Some of my favorite things: reading, writing, the two coolest guys on the planet (my husband and son),my bicycle (my husband built it for me),Facebook (I'm fairly certain it's an addiction at this point),iced coffee (hazelnut),and music (LOVE the 1975, Dredg, the xx, Haim, Teenage Bottlerocket, and 30 Seconds to Mars). I also love dreaming, which brings me to my next point. I have one bit of advice for anyone reading this ... follow your dreams. It's never too late. Get started today ... heck get started RIGHT NOW! I wanted to write a book 20 years ago. Instead I waited. And waited. I should've been writing. But I didn't. I don't do regrets, because the past is just that, the past. But let me tell you there's nothing in the world like achieving something you've dreamt about for years and years. So, get started. Make your dreams reality. I love to hear from other readers. Send me a message or find me on Facebook (https://facebook.com/kimholdenauthor) and tell what's up in your reading world.http://www.kimholdenbooks.com
Coś mi mówiło nie sięgaj po książki tej autorki, ale oczywiście jak wyzwanie książkowe to się skusiłam. Zacznę od plusów: listy na końcu książki, ta forma epistolarna żegnania się z osobą była (jeśli można tak to ująć) super. Dobrze wykreowani bohaterowie, ale losie dialogi leżą ... przez pół książki zastanawiałam się czy tylko będę czytać o Gusie? To on nazwał swoją przyjaciółkę (z przyjaciółmi się sypia?) Promyczkiem. Zgadzam się Kate sporo przeżyła ... Jednak książka była słaba. Wszyscy piszą o wzruszeniu. Ja się nie wzruszyłam ...
Pierwszy raz miałam styczność z „promyczkiem” prawie 4 lata temu i w tamtym momencie pokochałam tę historię całym sercem i całą sobą, więc gdy zdecydowałam się na reread z jednej strony bardzo nie mogłam się tego doczekać, a z drugiej strony bardzo się bałam, że to już nie będzie to, co kiedyś. Ale ten reread utwierdził mnie tylko w mojej ogromnej miłości do tej książki. KOCHAM „Promyczka”, KOCHAM tę historię, za jej prostotę, za emocje, które we mnie wywołuje, za ból, którego doświadczam podczas czytania, za Kate, która sama w sobie jest promyczkiem słońca, za Gusa, za Kellera, za Grace, za Jamiego, Robbiego i Franco, za zespół, za skrzypce, za zachody słońca, za ludzi i za to, że ta historia w ogóle powstała i mogłam ją przeczytać. I jest to książka, która już zawsze będzie miała swoje własne miejsce w moim sercu, która zawsze będzie dla mnie tak samo ważna i jednocześnie najważniejsza. I chociaż, gdy czytałam tę historię po raz drugi nie wylałam wielu łez, to dziś, gdy otwieram tę książkę i o niej myślę, to czuję gule w gardle. I na pewno w najbliższym czasie do tej książki ponownie nie wrócę, ale nie skreślam, że za parę lat zrobię to znowu by przeżyć to wszystko jeszcze raz.