Puszka Pandory. Kobiety w mitologii greckiej Natalie Haynes 8,9
ocenił(a) na 79 tyg. temu Od jakiegoś czasu (piszę to po raz kolejny, ale trudno) obserwuję wzmożone zainteresowanie książkami wykorzystującymi mitologię grecką. Patrząc na książkowych influencerów – osoby, które parę lat temu nazywały ,,Pieśń o Achillesie” fanfickiem i twierdziły, że po co o tym czytać, skoro znamy mitologię ze szkoły, teraz biorą współprace z tego typu książkami i twierdzą, że są fascynujące. Moim zdaniem głównym powodem jest to, że w większości współczesnych retellingów mamy duży nacisk na postacie kobiece, treści feministyczne, więc od automatycznie trafiają one do grona ,,ważnych książek”. Natalie Haynes nie stworzyła powieści, ale raczej zbiór esejów o różnych damskich postaciach z mitologii, który ma wyjaśniać ich perspektywę.
Miałam obawy przed tą lekturą, bo czytałam ,,Tysiąc okrętów” pani Haynes, które średnio mi się podobały. Do ,,Puszki Pandory” mam lepsze odczucia, ale nie jestem w takiej miłości jak niektórzy. Ale myślę, że to po prostu kwestia mojej innej percepcji. Widziałam masę entuzjastycznych opinii, gdzie recenzenci twierdzili, że w końcu mitologia nie jest z punktu widzenia mężczyzn, że kobiety po tylu latach mają prawo głosu i można poznać prawdziwą wersję, której nie uczy się w szkole. Zgadzam się, że wbrew opiniom niektórych mitologia grecka w szkole jest wykładana w skrajnie uproszczony i chwilami infantylny sposób i powtarzanie licealistom tej samej gadki o porach roku, co uczniom podstawówki jest kuriozalne. Pod tym względem cieszę się, że ta książka powstała i że osoby, które były uprzedzone do mitologii, mogą w dość lekkiej i przyjemnej formie zobaczyć, że mity nie są dla dzieci, że były czymś o wiele bardziej skomplikowanym niż ,,wyjaśnianiem zjawisk przyrodniczych”, że są kopalnią motywów, które nadal są aktualne. Jednak… ja to wszystko już wiedziałam 😉 Czytam feministyczne retellingi od kilku lat, na studiach omawiałam wiele różnych wersji mitologii, miałam też teorię feminizmu, gdzie czytaliśmy eseje sprzed kilkudziesięciu lat wyjaśniające, jak postacie mityczne są ważne z punktu widzenia głosu kobiet. I teraz czytając te słowa o tym, że ktoś w końcu powiedział, że Klitajmestra miała motywy do zabicia Agamemnona, czuję lekkie rozbawienie 😉 Jednak rozumiem, że jeśli ktoś ograniczył swoją znajomość mitologii do kilku fragmentów w podręczniku szkolnym, to teksty Haynes mogą być dla niego nowoczesne i odkrywcze. Każdy odkrywa pewne tematy w swoim tempie.
Jeśli chodzi o samą treść, są eseje lepsze i gorsze. Na duży plus, że Haynes zaznacza, że nie ma jednej wersji mitologii, więc nawet jeśli ona sama nie przybliża ich wszystkich, zaznacza, że są też inne źródła. Najbardziej podobały mi się teksty o Penelopie i Medei. W tym pierwszym autorka fajnie zwróciła uwagę na siłę i zmysł polityczny swojej bohaterki, sytuację kobiety osaczonej przez mężczyzn i nie demonizowała Odyseusza. Z kolei esej o Medei zwrócił uwagę na skomplikowane motywy jej dzieciobójstwa i nawiązał do ,,Umiłowanej” Toni Morrison, którą kocham. W porządku były też eseje o Klitajmestrze czy Meduzie. Natomiast ten o Helenie był taki nijaki, autorka nie do końca wykorzystała potencjał i mam wrażenie, że trochę się bała pójść głębiej i tylko sygnalizowała pewne treści (no i sama w swojej powieści nie ukazała tej bohaterki w dobrym świetle),podobnie z esejem o Jokaście. Najgorzej wypadł chyba ten o Fedrze, w moich oczach Haynes nie udało się wybronić tej bohaterki, co wyszło chociażby Jennifer Saint czy Magdalenie Knedler. Było też kilka fragmentów, gdzie mężczyźni byli przesadnie oczerniani (szczególnie przybrany ojciec Edypa, który według Haynes zaniedbywał seksualnie żonę, skoro wmówiła mu adopcję – jaki to ma niby związek?),było też kilka niesmacznych fragmentów, gdzie Haynes zrównuje ze sobą kobiety kłamiące na temat gwałtów i prawdziwe ofiary czy gdzie żałuje, że w serialu ,,Orange is The New Black” nie doszło do gwałtu na mężczyźnie… Ech, bez komentarza.
,,Puszka Pandory” jest książką w porządku. Abstrahując od tych kilku niesmacznych momentów, czytało mi się ją dobrze, chociaż zasadniczo nie dowiedziałam się nic nowego. Polecam ją osobom, które mitologię znają słabo i czują, że bardziej kobieca perspektywa je zachęci. A potem zachęcam do sięgania po kolejne źródła i poszerzanie wiedzy.
,, Czy wszystkie monstra są bohaterami, które zbłądziły?”