Najnowsze artykuły
- ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Igor Awilczenko
0
0,0/10
Pisze książki: czasopisma
Urodzony: 1971 (data przybliżona)
Urodzony w 1971 r. w Leningradzie. Z wykształcenia inżynier energetyk cieplny. Pracuje w fabryce papierosów. Współorganizator konwentów Interpresscon. To na nich poznał Julię Zonis, z którą jak dotąd napisał dwa opowiadania i mikropowieść. Ilustrował książki i czasopisma.
0,0/10średnia ocena książek autora
32 przeczytało książki autora
5 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Fantastyka Wydanie Specjalne 3(52) 2016 Wiesław Gwiazdowski
7,3
Czarne kwiaty - Andrzej Miszczak
Oryginalny, błyskotliwy pomysł, przekonująca wizja niedalekiej przyszłości, postaci wykreowane bez zarzutu, fabuła zgrabna, językowo bez zarzutu. Jedyni minus to lekko toporny finał. Spłycający. Nie jest to ciężki zarzut, bo jest tu logika, wszystko ma ręce i nogi, tyle, że drewniane. Uczciwie rzekłszy, chyba jednak trochę się czepiam.
8/10
Jurand - Wiesław Gwiazdowski
Jak sięgam pamięcią, z Gwiazdowskim wiążą się same marne literacko wspomnienia. Podchodziłem do tego opowiadania jak pies do jeża i przez pierwsze kilka chwil lektury, byłem odrobinę zaskoczony. Pierwsze wrażenie było niezłe. Niestety im dalej tym gorzej. Fabuła z, e..., no wiadomo skąd; pozbierane jakieś klocki, którymi bawimy się od dziesięcioleci, i zbudowana jakaś koślawa wieża. Logika całości, delikatnie mówiąc, umowna. Warsztatowo ociężale, język z problemami, mimowolnie wizualizujemy męczącego się w nadludzkim wysiłku autora. Zbrużdżone, pokryte kroplami potu czoło, w oczach szaleństwo i skupienie, przygryziony język, obgryziony ołówek kopiowy. Szkoda czasu.
3/10
Gianca - Jacek Łukawski
Koncepcja rzeczywistości skopiowana ze Słońca słońc Karla Schroedera w zasadzie jeden do jednego. Językowo napisane przyzwoicie. Postaci raczej uproszczone, podobnie jak poszarpana dynamicznie fabuła, sprawiająca wrażenie szkicu, konspektu powieści. W sumie można, ale obowiązku nie ma.
5/10
Wędkarz - Julia Zonis, Igor Awilczenko
Wygląda to jak rozdział wyjęty z Pikniku na skraju drogi Strugackich. Tyle, że zamiast Zony jest Mgła. Żeby grzybów barszcz był pełen, autorzy otwartym tekstem nawiązują, w sumie nie wiedzieć czemu, do Solarisu Lema. Fabularnie wtórnie. Zmęczyło mnie.
4/10
Spalę ten świat w płomieniu mojej nienawiści - Jewgienij Szikow
Krótkie, ale nie za krótkie, po prostu pozbawione niepotrzebnej waty. Opowiadanie koncepcyjne, bardzo zgrabne, pomysłowe, językowo ładne. Śliczności. Sprawiło mi dużo radości.
9/10
Kościane łabędzie Amandale - C. S. E. Cooney
Artystyczna wizja legendy o fleciście z Hameln. Okrutnie mnie zmęczyło, kilka razy byłem o krok od porzucenia tekstu i żałuję, że tego nie zrobiłem. Świat przedstawiony oparty na mechanice baśni, czyli wszystko ma sens. Przez magiczne wrota, dzieci wskakują do płonącego wewnątrz pnia magicznego jałowca o duszy dziecka, który dzięki temu rodzi srebrne pąki i srebrne pszczoły, które to pszczoły zapylają te pąki i dzięki temu jałowiec rodzi owoce w postaci srebrnych jaj z których wykluwają się zmiennokształtne łabędzie. I są to kamienne łabędzie. I są nieprzeniknione i przerażające. I mają kościane łuski. I jak wszystkie niemowlaki domagają się jedzenia. I takie pierdololo przez trzydzieści stron. Wiem, że są entuzjaści takiej papki, ale jak czytam coś takiego, to całkowicie zamiera we mnie zainteresowanie tokiem fabuły, losem bohaterów. Wszak z każdej katastrofy wyjdą cało, wystarczy, że pomasują lewy bok prawotylnonożnej surykatki, by garnek miodu misia Puchatka zamienić w Sokoła Milenium i odlecieć do Suwałk lub do Kowna by raczyć się tam zeppelinami omaszczonymi smalcem z marsjańskiego bobra i lokalnym samogonem zdejmującym każdy czar piątego poziomu, w cieple pieca opalanego myślącą gruszą, która od nadmiaru disco-polo zbezmyślniała i dała się złapać plemieniu Masajów z Harlemu które dzięki globalnemu konsorcjum gejowskich krasnoludów handluje tym paliwem z całym światem, połową wszechświata i jednym powiatem królestwa Szatana. Można tak dowolnie długo. Spróbujcie, to nic trudnego. Pozornie to nawet zabawne, ale na dłuższą metę, to po prostu bełkot.
2/10 Dodatkowy punkcik za kilka ładnych zdań.
Statystycznie numer średni.
Fantastyka Wydanie Specjalne 3(52) 2016 Wiesław Gwiazdowski
7,3
Prawdziwe ciasteczko. Ostatnie opowiadanie/mikro powieść w numerze to wisienka na torcie - polski debiut pisarki C.S.E Cooney - jak dla mnie jest literacko idealne: jest klimat, jest humor, jest świetne pióro i jest pomysł. Pozostałe opowiadania równie ciekawe, zwłaszcza "Wędkarz", poza tym polska proza na dobrym poziomie.