Najnowsze artykuły
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński36
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant5
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
- ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant970
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marcin Rychlewski
19
5,7/10
Urodzony: 01.01.1972Zmarły: 14.11.2019
dr hab. Marcin Tomasz Rychlewski - polski historyk literatury i poeta.
Urodził się w Poznaniu. Absolwent Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu (filologia polska i filologia klasyczna). Specjalista z zakresu literaturoznawstwa polskiego. Natomiast Jego zainteresowania badawcze koncentrujowały się wokół semiotyki, związków literatury ze sztuką, socjologii literatury i kultury rocka. Autor lub współautor sporej ilości publikacji, w tym także opublikowanych w formie książkowej. Wydawał także tomiki poezji. Jego teksty ukazywały się również w periodykach literackich, m.in. w "Kulturze Popularnej" czy "Tekstach Drugich". Marcin Rychlewski zmarł w wieku 47 lat. Wybrane publikacje książkowe: "Absurdy PRL-u. Antologia" (cz. 1-2, Wydawnictwo Vesper, 2006-2007),"Książka jako towar. Książka jako znak" (Wydawnictwo Naukowe Katedra, 2013),"Gdziekolwiek jesteś" (Wydawnictwo Vesper, 2018).https://nauka-polska.pl/#/profile/scientist?id=103862&_k=pw6nq9
Urodził się w Poznaniu. Absolwent Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu (filologia polska i filologia klasyczna). Specjalista z zakresu literaturoznawstwa polskiego. Natomiast Jego zainteresowania badawcze koncentrujowały się wokół semiotyki, związków literatury ze sztuką, socjologii literatury i kultury rocka. Autor lub współautor sporej ilości publikacji, w tym także opublikowanych w formie książkowej. Wydawał także tomiki poezji. Jego teksty ukazywały się również w periodykach literackich, m.in. w "Kulturze Popularnej" czy "Tekstach Drugich". Marcin Rychlewski zmarł w wieku 47 lat. Wybrane publikacje książkowe: "Absurdy PRL-u. Antologia" (cz. 1-2, Wydawnictwo Vesper, 2006-2007),"Książka jako towar. Książka jako znak" (Wydawnictwo Naukowe Katedra, 2013),"Gdziekolwiek jesteś" (Wydawnictwo Vesper, 2018).https://nauka-polska.pl/#/profile/scientist?id=103862&_k=pw6nq9
5,7/10średnia ocena książek autora
569 przeczytało książki autora
416 chce przeczytać książki autora
3fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Kultura rozpadu : rozważania na ostrzu noża
Marcin Rychlewski
5,0 z 3 ocen
5 czytelników 0 opinii
2016
Gry damsko-męskie. Antyporadnik
Marcin Rychlewski, Anna Januszkiewicz
5,3 z 14 ocen
31 czytelników 5 opinii
2013
Rewolucja rocka: semiotyczne wymiary elektrycznej ekstazy
Marcin Rychlewski
5,6 z 19 ocen
53 czytelników 0 opinii
2011
Mała encyklopedia obciachu
Marcin Rychlewski, Anna Januszkiewicz
6,3 z 9 ocen
28 czytelników 0 opinii
2008
Kontrkultura. Co nam z tamtych lat?
praca zbiorowa, Marcin Rychlewski
6,3 z 3 ocen
31 czytelników 0 opinii
2005
A po co nam rock. Między duszą a ciałem
Marcin Rychlewski, Wojciech Józef Burszta
4,4 z 9 ocen
30 czytelników 0 opinii
2003
Najnowsze opinie o książkach autora
Zapiski semiotyczne Marcin Rychlewski
10,0
Jestem zachwycona tą publikacją!
Spodziewałam się, sądząc po wydawnictwie i naukowym terminie w tytule, bardzo poważnego wywodu, wykładu lub, w najlepszym razie, dyskursu w podejściu do semiotyki (semiologii lub semantyki) jako nauki.
A tu niespodzianka!
Na dodatek odkrywcza, która przypomniała mi moje pierwsze doświadczenia z odczytywaniem obrazów, kiedy to na zajęciach z malarstwa dowiedziałam się, że wizualność obrazu (ciekawym jest, że podobne doświadczenia miał autor, tyle że dużo wcześniej, bo w dzieciństwie) i jego stopień doskonałości odwzorowania przedstawianego obiektu, to niejedyne kryterium jego genialności i niejedyna płaszczyzna jego odczytywania. To również treść niesiona przez zawarte w nim symbole. Podobnego odkrycia i głębszego wejścia w rzeczywistość mnie otaczającą doświadczyłam dzięki tej publikacji. Chociaż to ostatnie określenie bardzo ogólnie oddaje jej charakter, bo i trudno określić, czym ta książka jest, do jakiego rodzaju tekstu literackiego czy gatunku ją przypisać, a przede wszystkim do kogo jest skierowana. Zresztą podejrzewam, że autorowi nie bardzo też na tym zależy. Wręcz utrudnia pracę „szufladkującym”, wzbogacając „wyraz artystyczny” pozycji minigalerią zdjęć, w których bohaterką jest maszyna do pisania w różnych ujęciach kompozycyjnych. Odbiorcy wymienieni przez autora we wstępie - kulturoznawcy i poloniści - nie będą z niej zadowoleni w pełni. W najlepszym przypadku – z jej niektórych rozdziałów lub fragmentów, zarzucając autorowi nierówność merytoryczną. Od tych pierwszych polecą nawet krytyczne gromy wyrażające niezadowolenie z ostatecznego efektu pracy hybrydy - poety, krytyka i semiologa. Bo to nietypowa pozycja jest, która przedstawia semiologię poprzez pryzmat osobisty.
W sposób nienaukowy.
Ta nienaukowość, która może być wadą dla profesjonalistów z różnych dziedzin nauk społecznych, dla mnie, „zwykłego czytelnika” (dlaczego w cudzysłowie, napiszę później),do którego również skierował swoją książkę, była ogromną zaletą. Nie było w niej poważnego wykładowcy stojącego przed studentami, ale był człowiek. Mężczyzna podobny innym. Przeżywający życie ze wzlotami i porażkami, jak inni. Myślący, czujący i odbierający realizm świata tak, jak inni, ale jednocześnie inaczej niż inni – poprzez okulary semiologa. Bo taką ma profesję, która w mniejszym, ale częściej w większym stopniu, wpływa na odbiór rzeczywistości, która go otacza.
I właśnie to odkodowywanie przede mną wszechotaczających mnie znaków i ich konotacji przede wszystkim przez człowieka, a potem semiologa, tak mnie zachwyciło.
Autor, pozwalając sobie na przeniknięcie treści tonem osobistym, lojalnie uprzedził o tym we wstępie – „Nie ukrywam , że niniejsza książka jest momentami dla mnie bardzo osobista.” oraz w tytule – „zapiski”. Słowo jednoznacznie sugerujące luźne myśli zanotowane w formie krótkiej notatki na niecałą stronę, dłuższych lub jednozdaniowych, ale osobnych refleksji w jednym rozdziale, niekiedy obszerniejszego eseju, a czasami tekstu niemalże poetyckiego, zawierającego własne wiersze lub zakończonego zaskakującą, podsumowującą całość puentą albo zadaniem dla mnie do wykonania – „pomyśleć błękit” lub”oswoić nieoswajalne”. O tematyce bardzo różnorodnej, sięgającej do szeroko pojętej kultury bez granic czasowych – muzyki, literatury, sztuki, reklamy, filozofii - w środku której stoi człowiek. Słaby, kruchy, zagubiony, samotny, próbujący się w niej odnaleźć, odczytać siebie, innych ludzi i rzeczywistość, w której funkcjonuje. Sam autor swoją książkę przedstawił szczegółowiej – „Traktuje ona o kaligrafii, semiotyce koloru, sztuce średniowiecznej i nowoczesnej, literaturze, muzyce rockowej, reklamie, a nawet chiromancji. Nade wszystko jednak o kulturze współczesnej i naszej kruchej, niepewnej egzystencji. O naszym niespójnym „ja”, o samotności, cierpieniu i próbach oswojenia świata poprzez znaki”. Autor jest w tym procesie walki i oswajania i bohaterem-człowiekiem poprzez obnażenie swojej intymności oraz prywatności, i przewodnikiem dla czytelnika po swoim świecie, i naukowcem posiadającym określoną wiedzę, by ten świat ukazać, odkryć, a może nawet nauczyć dekodować. A przynajmniej wskazać taką alternatywną lub równoległą możliwość.
Dokładnie w takiej kolejności ról.
Wspólnym mianownikiem spajającym wszystkie rozdziały w logiczną całość czyni semiotykę. To ona stanowi klucz do interpretacji, nawiązań, wątków i analizy świata i siebie samego. Jak wyznaje autor we wstępie – „Semiotyka bowiem często stanowi dla mnie jedynie punkt wyjścia do snucia refleksji na tematy ogólniejsze”. Między innymi z myślą o zainteresowaniu tą mało znaną dziedziną nauki również tak zwanych „zwykłych czytelników”. Czy takich zwykłych? – raczej nie, ale dlaczego, odpowiem na to pytanie na koniec moich refleksji. Ale to z uwagi na tę grupę odbiorców tak dużo w tekstach osobistych refleksji i tak mało naukowych pojęć i terminologii, ograniczonych do niezbędnego, podstawowego minimum. Ale to dokładnie takie podejście w przekazie dało mi odwagę do podejmowania wewnętrznych dyskusji z autorem na poruszane tematy. Z naukowcami „zwykły czytelnik” raczej nie dyskutuje, ale z człowiekiem z naukową wiedzą, już tak. Nieobligatoryjność snutych poglądów pozwalała mi na niezgadzanie się chociażby z interpretacją wierszy Zbigniewa Herberta, ale i ujrzenie możliwości interpretacyjnych w zależności od odbiorcy. Warunkowanych jego doświadczeniem i posiadanym zasobem wiedzy.
Bo nie ma faktów, są tylko interpretacje – na tę tezę Fryderyka Nietzschego powoływał się autor.
Z wynikających z nich różnic biorą się wszelkie problemy ludzi między innymi w komunikacji interpersonalnej. To dlatego autor podkreśla rolę semiologa we współczesnym świecie – „Niemniej demaskowanie tego, co znajduje się pod powierzchnią „signifiant”, ma wymiar etyczny i powinno być strategią działania każdego semiologa, swoistą krucjatą przeciw kreującym rzeczywistość środkom masowego przekazu”. To niełatwe dla tak mało znanej dziedziny nauki, która może pełnić rolę zapobiegawczą i profilaktyczną w stosunku do naprawczej roli psychoterapii, a istotę czego oddaje ten fragment – „Na ruchliwym skrzyżowaniu dróg dwoje ludzi dzieli kłótnia. Z karabinów maszynowych języka lecą serie słów. Ludzie, rozstrzelani przez znaki, idą, słaniając się, każde w inną stronę. Na czerwonym świetle”. Tyle zostaje z człowieczeństwa bez umiejętności dekodowania, a przez to łatwości ulegania manipulacji znakami przez innych. Zdobycie tej umiejętności wymaga dużego, systematycznego i nieustannego nakładu pracy umysłowej i wyobraźni, co przy egalitaryzmie Internetu staje się dla wielu wręcz wyzwaniem intelektualnym.
I tak potraktowałam to spotkanie literackie z autorem.
Trochę jak wyzwanie. Poznałam podstawowe pojęcia podsunięte mi przez autora we wstępie. Wyjaśniłam te, które napotkałam w tekście. Przyswoiłam powoli swoisty język autora, bym mogła zrozumieć treść jego przekazu i wejść w jego mocno spersonalizowany świat. Odszukałam i przyjrzałam się obrazom, które interpretował, by widzieć i wiedzieć o czym mówi. By na końcu zrozumieć krótki tekst „Bez tytułu”, w którym tęskni za „przerwaniem łańcucha semiozy” i pisze antyhymn, jako odpowiedź dla biblijnego pochwalnego „Hymnu o Miłości” św. Pawła:
„Miłość jest niecierpliwa
Nie zawsze łaskawa
Nie wszystko znosi
Nie wszystkiemu wierzy
Nawet jeśli we wszystkim pokłada nadzieję
Nie wszystko przetrzyma”
To książka dla poszukujących innego spojrzenia na świat, głębszego niż płaski odbiór bez skojarzeń i szerszego niż dziurka od klucza. Żądnych poznania innych wymiarów widzenia i obszarów pojmowania. Chętnych do przekraczania uznanych i zastanych granic w analizowaniu i syntetyzowaniu. Chciwych interpretacji diametralnie różnych od tych powszechnych i uznanych za jedynie słuszne. Pragnących zanurzyć się pod powierzchnię spokojnej tafli realiów, pod którą aż kipi od skojarzeń burzących poczucie stabilności. Łaknących nowej wiedzy, ale niekoniecznie zgadzających się z nią. Odważnych w budowaniu alternatywnych rzeczywistości i wyruszenia w ich dziewiczy interior z zasadą binarności. I wreszcie gotowych na samotność wynikającą z daleko wyspecjalizowanego języka dekodowania. A wszystko po to, by odnajdywać w tym świecie siebie i swoje uczucia stale od nowa i na nowo. Dokładnie takich „zwykłych czytelników” zaprasza autor, pisząc – „Czekam, aż drzwi się otworzą i stanie w nich Inny, który wejdzie do mojego świata. Będzie częścią mnie, niestabilnego, płynnego „ja”. Pomoże zdjąć ciężar. Zabierze część mojej wolności. Przyniesie ogień.”
Weszłam, byłam, poznałam i zostawiłam ten tekst.
http://naostrzuksiazki.pl/
Absurdy PRL-u. Antologia Marcin Rychlewski
6,0
Trzy gwiazdki za rozdział z dowcipami politycznymi - niby większość znałam, ale kilka autentycznie mnie rozbawiło. Przyjemnym dodatkiem były też wiersze socrealistyczne. Szkoda tylko, że niemal wszystkie pokawałkowane.
Reszta zaś, zupełnie nieśmieszna. Raczej straszna. Może jestem drętwa, ale kuriozalne opisy przemocy domowej zupełnie mnie nie bawiły. Podobnie jak fragment o zabójstwie konia. Wpisy do książek skarg i zażaleń też nieszczególnie zabawne, zwłaszcza że pracując kiedyś w handlu spotykałam się z identycznymi sytuacjami i skargami.
Generalnie przeczytać nawet można, ale czy człowiek będzie się śmiał? Śmiem wątpić.