Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Maria Jurkiewicz
2
6,4/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans, literatura piękna
Biolog, wizażystka, dekoratorka wnętrz, zawsze romantyczna i nostalgiczna.
Razem ze Sławomirem Bogackim tworzą, uzupełniając się idealnie. Pragną dostarczać stale nowych wzruszeń i emocji swoim czytelnikom. Prowadząc blogi, pisząc książki chcą oddawać hołd sile miłości i ukazywać jej ponadczasowy wymiar.
Razem ze Sławomirem Bogackim tworzą, uzupełniając się idealnie. Pragną dostarczać stale nowych wzruszeń i emocji swoim czytelnikom. Prowadząc blogi, pisząc książki chcą oddawać hołd sile miłości i ukazywać jej ponadczasowy wymiar.
6,4/10średnia ocena książek autora
42 przeczytało książki autora
47 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Opowiadania człowieka jakby stąd
Sławomir Bogacki, Maria Jurkiewicz
7,0 z 2 ocen
5 czytelników 1 opinia
2015
Najnowsze opinie o książkach autora
Miłość niczyja Sławomir Bogacki
5,7
Historia wiecznie sfrustrowanej kobiety męczennicy i jej nieszczęśliwego małżeństwa. A z drugiej strony, czytelnik jest wciąż przekonywany, że glówna bohaterka to piękna jak modelka, mądra i wyjątkowa kobieta. No po prostu chodzący ideał. Konkretnej fabuły tu raczej nie znajdziemy, jedynie reflekcje, wspomnienia, rozmowy. Tło do powieści która dopiero powinna się zacząć... Troszkę wieje nudą.
Lektura niezbyt do mnie przemówiła, może dlatego, że w ogóle się nie identyfikuję z bohaterką. Na szczęście.
Miłość niczyja Sławomir Bogacki
5,7
Powieść „Miłość niczyja” została napisana w duecie, w efekcie czego nie wiem, kogo besztać za stworzenie tak irytujących postaci. Usposobienie Anny dosłownie wyprowadzało mnie z równowagi. Bohaterka obwinia o swoje nieszczęście męża i dzieci - a przecież sama podjęła decyzję zarówno o zamążpójściu, jak i macierzyństwie. Anna nie widzi swojej winy w niczym, za to tępi swojego męża za to, że lubi sobie zjeść coś z keczupem (bo to takie wsiurskie) i oglądać telewizję (bo przecież powinien rzeźbić, grać na harfie lub pisać wiersze). Jeśli „Miłość Niczyja” niesie ze sobą jakiś morał, to brzmi on następująco: nie bierz odpowiedzialności za swoje błędy, jest dookoła ogrom osób, które możesz obarczyć winą. Powieść jest też ogromną pochwałą dla niepraktycznego romantyzmu. Według duetu Bogacki/Jurkiewicz gotowanie, sprzątanie i dbanie o rodzinę jest zbyt przyziemne. Morten i Anna żyją w przekonaniu, że zostali stworzeni do wyższych celów, niż zwyczajne życie. Jestem ciekawa, czy w ewentualnej kontynuacji parka ta żywi się cytatami Depeche Mode i słowem „dusza” (w książce pada ono ok. 100 razy). Czymś muszą, skoro gardzą normalną pracą. Co do Mortena - to taki edgy boomer. Typowy facet, który chce być mhrochny i cool, uznaje jedynie muzykę lat 80. Na samym początku książki - gdy pokazana jest praca Mortena w radio - wręcz umierałam z zażenowania przy jego tekstach typu „Nie gódźmy się na byle jaką rzeczywistość”. Przyłączyłabym takie radio w mgnieniu oka. Dodatkowo powieść bardzo zakrzywia obraz pracy radiowca. Według duetu Bogacki/Jurkiewicz jest to jakiś szaman dusz, psycholog dla słuchaczy. Czy ta „nie tylko literacka para” słuchała kiedyś radia?
Warto wspomnieć również o tym, że książka propaguje szkodliwy obraz związków. Mąż Anny - pracujący, dobrze zarabiający, przyziemny - jest przedstawiany jako zło. Z kolei ćpający Morten to już świetna partia. W końcu łobuz kocha najbardziej.
W mojej recenzji chcę również wspomnieć o Urszuli Bańcerek, odpowiedzialnej za korektę książki. W życiu nie widziałam tylu błędów w tak krótkiej powieści. Anna wielokrotnie przechodzi kryzys identyfikacji seksualnej, bo pojawiają się określenia „Anna wiedział”, „Anna powiedział”. Z kolei raz nagle narracja książki zmienia się na pierwszą osobę. W książce brakuje przecinków, pojawiają się też żenujące literówki. Miałam wrażenie, że czytam blogowe opowiadanie, a nie poważną powieść. Nie polecam tej książki nikomu, mimo zaledwie 175 stron męczyłam ją ponad miesiąc.