rozwiń zwiń

Sensitivity reader: kim jest „wrażliwy czytelnik” i dlaczego jego rola budzi tyle dyskusji?

Anna Sierant Anna Sierant
24.11.2023

„Sensitivity reader” to pojęcie, o którym zrobiło się głośno na początku 2023 roku, gdy mowa była o tym, że niektóre z klasycznych już tytułów zostały zbadane, a następnie zmienione właśnie pod kątem współczesnej wrażliwości. Czym konkretnie zajmują się sensitivity readerzy i w jakim celu zatrudniają ich wydawcy?

Sensitivity reader: kim jest „wrażliwy czytelnik” i dlaczego jego rola budzi tyle dyskusji? Lucrezia Carnelos, Unsplash (https://unsplash.com/@ciabattespugnose)

Sensitivity reader: kim jest?

Termin „sensitivity reader” można by na język polski przetłumaczyć jako: czytelnik wrażliwości, wrażliwy czytelnik, czytelnik zajmujący się wrażliwością. Philippa Willitts, która sama jest sensitivity readerką, w wywiadzie dla serwisu Vice podkreśla, że tak naprawdę jedna obowiązująca definicja tego zawodu jeszcze nie powstała. Jeśli jednak zajrzymy do słownika Cambridge dostępnego online, dowiemy się, że sensitivity reader to ktoś, kto „czyta książki, dokumenty itp. w celu sprawdzenia, czy nie zawierają one niczego, co mogłoby zdenerwować, urazić osoby, które je potem również przeczytają”.

Sensitivity reader to często freelancer, np. redaktor, filolog. Taka osoba może pracować z tekstem, który opublikowano już lata temu, i np. sprawdzać klasykę literatury pod kątem poprawności, ale też zostać zatrudniona przez wydawnictwo do tego, by przeczytać niewydaną jeszcze książkę. Często sensitivity reader nie tylko czyta gotowy tekst, ale i sam przygotowuje research, przedstawia wydawcy, autorowi, z którym współpracuje, wiadomości na temat tego, jak podejść do danego tematu.

No właśnie: o jakie tematy konkretnie chodzi? Tymi szczególnie wrażliwymi są m.in.: prawa osób LGBT+, kobiet, osób o innym kolorze skóry niż biały, sposób przedstawienia osób z niepełnosprawnościami, muzułmanów, Żydów, osób otyłych, chorych, także psychicznie. Bardzo często dany sensitivity reader należy do grupy, o której czyta, robi research. Np. wspomniana już Philippa Willitts podkreśla, że nie sprawdza książek, w których występują czarni bohaterowie, bo sama jest biała i doświadczenia bycia czarną osobą po prostu nie ma. Sensitivity reader sprawdza bowiem nie tylko, czy tekst nikogo nie obraża, ale także czy wiarygodnie przedstawia bohatera należącego do danej grupy.

Co robi sensitivity reader: przykłady

Jak wyglądają efekty pracy sensitivity readerów w praktyce? August Gloop, bohater „Charliego i fabryki czekolady” Roalda Dahla, nie jest już – jak uczynił go autor – „gruby” („fat”), a „ogromny, olbrzymi” („enormous”), a „dziwny afrykański język” („weird African language”), o którym była mowa w innej książce tego samego autora, „The Twits”, jest teraz po prostu „językiem afrykańskim”. Z kolei w każdej z książek o Jamesie Bondzie, wydanych na nowo w roku 2023 przez Ian Fleming Publications, znaleźć można informację: „Książka ta napisana została w czasach, gdy terminy i postawy, które mogą być uważane ze obraźliwe przez współczesnych czytelników, były powszechne. W niniejszym wydaniu dokonano szeregu aktualizacji przy jednoczesnym zachowaniu starań o to, by pozostać jak najbliżej oryginalnego tekstu i czasów, w których jest on osadzony”. Z nowych bondów zniknęły m.in. określenia mogące dzisiaj zostać uznanymi za obraźliwe wobec kobiet i osób homoseksualnych.

Zmian dokonano również m.in. w książkach Agathy Christie – w roku 2023 wydawnictwo HarperCollins zatrudniło sensitivity readerów do tego, by przyjrzeli się powieściom o Herkulesie Poirot i Pannie Marple. Jedną z najbardziej znanych powieści brytyjskiej autorki jest w końcu „I nie było już nikogo” z 1939 roku, której tytuł, aż do 1977 roku, brzmiał inaczej – „Dziesięciu Murzynków” – a słowo to dzisiaj powszechnie uważane jest za rasistowskie. Sensitivity readerzy, którzy sięgnęli po książki Christie w roku 2023, dokonali również zmian bardziej jednostkowych. Np. nie będzie w nich już odnoszących się do bohaterów o czarnym kolorze skóry, pochodzenia żydowskiego lub romskiego określeń typu „miał pierś jak z czarnego marmuru”. Jeden z książkowych sędziów nie wyróżnia się już „indiańskim temperamentem”, z powieści zniknęło też słowo „orientalny”. Zmienione zostało także zdanie ze „Śmierci na Nilu”, w którym pani Allerton mówi o „obrzydliwych” oczach i nosach dzieci.

Wszystkie te przykłady dotyczą jednak książek, które zostały napisane na długo przed tym, gdy funkcja sensitivity readera powstała. Współcześnie wydawcy i pisarze zatrudniają taką osobę już na etapie tworzenia książki. Tak zrobiła m.in. Rosie Talbot, autorka „Sixteen Souls”, queerowego fantasy dla młodzieży, w którym główny bohater jest po amputacji nogi. I to właśnie „sensitive readera od niepełnosprawności” zatrudniła autorka. Jak powiedziała w wywiadzie dla Lubimyczytać:

Sama nie jestem po amputacji nogi, więc tym bardziej zależało mi, by przedstawić ten aspekt jak najbardziej realistycznie. W tym celu zatrudniłam nawet sensitivity readera. Oczywiście nie chciałam też polegać na tym, że ktoś zrobi wszystko za mnie, dlatego godzinami czytałam książki, wpisy na blogach, oglądałam filmy na YouTube tworzone przez osoby z doświadczeniem amputacji. Wszystko po to, by dodać Charliemu autentyczności.

Po co wydawcy zatrudniają sensitivity readerów?

W świecie, w którym nie tak trudno o zostanie scancelowanym, wydawcy i autorzy – nic dziwnego – chcą tego za wszelką cenę uniknąć. W końcu w napisanie i wydanie książki włożyli niemało pracy, a czasem wystarczy jeden tweet, by wokół książki rozpętała się burza. W pełen właściwego sobie absurdu, czarnego humoru, porusza tę kwestię w „Yellowface” Rebecca F. Kuang. Już sam tytuł jest znaczący – „yellowface” lub „blackface” dawniej odnosiło się przede wszystkim do nakładania przez białe osoby makijażu mającego je upodobnić do osób pochodzenia azjatyckiego lub czarnoskórych – wydźwięk tego „upodobnienia” był jednak negatywny, prześmiewczy. Dzisiaj można też tak mówić o próbach przywłaszczenia sobie tożsamości kulturowej – na przykładzie „Yellowface” – osób chińskiego pochodzenia przez kogoś, kto jest biały. Sama Kuang, autorka książki, jest zresztą Amerykanką pochodzenia chińskiego.

Prawdziwym, a nie powieściowym przypadkiem, w którym zainterweniowali sensitivity readerzy, jest jedna z powieści Anthony’ego Horowitza, w której poszło o rdzennych (choć „rdzenni” to też nie jest już do końca właściwe określenie, ponieważ kryje się pod nim nie jedna, a wiele społeczności) Amerykanów. „Wrażliwemu czytelnikowi” nie spodobało się, że o jednej z postaci autor napisał, że „ma twarz niczym wyrzeźbiona z drewna”. A to określenie przecież, zdaniem sensitivity readera, prowadzi do skojarzenia z „Indianami ze sklepów z tytoniem”, drewnianymi figurami przedstawiających rdzennych Amerykanów, które stały właśnie przed sklepami z tytoniem w XIX wieku. Na cenzurowanym znalazło się również słowo „skalpel”, łatwo mające się kojarzyć ze słowem „skalp” (choć etymologicznie słowa te nie są ze sobą powiązane). Horowitz, jak powiedział potem „The Spectatorowi”, poczuł się tymi uwagami urażony, uznał je za absurdalne i nie spodobało mu się, że „ktoś trzeci poucza go, jak ma pisać”. Za brak wrażliwości dostało się również, zresztą wielokrotnie, J.K. Rowling. Autorka „Harry’ego Pottera” w roku 2016 na stronie Pottermore umieściła artykuł „Historia magii w Ameryce Północnej”, w której przywoływała jedną z legend Nawahów – została oskarżona o przywłaszczenie kulturowe.

Sensitivity readerzy kojarzeni są przede wszystkim z osobami o poglądach progresywnych, lewicowych, jednak z ich pomocy korzystają nie tylko ci autorzy, którym szczególnie trudno jest zrozumieć taką perspektywę. Wspomniana wyżej Rosie Talbot, która korzystała z pomocy sensitivity readera, nie określa swoich poglądów jako konserwatywne, sama jest osobą queerową, a Natalia Osińska, autorka kultowego już w kręgach polskich osób LGBT+ „Fanfika”, przekonała się, że nawet jeśli tworzysz książki, w których jednym z głównych bohaterów jest chłopak urodzony w ciele dziewczyny, nie jesteś wolna od krytyki. Jak autorka zdradziła Natalii Szostak z „Gazety Wyborczej”, kontrowersje wzbudziło m.in. to, że jeden z jej bohaterów mówił: „dziewczyny są głupie”, a inny nazwał tęczową flagę „przeklętym łachmanem”. Jak zaznaczyła Osińska: „W ten sposób pokazuję ich tok myślenia, ale przecież jako autorka oczywiście nie zgadzam się z tymi słowami”.

Jak uważacie, czy sensitivity reader to „konsultant”, który rzeczywiście jest autorowi i pisarzowi przy pisaniu książki niezbędny? A może w pewnych kwestiach – jak wrażliwość na to, by właściwie pokazać np. codzienność osoby poruszającej się na wózku lub niewidomej lub np. sytuację imigrantów w Anglii, Polsce czy USA – taka konsultacja z kimś, kto doświadczył czegoś na własnej skórze, jest potrzebna? Za to w innych przypadkach – jak zmienianie tekstów napisanych przed laty lub zwracanie uwagi na takie kwestie jak wspomniane wcześniej użycie słowa „skalpel” – ta ingerencja nie jest już wskazana? Jakie jest wasze zdanie? Dajcie znać w komentarzach!


komentarze [185]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Aksamitt 12.12.2023 21:51
Czytelniczka

Taka osoba może pracować z tekstem, który opublikowano już lata temu, i np. sprawdzać klasykę literatury pod kątem poprawności,(...)
Poprawmy całą klasykę, będzie bardziej współcześnie, zrozumiale. Nie ważne, że w ten sposób znikną znamienne dla pisarza i jego czasu cechy, w które ubrał swoich bohaterów, naznaczył tło wydarzeń itd. 
Teraz już wiemy dlaczego jest tak marna...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
the_hell 01.12.2023 08:13
Czytelnik

Nieee. Jeśli ktoś jest wrażliwy i boi się zostać urażony to niech nie czyta takiej książki, wydawca powinien zaznaczyć odpowiednio że treść "obraźliwa" w książce występuje i tyle. Absurd podnoszony po raz kolejny i nie odbiegający w swoich standardach od zwykłej cenzury, kiedy nie można było pisać o władzy źle, bo by się władza "obraziła".
Poczuje się urażony jeśli takie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Norka_93 30.11.2023 15:09
Czytelniczka

Bardzo szkodliwy trend. Stoi za tym bardzo szkodliwe i nieprawdziwe założenie. Mówiące o tym, że inne poglądy i fakty sprzeczne z poglądami danej osoby mogą obrażać. I jeszcze rozwiązaniem ma być usunięcie tego, co niezgodne z pola widzenia danej osoby, zamiast zdarzenie się z rzeczywistością i weryfikacja własnych poglądów i uczuć. Usuwanie wszystkiego, co może daną osobę...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
joaśka 29.11.2023 19:04
Czytelniczka

Przecież to jawna ingerencja w tekst autorski! Pomysłodawcy nie zastanowili się, że stosują "cancel culture" wobec Agathy Christie czy Roalda Dahla? A może tak przemalować klasyczne dzieła malarskie, bo ktoś uzna, że dany obraz "kanceluje" osoby przy tuszy, chude, o innym kolorze skóry, innej orientacji? Do dzieła zatem! Chory świat :/

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
aleksandraiola 29.11.2023 13:37
Czytelniczka

To nie bycie progresywnym, a niszczenie kultury! Już nie spamuję, ale się wkurzyłam. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
aleksandraiola 29.11.2023 13:22
Czytelniczka

P.s. Ja rozumiem, że intencje i podejście były dobre, ale nie w takiej formie! Nie zmienianie książek. W tym aspekcie to nie powinno być w ogóle rozważane. To wygląda na jakiś tandetny żart, a niestety to prawda. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
aleksandraiola 29.11.2023 13:18
Czytelniczka

To chore. Widać jak poprawność polityczna zmienia wszystko. Jak można tak robić i kto na to wpadł? Ostatno słuchałam audiobooka Agathy Christie. Pewnie zmienioną wersję. Powinna być petycja i zakaz tego typu praktyk. A potem niech sobie to wszystko Ci piewcy równości i wrażliwości odkręcają. Nawet nie wiedziałam, że takie zjawisko istnieje. Czy zawsze musimy kierować się...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Aka 29.11.2023 14:16
Czytelniczka

A którą powieść?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
aleksandraiola 30.11.2023 23:09
Czytelniczka

Kupiłam jednego audiobooka. Zabójstwo Rogera Ackroyda. Chciałam też kupić inne, ale teraz pewnie zrezygnuję. Nie wiem jak duże są to zmiany.
I nie było już nikogo mnie ciekawi i orient express, śmierć na nilu też. Pięć małych świnek też podobno fajna. Eh. Co za czasy! Bonda też sobie chciałam posłuchać. No to już posłuchałam. ; )

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
aleksandraiola 30.11.2023 23:11
Czytelniczka

Tzn. pomyliłam się. Ackroyda kupiłam i jeszcze nie słuchałam, wysłuchałam już kilka innych. Karaibska tajemnica, morderstwo w Boże Narodzenie i fragementy innych. ; )

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Cleopatrapl 01.12.2023 07:21
Czytelniczka

Właściwie nie ma informacji, czy w polskich wydaniach tak się dzieje. Przydałby się artykuł, czy nasze wydawnictwa mają takie osoby na składzie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Apelajda 01.12.2023 11:55
Czytelniczka

Przypomniał mi się monolog Pazury z filmu "Chłopaki nie płaczą", w którym tłumaczył skąd się wzięli Murzyni w Ameryce. Ciekawe, czy jakiś domorosły cenzor wpadł na pomysł, żeby nieco w tym tekście pogmerać. Albo w ogóle go z filmu wyautować. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lucy 01.12.2023 13:46
Czytelniczka

A mi monolog Hoppera z filmu True Romance w scenie z Walkenem, w którym przytacza historię pochodzenia współczesnych Sycylijczyków. Inżynierowie z Googlea pozwalają automatycznemu generatorowi napisów na niemal dowolną interpretację tekstu oraz ścisłą cenzurę - wstawiane są słowa, których nie ma, inne wyrzucane, pozostałe wykropkowane, na przykład Nigger. Można się od niego...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Lucy 01.12.2023 14:10
Czytelniczka

To jeszcze wyjaśnię dlaczego Hopper dostał kulkę - bo nazwał Walkena czarnuchem: eggplant.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Apelajda 01.12.2023 20:31
Czytelniczka

@Lucy Fair 
W "Zaś słońce wschodzi" są dialogi, które dzisiejsi "wrażliwcy" uznaliby za antysemickie. Jednocześnie jest to książka, którą Amerykanie bardzo lubią i w jakichś swoich rankingach literackich, umieszczają na liście stu najlepszych. Zapytałam kolegę, wiesz, tego z Connecticut, jak to w ogóle możliwe? Przecież to właśnie wpływowi nowojorscy Żydzi pryncypialnie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Lucy 01.12.2023 23:02
Czytelniczka

@Apelajda Sękliwa, spędziłam sporo czasu w Izraelu i to nie była wycieczka. Miałam sąsiada, Żyda z Bronxu w średnim wieku, który pił cały czas. Nigdy nie był trzeźwy. Z zakulisowych plotek wywnioskowałam, że pił ponieważ nie potrafił inaczej znieść ciężaru antysemityzmu, a wszelkie próby nakłonienia go do przynajmniej wyluzowania z piciem traktował podobno jako jawnie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Paweł78 29.11.2023 06:37
Czytelnik

Zastanawiam się jak sensivity reader odniósłby się do takich tytułów jak: "Fabryka os", czy "Sprzysiężenie osłów". 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Jerico 29.11.2023 12:34
Czytelnik

Ja tylko czekam, aż ci wrażliwcy odkryją Higginsa (sugerowanie, że Eskimosi to ludy "prymitywne", a zresztą samo słowo "Eskimosi" jest dziś be), Wilbura Smitha i Forsytha (obu zdarzyło się zasugerować, że jak murzyn się dorwie do karabinu, to nie wiadomo co i kiedy może mu odwalić), MacLeana (w jego książkach kobiety były najczęściej w roli co najwyżej podrzędnych...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Ajka 29.11.2023 00:02
Czytelniczka

Dobry autor pisząc, o problemie, który jest mu nieznany z autopsji robi research, konsultuje z osobami, które takie doświadczenie nabyły przed napisaniem książki ( ewentualnie pokazuje gotowy tekst do konsultacji). Przykładem jest Pani Joanna Opłat Bojarska pisząc " Fame" konsultowała się z Panem Mateuszem Damięckim  i przepytała go w tematach zawodu aktora, jak to jest być...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
WL1960 28.11.2023 20:24
Czytelnik

Ile buty i bezczelności trzeba, aby poczuć się uprawnionym do korygowania dzieł twórców klasy Agaty Christie czy Roalda Dahla!
Ta pani uważa, że może to robić:

https://bang2write.com/2013/04/women-writing-3-philippa-willitts-freelance-writer.html

Przyznaję, że jestem pod wielkim wrażeniem inteligencji bijącej z jej oblicza!

Duży szacun!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
joaśka 29.11.2023 19:07
Czytelniczka

I już piszę donos do Policji Poprawności Politycznej. Pan jawnie kancelujesz tę osobopostać z przestrzeni publicznej! ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się