War Laura Thalassa 6,9
ocenił(a) na 1040 tyg. temu "Netet wa neterwej." You are the one He sent me.
11/10
Kac murowany!!
Kocham "Zarazę" i od lat jest to jedna z moich ulubionych książek. Czytałam ją dwa razy po polsku i raz po angielsku i za każdym razem było tak samo cudownie. War podobało mi się dokładnie tak samo jak "Zaraza" - nie mniej, nie więcej. Nie byłabym chyba nigdy gotowa wybrać między tym tomem, a pierwszym. A co tu jeszcze mówić o kolejnych dwóch! Nie mogę się doczekać, aż zobaczę co czeka Głód i Śmierć. Na samą myśl przechodzą mnie ciarki!
Uwielbiam to, że podczas gdy akcja "Zarazy" toczyła się na typowo amerykańskich ulicach, tutaj przenosimy się do Jerozolimy - dookoła jest piasek, nad nami wisi gorące słońce, a dookoła dostrzegamy widmo... wojny?
Owszem, tytuł nie jest mylący. Główna bohaterka, Miriam, dołącza do obozu prowadzonego przez Wojnę, boskiego wysłannika, który ma za zadanie osądzać ludzkie serca i zgładzać wszystkich na swojej drodze. Najeżdża więc na miasta i wioski, nie oszczędzając nikogo - nawet kobiet i dzieci. Przeżyć mogą jedynie jeńcy, gotowi ogłosić swoją lojalność wobec splamionego krwią wodza.
"God didn't send me a wife," he says under his breath. "He sent me my reckoning."
Nie spodziewałam się, że po "Zarazie" możemy tak wystrzelić z problematyką głównego bohatera i że jego przemiana może być aż tak trudna i wyboista. Wojna przechodzi przez to, co przechodził Zaraza, pomnożone przez dziesięć. Jego świat zdaje się być stworzony na podwalinie agresji, wojen, zwycięstw i nie uleganiu nikomu. Doprowadzenie chociażby do niewielkiej przemiany w jego sercu graniczy z cudem. Jak obok takiego mężczyzny ma odnaleźć się Miriam, która desperacko walczy o każdego niewinne istnienie, o każde miasto i o każdą duszę, którą Wojna chce wyrwać z jej rąk?
Z wielką przyjemnością obserwowałam, jak oboje toczą swoją własną walkę. Jak dobrymi są dla siebie przeciwnikami. Ile sposobów na porozumienie z Wojną musiała znaleźć Miriam i ilu rzeczy musiała spróbować, żeby zmienił swoje nastawienie, a jednocześnie ile razy zderzyła się ze ścianą i ile razy kończyła ze łzami na policzkach. To z pewnością nie jest łatwa książka, w której wszystko przychodzi gładko. Krew leje się tu jak wino, a ludzkie życie jest zaledwie drobinką piasku, którego dookoła jest pełno.
"You're wrong if you think that angers me. Everything you are has been made for me".
Czerpałam z tego tak ogromną satysfakcję, że dosłownie nie umiem się wysłowić. Z wielką chęcią sięgnę kiedyś po tę książkę jeszcze raz, żeby móc to znowu przeżyć. Poczuć te problemy, emocje, konflikty, zawiłe sytuacje, zdrady i kłamstwa, które wylały się na kartach książki. Dawno nie przeszłam przez taki rollercoaster emocji, dlatego jednocześnie biję się w pierś za to, że nie sięgnęłam po tę książkę wcześniej, ale też dziękuję sobie, że w końcu to zrobiłam, bo zdecydowanie było warto.