Niby marna to pociecha, ale zawsze, jeśli osoba we własnych oczach kompletnie przegrana, w cudzych może się jeszcze jawić jako człowiek sukc...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyOto najlepsze kryminały. Znamy finalistów Nagrody Wielkiego Kalibru 2024Konrad Wrzesiński1
- ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel25
- ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik3
- ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Joanna Bartoń
3
7,4/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzona: 1984 (data przybliżona)
Rocznik '84. W wieku siedmiu lat była przekonana, że Orwell w książce „Rok 1984” opisał historię jej wiekopomnych narodzin. Zawiodła się na nim srodze, ale to jej do literatury nie zraziło.
Dzieciństwo spędziła w Lubinie, a niemal całe dorosłe życie we Wrocławiu, gdzie studiowała filologię romańską (rzuciła) oraz psychologię (ukończyła). Teraz mieszka w Wielkiej Brytanii, gdzie planuje pozostać „dosyć długo, lecz nie na zawsze”. Do tej pory zdążyła zmienić parę tożsamości i przetestować kilka ról zawodowych (psycholog, pracownik naukowy, analityk-statystyk),ale pisać chciała zawsze. Przypomina sobie, że już w przedszkolnym domku lalek złożyła deklarację, że kiedyś zostanie Hansą Christianą Anderseną i nigdy nie wyjdzie za mąż (niechęć do formalizowania związków pozostała w niej zresztą do dziś). Gdyby musiała być do końca życia skazana na jeden i ten sam trzydaniowy obiad, zdecydowałaby się na zestaw: zupa pomidorowa, szpinak i pierogi ruskie, a gdyby miała wybrać, w czyjej skórze najbardziej nie chciałaby się obudzić, bez wahania wskazałaby triadę: polityk, prezenter telewizyjny i księżna Kate.
Dzieciństwo spędziła w Lubinie, a niemal całe dorosłe życie we Wrocławiu, gdzie studiowała filologię romańską (rzuciła) oraz psychologię (ukończyła). Teraz mieszka w Wielkiej Brytanii, gdzie planuje pozostać „dosyć długo, lecz nie na zawsze”. Do tej pory zdążyła zmienić parę tożsamości i przetestować kilka ról zawodowych (psycholog, pracownik naukowy, analityk-statystyk),ale pisać chciała zawsze. Przypomina sobie, że już w przedszkolnym domku lalek złożyła deklarację, że kiedyś zostanie Hansą Christianą Anderseną i nigdy nie wyjdzie za mąż (niechęć do formalizowania związków pozostała w niej zresztą do dziś). Gdyby musiała być do końca życia skazana na jeden i ten sam trzydaniowy obiad, zdecydowałaby się na zestaw: zupa pomidorowa, szpinak i pierogi ruskie, a gdyby miała wybrać, w czyjej skórze najbardziej nie chciałaby się obudzić, bez wahania wskazałaby triadę: polityk, prezenter telewizyjny i księżna Kate.
7,4/10średnia ocena książek autora
118 przeczytało książki autora
137 chce przeczytać książki autora
12fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
żywię do swojej mamy głównie dwa uczucia: miłość i poczucie winy. Miłość za to, że żyję, poczucie winy za to, w jak marnym stylu to robię.
żywię do swojej mamy głównie dwa uczucia: miłość i poczucie winy. Miłość za to, że żyję, poczucie winy za to, w jak marnym stylu to robię.
5 osób to lubiMiłość to przereklamowany i wadliwy towar. Coś jak lekarstwo bez ulotki z prawidłowym dawkowaniem, sposobem użycia i niepożądanymi skutkami....
Miłość to przereklamowany i wadliwy towar. Coś jak lekarstwo bez ulotki z prawidłowym dawkowaniem, sposobem użycia i niepożądanymi skutkami. Trucizna, bubel zwykły, który powinno się zupełnie wycofać z obrotu, bo tak naprawdę nie pomaga, a zwykle tylko krzywdę wyrządza.
4 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Do niewidzenia, do niejutra Joanna Bartoń
7,8
Joanna Bartoń w iście teatralnym stylu otwiera swą debiutancką powieść. Do niewidzenia, do niejutra rozpoczyna się bowiem mocno sugestywną, a zarazem zagadkową sceną, w której to główna bohaterka – Lo, na poły z nostalgią, na poły prowokacyjnie próbuje odtworzyć chwilę śmierci Zbyszka Cebulskiego. W roli aktora osadza siebie, a przymiarka do tego jakże dramatycznego czynu rodzi szereg pytań zarówno o jego motywy jak i samą intencję.
Ten ostentacyjny czyn to jednakże ledwie preludium dla sensualnie gęstej, błyskotliwej, ale też traumatycznej opowieści o dwojgu ludzi, z których ona – młoda, grzechu warta kobieta po jednej z imprez wpada w ramiona dojrzałego Profesora, który zdawałoby się o kobietach wie już wszystko. Zamknięci w mieszkaniu na dwadzieścia cztery godziny wystawiają na próbę swoje emocje, a także spragnione bliskości ciała. Ich miłosne tango splata się z umysłowymi harcami, które prowadzą bohaterów w najciemniejsze zakątki podświadomości, odkrywając przed nimi najskrzętniej skrywane tajemnice.
To właśnie ciemna strona ich psychiki wypływać zaczyna z każdą godziną wzajemnego obcowania ze sobą stopniowo na wierzch. Głęboko chowane urazy, nieukojone tęsknoty dziecięcych lat harmonizować zaczynają z intymną atmosferą, jaka wytwarza się pomiędzy Jagódką, jak pieszczotliwie nazywa kobietę Profesor, a nim samym. Wzajemne zaciekawienie względem siebie przeistacza się w swego rodzaju emocjonalne uzależnienie, które koreluje ze obopólnym apetytem na siebie i własne ciała.
Ten duszny i hipnotyzujący klimat przypomina swego rodzaju trans, w którym dwoje ludzi ociera się o siebie zarówno cieleśnie, jak i mentalnie. Zmysłowość tę określić można jako piekielnie inteligentną grę, w której nie brakuje wzajemnej fascynacji jak i uwielbienia dla słowa. Ono odgrywa tutaj bowiem kluczową rolę. Joanna Bartoń wyraźnie czuje jego wagę i moc, z łatwością nim szarżuje, uwypuklając pełen wachlarz jego dyskursywnych możliwości. Przemowy Lo skrzą błyskotliwością i dowcipem, narratorka wyraźnie bawi się nim, upatrując w kolejnych słownych konstelacjach jednego ze źródeł własnej przyjemności.
Choć rozkosz tę odnajduje również w ramionach Profesora, tak naprawdę zdaje się to być dla niej towarzystwo opresyjne. Być może jest mentalnie wyzwalające, ale jednak brutalnie obnażające wszelkie brudy przeszłości. Widmo śmierci oraz nieustająca chęć niebytu, nieistnienia nieuchronnie ciążą nad kochankami, którzy z zaskakującą i niemalże masochistyczną chęcią w niej się zatapiają. Te nietuzinkowe kreacje bohaterów, tak pełne sprzeczności, pozostają atrakcyjne i do końca nieodgadnione, co jest wartością dodaną niniejszego utworu.
Debiut prozatorski Joanny Bartoń to intymna spowiedź kochanków, iście kameralna powieść o istnieniu przy jednoczesnej i nieustającej próbie nieistnienia. Wymykająca się schematom i napisana ze swadą historia dwóch Robinsonów na tratwie życia. Warta uwagi.
www.bookiecik.pl
Niskorosła Joanna Bartoń
7,1
Narracja Niskorosłej to bazujące na kontraście Niska ja – Wysocy oni wyznanie cierpiącej na achondroplazję Gosi, mówiącej o sobie: jestem morderczynią, karlicą, kobietą i człowiekiem. Choć łatek Joanna Bartoń przypięła swojej bohaterce wiele, jedna z nich wiedzie w tej narracji prym, a jednocześnie determinuje rozwój wydarzeń. Gosia to przede wszystkim kobieta. Kobieta, która czuje, odczuwa i współczuje, którą rządzą emocje, która pragnie doświadczać życia na wielu poziomach, istota szukająca zrozumienia, spełnienia i miłości.
Los chce jednakże inaczej, obciążywszy ją karłowatością rzuca wiele kłód pod jej króciutkie nogi. Gosia jednak nie podda się tak łatwo. Z problemami dnia codziennego, które zrozumieć może tylko i wyłącznie człowiek z niskorosłością, radzi sobie zaskakująco dobrze. Balansując na stopniach wspomagających ją w życiu drabinek i schodków stwarza pozory szeroko pojętej „normalności”. Gra pozorów? A może jednak prawdziwie wielka wewnętrzna siła?
Rozwój wydarzeń ukaże, że nic w tej powieści nie jest tak jednoznaczne, jakby mogło się wydawać na samym początku. Joanna Bartoń odkrywa bowiem karty już na samym otwarciu swojej trzeciej powieści. Gosia przewożona jest do zakładu karnego jako morderczyni. To moment, w którym rodzi się szereg pytań. Chęć poznania motywu zbrodni napędza lekturę, która w miarę rozwoju akcji nie daje konkretnych odpowiedzi, a raczej wywołuje uczucie dysonansu poznawczego. Postawa Gosi jako przykładnej i zorganizowanej córki, przyjaciółki, opiekunki, doradczyni, żony, matki oraz pani domu, przy wszelkich problemach, z którymi zmuszona jest borykać się w związku ze swoją karłowatością, kłóci się z informacją dotyczącą morderstwa, którego się dopuściła. Kontrast ów zdaje się początkowo nadto absurdalny i nieprawdopodobny, by dać mu wiarę. Niestety rozwój wydarzeń odkryje smutną prawdę i ciemną stronę pewnej rodzącej się namiętności naszej bohaterki. Uczucie owo, początkowo tak niewinne, piękne i naturalne, stanie się źródłem nieszczęść i rozpadu jej poukładanego życia.
Gosia bowiem usilnie pragnie wyrwać się z pęt przypiętych jej łatek i przytyków. Pragnie funkcjonować jak każda kobieta, której problem niskiego wzrostu nie dotyczy. Łaknie kochać nie tylko platonicznie, ale i fizycznie. Swoim uporem, determinacją udowadnia, że niskorosłość choć problematyczna, może zostać okiełznana. To jednakże tylko pewna pozorna fasadowość, za którą kryje się krucha i wrażliwa kobieta, która nigdy w pełni nie (po)godzi się ze swoją ułomnością i która usilnie poszukuje dowodów na to, iż może być inaczej. To, czy społeczeństwo i najbliżsi jej na to w pełni pozwolą pozostanie jednakże kwestią sporną. Bohaterka tak naprawdę pozostanie ze swoimi demonami sama, a samotność ta, wraz z bezwzględną potrzebą udowodnienia sobie i otoczeniu, iż w cieniu niepełnosprawności można żyć zwyczajnie i po prostu, jest dla niej niewystarczająca i prowadzi do tragedii.
Choć problemem nadrzędnym, nad którym pochyla się Joanna Bartoń jest achondroplazja oraz towarzysząca jej usilna chęć tytułowej Niskorosłej, by funkcjonować w społeczeństwie w sposób nieodstający od szeroko pojętej normy, w powieści poruszone zostały również inny ważny aspekt, o którym warto wspomnieć. Konfrontując czytelnika z kwestią choroby śmiertelnej, Bartoń zadaje pytanie czy człowiek posiadający rodzinę winien mieć monopol na decydowanie o sobie w kwestii informowania lub też pozostawienia najbliższych bez jakiejkolwiek wiedzy o stanie własnego zdrowia. Czy wiedza o nieuleczalnej chorobie onkologicznej, a w konsekwencji o zbliżającej się śmierci jest wiedzą przypisaną jednostce nią dotkniętą, czy jednak w przypadku osób pozostających w bliskich relacjach z rodziną, pozostaje wiedzą kolektywną? Czy pozbawiając najbliższych prawdy o stanie własnego zdrowia teściowa Gosi zachowuje się w stosunku do najbliższych sprawiedliwie i uczciwie? Czy obarczanie Gosi tajemnicą tak ciężkiego kalibru jest moralne i etyczne?
Joanna Bartoń żongluje niełatwymi tematami, nie boi się trudnych pytań. Co zaskakujące, podszyta ironią i dystansem pierwszoosobowa narracja odcina się od powagi i wagi wiodących lejtmotywów. Ich ciężki kaliber wyważony został lekkim, niemalże potocznym stylem, który opiera się na portretowaniu dwóch kontrastów – niskorosłej bohaterki z wysokorosłą resztą świata. To powieść na kształt prywatnego dziennika, w którym bohaterka odkrywa nie tylko prawdę o sobie, konfrontuje się z nią i tym samym próbuje sama przed sobą wyłuskać motywy swojego działania, ale jednocześnie uwypukla smutny obraz społeczeństwa, w którym kult ciała jednak wygrywa nad zdrowym rozsądkiem.
www.bookiecik.pl