denis Edwards
8,0
Wspomnienia brytyjskiego żołnierza wojsk aeromobilnych konkretnie 6 Airborne Division. Nie był spadochroniarzem - na pole bitwy docierał szybowcem. Uczestniczył w walkach tuż przed D-Day gdzie jego oddział zdobył i utrzymał mosty na rzece aż do przybycia oddziałów lądujących na plażach. Potem walczył w rejonie Breville a następnie przechodzi do walk w Belgii, nad Renem. Zaczyna jako standardowy piechociarz by z czasem przenieść się na stanowisko snajpera i te jego opisy są najciekawsze.
Opisy są ciekawe np okradania zwłok (przez autora, no bo o ile zabranie broni to ok rozumiem pamiątka itp ale zegarek?),walki snajperskiej etc.
Jest też trochę ciekawych nieścisłości. Przynajmniej ja je takimi znajduję. Zacznijmy od sytuacji ogólnej - Brytyjczycy niemal zawsze wygrywają (nawet jak wpadną w pułapkę i Niemcy wykoszą pół batalionu) i ciągle siedzą w jednym miejscu. Jakby to czytać tylko na zasadzie data plus miejsce to wychodzi ciekawe porównanie - Niemcom Francuzów i Brytyjczyków (plus Polaków) udało się z Francji przepędzić w mniej niż miesiąc. Tu zaś autor w rejonie Breville siedzi ponad miesiąc- jasne ciągle troszkę do przodu ale w tempie niemal pierwszowojennym. No i ciągle pod niemieckim ogniem. Czemu jest tak źle skoro jest tak dobrze i ciągle wroga bijemy? Druga sprawa to kwestia niemieckich snajperów. Wciąż i wciąż pojawia się motyw snajpera ukrytego na drzewie, zawsze Niemca. Cóż autor sam był strzelcem wyborowym i nigdy na drzewa nie wchodził, bo to niemal pewna śmierć- nie ma jak się z takiej pozycji wycofać a wiadomo, że pozycję trzeba zdradzić, bo taka rola snajpera. Czemu cały czas zakłada, że Niemcy to debile którzy nie są w stanie tego pojąć, nie wiem.
Oczywiście takie sytuacje zdarzały się - słynni byli z tego japońscy snajperzy tyle, ze oni robili to z głębi własnych linii a nie na no man's land. Zdarzało się to sowieckim snajperom (w materiałach szkoleniowych pojawia się taka idea) np Allerberg opisuje taką sytuację - jednorazową! Dlaczego jednorazową ano dlatego, ze nie było jak się wycofać i cięższa broń piechoty (MG 42 i moździerze) poszatkowały strzelców na drzewach. Niemcom, zwłaszcza w początkowym okresie, też mogło się to zdarzyć bo w końcu wykorzystywali oni sowieckie materiały szkoleniowe jeszcze w okresie współpracy. No i mamy doświadczenia z Wielkiej Wojny gdzie Niemcy stosowali makiety drzew do kamuflowania pozycji strzelca wyborowego. Tyle, że tak jak mówię to mogły być jednorazowe sytuacje a nie stała metoda bo zwyczajnie Niemcy na tym etapie wojny nie mieli wystarczająco dużo ludzi by móc sobie pozwolić na tracenie najlepszych elementów ot tak. Dodatkowo odnieść można wrażenie, że byli Brytyjczycy otoczeni przez całe watahy niemieckich snajperów - ja mam takie wrażenie, że gdy Brytyjczycy wyżywali się ostrzałem po koronach drzew, Niemiec-snajper spokojnie zmieniał pozycje i oddawał nowy strzał a jak już mu się znudziło to spokojnie wracał na kolacje do swoich, bo ciekawa sprawa autor nigdy nie mówi, że widzieli ciało niemieckiego snajpera albo choćby jego krew tudzież krzyk bólu. "Dostawali go" bo przestał ich zabijać. Trochę wątpliwe.
Jest jeszcze parę takich elementów ale i tak polecam - jeśli macie możliwość przeczytania czytajcie, moim zdaniem warto.