Czytamy w weekend
Wybory książkowe na ten weekend, dokonane przez zespół lubimyczytać.pl, są zupełnie różne. Iza będzie zgłębiać sekrety psiego języka, Aneta śledzić pewien trójkąt miłosny, a Ewa zagłębi się w mroczny świat amerykańskiej mafii. Z kolei Ania, redaktorka serwisu Ciekawostki Historyczne, będzie sprawdzać zawartość naszych szaf i przyglądać się modzie… od podszewki.
Mój pies urodził się 10 lat temu, dokładnie 23 kwietnia, czyli w Światowy Dzień Książki. Od razu wiedziałam, że to znak, aby zabrać go do domu. I tak oto świat stanął do góry… psimi uszami. Zjedzone ściany, kanapy i niezliczona liczba książek (od małego przejawiał literackie ciągoty), do tego diabelski błysk w oku i szaleństwo na dworze, pakowanie się na siłę do łóżka, wymuszanie potrójnych kolacji, harce z piłką i wielkie pokłady pieszczot. Z wiekiem oczywiście trochę się mój „psi sucharek” wyciszył, ale i tak ma w sobie niesamowite pokłady energii, którą trzeba spalać, regularnie spacerując. Te spacery są najlepsze – czy to słota, czy upał, śnieg, błoto lub wichura – nic nie jest w stanie odstraszyć mojego czworonoga od wyjścia na dwór i wybierania jak najdłuższych tras.
Oczywiście towarzyszą nam w tym czasie audiobooki, więc łączymy przyjemne z… przyjemnym. Często rozmawiam z psem – on przekrzywia głowę, uważnie słucha, czyta wyraz twarzy (bardzo lubi czytać) i zastanawiam się, co by powiedział, gdyby umiał mówić. Chociaż na swój sposób sporo ze mną gada – komunikację ma wypracowaną na najwyższym poziomie psiej inteligencji. Zawsze rozumiem, kiedy wydaje mi polecenia: „daj żreć”, „chodź na spacer”, „podrap” lub „pobaw się”. Wytresował mnie sobie idealnie. W odwrotną stronę się nie udało, chociaż podczas szkolenia perfekcyjnie wykonywał wszystkie komendy. Cwaniaczek!
Wiem też kiedy mówi, że bardzo mnie kocha, a przynajmniej tak mi się wydaje, więc tym bardziej z zainteresowaniem sięgam po książkę, która w bardzo humorystyczny i trafny sposób obrazuje relacje człowiek–pies. To pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika psów i dla tych, którzy jeszcze się wahają, czy wybrać chaotyczne życie z czworonożnym, szczekającym towarzyszem. Zobaczycie, jakie radości i złości was czekają. Miłego weekendu z psem życzy psiara Iza.
Barnes to jeden z moich ulubionych autorów, na pewno z dożywotnim miejscem w pierwszej dziesiątce. Jego twórczość poznawałam niechronologicznie – początkiem przygody był zachwyt nad „Poczuciem kresu” z 2011 roku. Później, idąc za ciosem, pochłonęłam całą twórczość pisarza, która ukazała się na polskim rynku. To przeświadczenie jednak musiałam niedawno zweryfikować, Świat Książki wznowił bowiem powieść z 1991 roku, „Pomówmy szczerze”, której lekturę jakimś cudem udało mi się pominąć.
Jest zatem szczęście i ekscytacja, nic tylko mi pozazdrościć! Tym razem będzie o miłosnym trójkącie – konfiguracji niby banalnej, ale z pewnością przedstawionej przez Barnesa nieszablonowo i z polotem. Ciekawa wydaje się konwencja, w której pisarz zarysował swoich bohaterów – każdy z nich, własnym głosem, z niepowtarzalną manierą i stylem, spowiada się… no właśnie, komu? Być może autorowi, być może własnemu sumieniu… Wszystko to zapowiada się niezwykle intrygująco i jestem przekonana, że takie właśnie się finalnie okaże.
„Słyszałem, że malujesz domy” – to zdanie po raz pierwszy usłyszałam kilka lat temu, gdy polską premierę miała książka Charlesa Brandta. Właśnie tak zatytułowana, już wtedy pojawiała się w informacjach o filmowych planach Martina Scorsese. Reżyser mający na koncie takie klasyki kina gangsterskiego, jak „Kasyno” czy „Chłopcy z ferajny”, miał zabrać się za przeniesienie na wielki ekran historii Franka „Irlandczyka” Sheerana. Proces ten trwał jednak wiele lat, a ja zapomniałam o tej książce. Aż do teraz, gdy film (wyprodukowany przez Netflix) podbija nie tylko kina, lecz także domowe teleodbiorniki.
Przyznam, że nie wytrzymałam i tym razem złamałam zasadę „najpierw książka, później film”. Trzyipółgodzinny seans minął mi wczoraj bardzo szybko i tylko zaostrzył apetyt na powieść Brandta. W jaki sposób autor opowie tę historię, tak niezwykle wiarygodnie przedstawioną przez Roberta De Niro, Ala Pacino i mojego ulubionego Joego Pesci? Sprawdzę to!
W ten weekend zamierzam przeczytać najnowszą książkę Karoliny Żebrowskiej „Modowe rewolucje. Niezwykła historia naszych szaf”. Bardzo spodobała mi się pierwsza książka autorki „Polskie piękno. Sto lat mody i stylu”, dlatego jestem przekonana, że i tym razem będzie to wspaniała lektura. Autorka opisuje poszczególne elementy stroju, jak np. buty na obcasie, koronki czy kieszenie, oraz przedstawia historię narzędzi i akcesoriów. Sama lubię szyć, więc bardzo mnie interesuje historia maszyny do szycia. Poza tym będę miała okazję poczytać o największych ikonach stylu w historii. Interesuję się modą, więc z wielką przyjemnością pogłębię swoją wiedzę w tym zakresie. Książka jest pięknie wydana, myślę, że wspaniale sprawdzi się jako świąteczny prezent!
Więcej o książce znajdziecie na stronie Ciekawostki Historyczne.
komentarze [175]
Tylko jedno kłamstwo
W weekend towarzyszyła mi książka Katharyn Croft :)
Przeczytałam "Poza kontrolą" tej samej autorki i bardzo średnie...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Skończyłam czytać "Poza kontrolą"
Oczekiwałam więcej ;(
Jak ktoś ciekaw opinii, to zapraszam na bloga :) Poza kontrolą
Jelita wiedzą lepiej. Jak zrewolucjonizować sposób odżywiania i zmienić od wewnątrz swoje ciało
oraz
Nóż
Skończyłam Tylko żywi mogą umrzeć, a teraz popełniam Grzech zaniechania.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPo latach powrót do lektury dzieciństwa, nie tylko dla dzieci Opowieść wigilijna Charlesa Dickensa. Klasyk!
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUżytkownik wypowiedzi usunął konto
Powoli czytam Zakon Drzewa Pomarańczy. Tom 2 oraz dzisiaj zaczniemy czytać wspólnie z dziećmi codziennie aż do świąt Jak Winston uratował Święta
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postNo no. Bardzo ciekawe zestawienie. Miłego czytania😃
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post