Amerykańska dziennikarka, autorka takich książek jak "Noc, która się nie kończy" czy "Ukryta historia Vladimira Nabokowa".
W 2019 roku jej ekspertyza w sprawach obozów koncentracyjnych była często przywoływana w czasie dyskusji rozgorzałych wokół amerykańskich obozów internowania na granicy Meksyk-USA i kwestii czy obozy te powinno się klasyfikować jako obozy koncentracyjne. Pitzer była wielokrotnie cytowana i udzieliła wielu wywiadów w tej sprawie.
Kiedy myśli się o pierwszych polarnych wyprawach, czy to w okolice południowego, czy też północnego bieguna, trzeba mieć świadomość, z jak wielkimi trudnościami musieli się mierzyć jej organizatorzy i uczestnicy. W dzisiejszych czasach podróż tam i z powrotem zajmuje od kilku godzin do kilku dni, i nie jest specjalnie niebezpieczna. Ale 400 lat temu, bo do XVI wieku cofa nas w czasie autorka książki "W okowach lodu", pionierom takich wypraw brakowało nie tylko umiejętności (wszak byli pierwszymi, którzy się na coś takiego porywali, a w swojej dumie Europejczyków nie korzystali z doświadczeń rdzennych ludów tych ziem),ale także elementarnej wiedzy (w tych czasach uważano na przykład, że biegun otacza ciepłe, otwarte morze bez śladu lodu). Nie brakowało im jednak determinacji do zapełniania białych plam na mapach.
Książka Andrei Pitzer opisuje właśnie jedną z takich wypraw, a konkretnie próbę odnalezienia północnej drogi do Chin, podjętą m. in. przez nawigatora Willema Barentsa. Próbę zakończoną tragicznie, ale na tyle znaczącą, że imieniem Barentsa oznaczono wody, które przemierzał jego statek. Autorka bowiem, poza uwagą poświęconą heroicznej walce o przetrwanie załogi uwięzionej na Nowej Ziemi, zwraca uwagę na postępującą przez wieki myśl odkrywców, cofając się do czasów starożytnych. To przedstawiona w pigułce, choć trochę wybiórczo, historia odkryć i motywacji, jakimi kierowali się dawni podróżnicy.
Książkę, mimo swoich gabarytów, czyta się bardzo szybko. Moim zdaniem to dobra pozycja dla zainteresowanych dawnymi ekspedycjami w rejony polarne.
Polecam :)
Książka Andrei Pitzer przedstawia losy trzech holenderskich wypraw w których udział brał Willem Barents, a ich celem było odnalezienie drogi do Chin przez przejście północno-wschodnie. Kluczową była oczywiście ostatnia ekspedycja, gdzie załoga otoczona przez lód musiała przezimować na niegościnnym terytorium Nowej Ziemii. Mamy tutaj dramatyczne elementy każdej wyprawy, która odbywała się kilkaset lat temu: głód, szkorbut, lód, walka z niedźwiedziami polarnymi, burze, śmierć, no i trudny powrót do domu. Całość jest oczywiście bardzo ciekawa, bo są to motywy, o których trudno nie czytać z pewnymi emocjami. Da mnie na minus jest momentami styl autorki, mocno popularnonaukowy, może przydatny, ale irytujące jest czasami porównywanie wypraw, które dzieliło między sobą kilkaset lat. Autorka natomiast zaimponowała mi tym, że wybrała się w podróż śladami Barentsa, być może gdyby Pitzer postawiła na bardziej reportażowy styl byłoby jeszcze ciekawiej, a tak mamy tylko i aż solidną opowieść o trzech ekspedycjach. Trochę mi też zabrakło informacji o samym Barentsie, autorka narzeka, że trudno o nim powiedzieć coś pewnego, ale mimo wszystko pewnie dałoby się sklecić o nim parę słów więcej.