-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2014-11-29
Dean Holder od dawna nosił w swoim sercu ogromny ból po utracie ważnej w jego życiu osoby. Ciągle jej szukał, starając się tym usprawiedliwić swoje poczucie winy, iż pozwolił jej odejść. Tymczasem jednak czasami potrzeba wrócić do przeszłości, żeby dobrze poznać i poradzić sobie z teraźniejszością. Książka opowiedziana z punktu widzenia Holdera nabiera nowego znaczenia w znanym Hopeless.
Jest to historia, która urzekła mnie od pierwszej strony. Fakt, że poznajemy ją poprzez Holdera sprawia, że wszystko to, o czym czytaliśmy w Hopeless nabiera nowego wymiaru. Dzięki temu, iż przeczytaliśmy Losing Hope wszystko wydaje się bardziej logiczne i pełne. Jeśli polubiliście Hopless, to Losing Hope musicie pokochać, bo bez tej części nie da się dokładnie zrozumieć wszystkigo, co działo się w poprzednim tomie. Ja jestem w tej historii podwójnie zakochana!
Dean Holder już w Hopeless bardzo mnie zaciekawił. Chciałam poznać wszystkie jego sekrety i dowiedzieć się, co takiego wydarzyło się w jego życiu, iż jest jaki jest. W Hopeless brakowało mi lepszego wyjaśnienia samobójstwa jego siostry i bardzo chciałam poznać przeszłość tego bohatera. Umożliwiło mi to Losing Hope, które pokazuje historię Sky i Holdera z punktu widzenia chłopaka. Ale oprócz tego możemy również przeczytać o rzeczach, które działy się w życiu Deana zanim poznał Sky. Widzimy, co przeżywał po śmierci siostry i odkrywamy tajemnice, których brakowało w poprzednim tomie. Właściwie to jestem bardziej zakochana w Losing Hope. Może to kwestia Holdera jako narratora, jednak wydaje mi się, że ta część jest nieco bardziej dopracowana i pokazuje historię tych dwojga z jeszcze innych punktów widzenia, przez co nabiera kompletnie innego wymiaru.
Właściwie nie czułam się, jakbym czytała Hopeless drugi raz. Patrzyłam na tę historię całkiem innymi oczami, a autorka przedstawiła fakty, które do tej pory nie były znane czytelnikowi. Bardzo chciałam się dowiedzieć więcej o relacji Deana i jego siostry, więc ta część była według mnie naprawdę bardzo dobra. Po jej przeczytaniu czuję, że wszystko jest kompletne. Wiem już jak wyglądał świat Holdera, a jak Sky i jak zmieniło się wszystko w momencie, gdy się poznali. Jestem naprawdę niesamowicie zauroczona tą powieścią, jeszcze bardziej niż poprzednią częścią, która również zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie.
Nie istnieje wystarczająca liczba przymiotników, którymi można byłoby określić fenomen Losing Hope. To powieść, o której chce się rozmawiać, dzielić się nią z całym światem i powtarzać w myślach wszystkie słowa bohaterów. Dzięki niej odnajdziemy nadzieję w każdym kolejnym jutrze, brnąc do przodu mimo przeciwności losu. Niech tytuł nie będzie dla Was mylący, gdyż jest to książka naprawdę inspirująca, która natchnie czytelnika nową energią do życia. Dla mnie jest jeszcze lepsza niż Hopeless i bardziej wzruszająca, więc naprawdę gorąco polecam!
Recenzja pochodzi z bloga: alone-with-books.blogspot.com
Dean Holder od dawna nosił w swoim sercu ogromny ból po utracie ważnej w jego życiu osoby. Ciągle jej szukał, starając się tym usprawiedliwić swoje poczucie winy, iż pozwolił jej odejść. Tymczasem jednak czasami potrzeba wrócić do przeszłości, żeby dobrze poznać i poradzić sobie z teraźniejszością. Książka opowiedziana z punktu widzenia Holdera nabiera nowego znaczenia w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Mare Barrow żyje w świecie podzielonym na Czerwonych i Srebrnych. Różnią się od siebie jedynie kolorem krwi, ale to właśnie Srebrni rządzą miastem, a Czerwoni muszą dla nich pracować. Mare utrzymuje rodzinę z tego, co ukradnie na ulicy. Chodzi do szkoły, jednak na razie nie ma żadnego zawodu i po jej ukończeniu będzie zmuszona pójść do wojska i walczyć w szeregach armii. Jednak pewnego dnia jej życie zmienia się po nieudanej próbie kradzieży pieniędzy od mężczyzny spotkanego na ulicy. Szybko okazuje się, że w Mare ukryty jest niesamowity talent, z którego dziewczyna nie zdaje sobie sprawy. Jak potoczą się jej dalsze losy? Czy Czerwona może ruszyć posadami świata zbudowanego przez Srebrnych?
Wątki, które odnajdziemy w Czerwonej królowej nie są niczym bardzo nowatorskim. Można powiedzieć, iż na początku fabuła wydaje się sztampowa, jednak po przeczytaniu kilkunastu pierwszych stron, czytelnik od razu odrzuca to stanowisko. Słowo "sztampowa" jest ostatnim jakiego można byłoby użyć, gdy mówimy o Czerwonej królowej. Ta książka jest w pewnym sensie kompilacją rzeczy, o których przeczytaliśmy w innych książkach. Znajdziemy tutaj podobieństwa do Igrzysk śmierci, Niezgodnej, Złej krwi, Szklanego tronu czy nawet Rywalek, jednak Czerwona królowa ma to do siebie, że jest w niej kilka najlepszych wątków wybranych z tych powieści. Jednak autorka nie poprzestaje na tym. Czerwona królowa przeciera kilka nowych szlaków i przedstawia rzeczy, o których jeszcze nie czytaliśmy w żadnej książce. Jestem w niej całkowicie i nieodwracalnie zakochana!
Przede wszystkim zaletą w tej powieści jest główna bohaterka, czyli Mare Barrow. Dziewczyna jest po prostu fantastyczna! Nie da sobie w kaszę dmuchać, dba o swoją rodzinę, a do tego od początku do samego końca książki pozostaje bardziej sarkastyczna niż Jace Wayland z Darów anioła. Uwielbiam bohaterki, które potrafią być niezależne i pozostają niesamowitymi indywidualnościami. Mare od samego początku ma swój jasno wyznaczony cel i do niego dąży, nawet po trupach. Nie jest jedną z tych naiwnych i głupich bohaterek, które boją się podjąć jakiejkolwiek decyzji, ale z drugiej strony nie jest też niesamowicie sztampową postacią, która pragnie zbawić świat. Mare jest po prostu Mare i wszyscy powinni na nią uważać. Już dawno nie czytałam książki z tak wyrazistą główną postacią, a do tego naprawdę dobrze wykreowanym światem. Czerwona królowa od razu trafia na moją listę ulubionych książek!
Nie da się odmówić tej powieści faktu, iż niesamowicie wciąga. Od pierwszej strony zanurza się w nią i wypuszcza czytelnika dopiero wraz z upływem ostatniej strony. Sama złapałam się na tym, że nie mogłam jej odłożyć na bok i gdy jej nie czytałam to cały czas powracałam do niej myślami. A po zakończeniu swojej przygody z Czerwoną królową czułam się, jakby ktoś odebrał mi przyjaciela. Już dawno nie czułam się pochłonięta przez książkę, a dodatkowo miałam wrażenie, jakbym sama była częścią świata wykreowanego przez Victorię Aveyard. Z zapartym tchem i wypiekami na policzkach śledziłam kolejne losy bohaterów. Od samego początku ją pokochałam i kompletnie się nie zawiodłam. Jedynym mankamentem jest chyba tylko zakończenie, które mimo wszystko wydało mi się zbyt proste i nieco dziwnie niedopracowane, ale mam wielką nadzieję, że autorka naprawi to w kolejnej części.
Jest to też powieść, która na każdej stronie szokuje czytelnika. Ja nie dałam się zwieść wielu bohaterom, którzy starali się być mili, a pod koniec wbijali nóż w plecy głównej bohaterce, jednak trzeba przyznać, że rozwój zdarzeń naprawdę mocno mną wstrząsnął. Nie myślałam, że autorka wymyśli wątek, który aż tak bardzo zburzy wizję, którą czytelnik układał sobie w głowie. I jedno jest pewne: jeśli Victoria Aveyard przez swoją bohaterkę, Mare Barrow, mówi, iż nikomu nie można ufać, to uwierzcie mi, że naprawdę tak jest. Ta książka jest pełna małych intryg, które urastają do wielkiej potęgi i następnie w skutek dziwnych zbiegów okoliczności niszczą cały dotychczasowy świat. Tak samo jak świat czytelnika. Ja po lekturze byłam wprost załamana, bo chciałam jak najszybciej wrócić do świata wykreowanego przez Victorię Aveyard, a okazuje się, że następny tom pojawi się dopiero w 2016. I to za granicą! Świat jest jednak naprawdę niesprawiedliwy, a ja wprost umieram z tęsknoty za kolejną częścią!
Tak wciągającej książki jeszcze nigdy nie było! Niech cały rynek wydawniczy uważa, bo nadchodzi Czerwona Królowa, która wtargnie z siłą i potęgą błyskawicy, detronizując wszystkie dotychczasowe bestsellery i porażając swoją mocą czytelników. Nie będziecie mogli się od niej uwolnić. To taka powieść, którą po prostu musicie przeczytać. Zmiażdży Was emocjonalnie, nie będziecie mogli jej wyrzucić z głowy i będziecie nienawidzić autorkę za to, że tak szybko skończyła swoją książkę, a jednocześnie zakochacie się w niej bez pamięci. Gorąco polecam!
Recenzja pochodzi z bloga: alone-with-books.blogspot.com
Mare Barrow żyje w świecie podzielonym na Czerwonych i Srebrnych. Różnią się od siebie jedynie kolorem krwi, ale to właśnie Srebrni rządzą miastem, a Czerwoni muszą dla nich pracować. Mare utrzymuje rodzinę z tego, co ukradnie na ulicy. Chodzi do szkoły, jednak na razie nie ma żadnego zawodu i po jej ukończeniu będzie zmuszona pójść do wojska i walczyć w szeregach armii....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-05-29
"Jesteśmy nieszczęśnikami, lecz wciąż potrafimy śpiewać - a pieśni wznoszą się w nas. Tak, jesteśmy brudni i podli, ale także zdolni do zaskakującej czułości, uprzejmości, do piękna. Jesteśmy ludźmi - pełnymi wad, a jednak dobrymi, prawda?"
Julianna Baggott to ceniona przez krytykę, nagradzana autorka bestsellerów, profesor na Wydziale Sztuki Filmowej Uniwersytetu Stanowego Florydy oraz współzałożycielka organizacji Kids in Need - Books in Deed. Opublikowała dziewiętnaście książek, w tym powieści dla dorosłych i dla młodszych czytelników oraz zbiory poezji. Współpracuje m.in. z magazynami "New York Times", "Washington Post" i "Boston Globe". jej książki ukazały się w ponad pięćdziesięciu zagranicznych wydawnictwach. Nowa Ziemia, pierwszy tom cyklu Świat po Wybuchu, została przetłumaczona na kilkadziesiąt języków, a prawa filmowe wykupiła wytwórnia Fox 2000. W przygotowaniu jest trzeci tom cyklu - Nowe jutro.
Partridge już wie, co stało się z jego matką i bratem oraz kto odpowiadał za ich śmierć. Nie stracił jednak całej rodziny, gdyż pośród ponurych Gruzowisk i Stopionych Ziem odnalazł siostrę, o której istnieniu nie miał pojęcia - Pressię Belze. Mimo tego, że jego najbliższe osoby już nie żyją zyskał kilku nowych przyjaciół, a nawet miłość. Dołączył do grupy, którą kieruje El Capitan i to właśnie w towarzystwie tych ludzi czuł się bezpieczniej i pewniej niż w rzekomo cudownej Kopule. Świat na zewnątrz jest dla niego bardziej wyraźny, a sama myśl o tym, że musiałby wrócić do Kopuły wywołuje w nim odrazę i brak chęci. Niestety jego ojciec, Elery Willoux, nie ma zamiaru łatwo się poddać i zrobi wszystko, żeby jego syn wrócił z powrotem do bezpiecznej bańki, którą dla niego stworzył - do bańki, w której będzie mógł go ciągle kontrolować, manipulować jego czynami i uczuciami. Nie cofnie się nawet przed tym, żeby atakować bezbronnych ludzi na zewnątrz Kopuły. Partrigde będzie musiał wrócić pod skrzydła ojca i zmierzyć się z najstraszliwszym wyzwaniem, jakie można sobie wyobrazić.
Pressia nareszcie zaczyna rozumieć, kim jest. Wie, że całe życie, jakie do tej pory wiodła to jedynie bajka, którą stworzył dla niej dziadek. Tak naprawdę nazywa się Emi Brigid Imanaka i znalazła brata, z którego istnienia nie zdawała sobie sprawy. Okazuje się, że Bradwell, chłopak, w którym jest zakochana, dowiedział się o istnieniu kilku Czarnych Skrzynek, z których jedna wydała mu się zaskakująco interesująca. Nie była podobna do wszystkich innych. Fignan, bo tak dał mu na imię, zawierał w sobie tajemnicze informacje, które tylko Pressia mogła z niego wyciągnąć. Okazuje się, że nie jest to zwykła skrzyneczka, ale kopalnia wiedzy, która pomoże im w naprawieniu istniejącego świata. Fignan jest kluczem, a Pressia musi tylko odnaleźć do niego odpowiedni zamek. Jednak nie jest to łatwe zadanie, gdyż musi wyruszyć w niebezpieczną podróż na zdziczałe tereny, na które nie prowadzę żadne mapy.
"Miłość to luksus. To coś, czym ludziom wolno się rozkoszować, kiedy nie muszą już walczyć o przetrwanie i o utrzymanie innych przy życiu".
Z reguły drugie części dobrych serii są kiepskie, gdyż autorzy chcą dogonić fabułą i nieprzewidywalnością poprzedni tom, który tak dobrze sprzedał się na książkowym rynku. Wiele razy zawiodłam się na kontynuacjach danego cyklu i miałam wielką nadzieję, że w tym przypadku okaże się inaczej - że autorka znowu oczaruje mnie swoim światem i opisami. Na szczęście Nowy Przywódca okazał się równie dobry jak swoja poprzedniczka, a ja na nowo zakochałam się w tej serii.
Nowa Ziemia to było jedynie preludium do serii. W pierwszej części autorka musiała wprowadzić czytelnika w świat po Wybuchu i przyzwyczaić do warunków, które tam panują, jednak w Nowym Przywódcy mogła popuścić wodzę wyobraźni i dać upust swoim pomysłom na temat relacji bohaterów oraz całej akcji. W porównaniu z poprzednią częścią, wydaje mi się, iż w tej dzieje się o wiele więcej nieprzewidywalnych rzeczy - o ile w Nowej Ziemi wszystko to nas fascynowało, bo było nowe i chcieliśmy to poznać, o tyle w Nowym Przywódcy dobrze znamy sytuację, która panuje w tym świecie i wczuwamy się we wszystkie rzeczy, które dzieją się z bohaterami.
Pod względem fabularnym ta książka jest również lepsza od swojej poprzedniczki. Prawie wszyscy nasi bohaterowie w pewnym momencie tej historii się rozdzielają (formuje się tylko jedna grupa) i dzięki temu możemy poznać problematykę tamtego świata z różnego punktu widzenia: Partrigde'a w Kopule, Lydy u Matek oraz pozostałej grupki bohaterów w najróżniejszych sytuacjach. Gdyby autorka postanowiła napisać tę książkę tylko i wyłącznie z punktu widzenia Pressi bądź Partridge'a to historia, którą przedstawiła, nie byłaby aż taka dobra. Cały urok tej książki skupia się wokół narracji z punktu widzenia każdego bohatera i możliwości poznania ich odczuć na temat sytuacji, która dzieje się w ich świecie. Wszystkie postacie wykreowane w tej książce są barwne i pełne prawdziwych ludzkich uczuć, przez co wydają się nam realne i niemal dotykamy ich przez kartki Nowego Przywódcy, oni natomiast łapią nas za obie dłonie, obiecują dobrą zabawę i rzeczywiście ją zapewniają, prowadząc przez całą historię i zapewniając bezpieczne dotarcie do końca tej powieści.
Może odczucia względem związku Partridge'a z Lydą i Pressi z Bradwellem dalej nie uległy zmianie - ciągle uwielbiam ich relację i cieszę się, że autorka w tej części popchnęła ich jeszcze bliżej siebie, a my z uśmiechem na twarzy mogliśmy obserwować ich rosnące uczucia. W tej części wątek miłosny miał większą wagę niż w poprzedniej ze względu na to, że nasi bohaterowie robili wiele rzeczy, myśląc o drugiej osobie. Poza tym pojawia nam się również mały trójkąt miłosny, z którym ja niestety nie potrafiłam sobie poradzić, gdyż zawsze będę kibicować tym dwóm parom, które wymieniłam. Uczucia bohaterów wpływały na ich decyzje i było to widać w tej powieści, jednak wątek miłosny wcale nie przesłonił fabuły, a jedynie był idealnym dopełnieniem całości.
Ja już od pierwszej strony dałam się pochłonąć tej historii i musiałam się bardzo opanowywać, żeby nie przeczytać jej w zastraszającym tempie. Po prostu musiałam "dawkować" Nowego Przywódcę, żeby nie przeczytać go zbyt szybko i nie żałować tego, że już skończyłam lekturę tej powieści. Akcja pędzi już od pierwszych stron, gdyż w prologu poznajemy nową bohaterkę - Wildę. To od razu sprawia, że jesteśmy coraz bardziej ciekawi czekających na nas wydarzeń i niemal połykamy książkę, delektując się każdą stroną. Autorka ma tak dobre pióro, że każdy opis, który kreuje, od razu wyświetla się w naszym umyśle, przez co mamy wrażenie, jakbyśmy mieli telewizor w głowie, na którym został wyświetlony ten cudowny film pt. Nowy Przywódca.
Pośród całego kiczu, który ostatnio zalał rynek wydawniczy tanimi schematycznymi opowiastkami i bezbarwnymi bohaterami, Nowy przywódca przypomina czytelnikom o tym, że kochają czytać książki; błyszczy barwną fabułą oraz wyróżnia się na tle innych powieści z tego gatunku. Czasami zdarzają się takie książki, o których trudno cokolwiek napisać ze względu na ogrom uczuć, które czytelnik trzyma w sobie po ich przeczytaniu. Jeśli miałabym zawrzeć całą swoją opinię w jednym zdaniu to napisałabym: Uwielbiam każdą stronę tej powieści. Właśnie dlatego z całego serca polecam tę książkę wszystkim osobom - nawet tym, które nie lubią czytać, bo jestem przekonana, że cała seria Świat po Wybuchu zmieni takie podejście do książek i sprawi, że zakochacie się w czytaniu. Nowy Przywódca jest tak samo brutalny, nieprzewidywalny i ekscytujący jak Nowa Ziemia, więc nie musicie się obawiać tego, że możecie się zawieść. Wystarczy, że w tej chwili sięgniecie po tę serię, a ja obiecuję Wam, że nie pożałujecie i spędzicie z nią wiele miłych chwil.
" - (...) Art Walrond, przyjaciel rodziny, namówił moich rodziców, żeby kupili mi psa. Powiedział, że jako jedynak potrzebuję domowego zwierzęcia. Nazwałem go Art Walrond.
- Dziwne imię dla psa.
- Byłem dziwnym dzieckiem.
- Ale kiedy Art Walrond, przyjaciel rodziny, i Art Walrond, pies, byli jednocześnie w tym samym pokoju i powiedziałeś: "Siad, Art Walrond", to który z nich siadał?
- Czy to problem filozoficzny?
- Być może".
Recenzja pochodzi z: alone-with-books.blogspot.com
"Jesteśmy nieszczęśnikami, lecz wciąż potrafimy śpiewać - a pieśni wznoszą się w nas. Tak, jesteśmy brudni i podli, ale także zdolni do zaskakującej czułości, uprzejmości, do piękna. Jesteśmy ludźmi - pełnymi wad, a jednak dobrymi, prawda?"
Julianna Baggott to ceniona przez krytykę, nagradzana autorka bestsellerów, profesor na Wydziale Sztuki Filmowej Uniwersytetu...
Charlie i Silas nie wiedzą kim tak naprawdę są. Nie wiedzą, gdzie mieszkają, czy mają jakąś rodzinę i co do siebie czują. Wiedzą tylko to, że są w tym razem i razem muszą znaleźć odpowiedź na pytanie, co im się przydarzyło. Mają wokół siebie tylko pomięte kartki, fotografie i naprędce spisane wspomnienia, ale czy uda im się dotrzeć do wszystkiego, co się wydarzyło? Czy powinni w ogóle pamiętać to, co się stało w ich życiu?
Do Colleen Hoover mam dosyć mieszane uczucia - część jej książek mi się bardzo podobała, a inne nie były aż tak świetne, natomiast jeśli chodzi o Tarryn Fisher to miałam okazję czytać jedną jej powieść i nie była ona najlepsza. Mimo wszystko postanowiłam dać szansę temu duetowi pisarskiemu i okazało się, że była to naprawdę dobra decyzja! Never Never to historia, która wciągnęła mnie od samego początku i jak na razie muszę powiedzieć, że to książka w dorobku Hoover i Fisher, która najbardziej mi się spodobała.
Już od kilku pierwszych zdań pokochałam to, co miało się wydarzyć w tej powieści. Czytelnik podczas czytania początkowych rozdziałów jest bardzo zdziwiony i zaciekawiony, gdyż autorki niczego nie podają mu od razu na tacy - w momencie rozpoczęcia książki wiemy dokładnie tyle, ile główni bohaterowie, czyli tak naprawdę... nic. To naprawdę świetny zabieg, gdyż dowiadujemy się o wszystkich rzeczach razem z głównymi bohaterami i dopiero przez to poznajemy całą fabułę, a nikt nie przekazuje nam z góry wszystkich informacji. W pewnym sensie tworzymy razem z bohaterami tę książkę i naprawdę bardzo mocno inwestujemy w nią emocjonalnie. Ja byłam naprawdę niesamowicie pogrążona w historię Charlie i Silasa - przez cały czas nie mogłam doczekać się tego, co wydarzy się dalej i jaka będzie ta wielka tajemnica. Przyznam, że rozwiązaniem troszeczkę się zawiodłam, jednak i tak byłam bardzo zadowolona z tego, co pokazały nam tutaj autorki.
Cała historia naprawdę wciąga i jest ukazana w taki sposób, że jednocześnie czytelnik jest zdziwiony, zszokowany, ale również bardzo zaciekawiony tym, co ma się wydarzyć. Nasi bohaterowie muszą poznać samych siebie, dotrzeć dlaczego są tacy, jacy są i co właściwie wydarzyło się w ich życiu, że stracili pamięć. Wydaje mi się, że był to naprawdę dobry duet pisarski, gdyż nie odnosiłam wrażenia, że jakąś część tekstu napisała Hoover, a inną Fisher - ich style dobrze się ze sobą połączyły i stworzyły coś naprawdę świetnego i wciągającego od pierwszej strony. To jedna z tych powieści, których nie mogłam odłożyć na bok, gdyż za bardzo ciekawiło mnie wszystko to, co mogłoby się tutaj wydarzyć. Bardzo cieszę się też, że w naszym wydaniu książka nie została podzielona na trzy osobne części, ale że zostały one zgrabnie zebrane w całość - przez to historię czyta się o wiele lepiej i jestem przekonana, że gdyby zostało to wydane w trzech częściach to nie miałabym tak dobrej opinii o całej książce, bo bohaterki naprawdę kończyły konkretne tomy w dziwnych momentach. Wydaje mi się, że pierwsza część była najciekawsza, ale w kolejnych również działo się sporo rzeczy, które bardzo zaważyły na losach głównych bohaterów, więc całościowo - jestem pod wrażeniem tego, co tutaj otrzymałam.
Cudownie zagadkowa i wciskająca w fotel. Ta książka potrafi wciągnąć czytelnika na wiele godzin i wypuścić dopiero po przeczytaniu całości. Może nie jest najlepszą historią na świecie, jednak zdecydowanie warto ją przeczytać, bo może umilić jeden lub dwa dni. Hoover i Fisher to naprawdę dobry duet pisarski i mam nadzieję, że uda nam się otrzymać jeszcze jakieś historie spod ich pióra, bo Never Never było książką, którą najbardziej podziwiam w dorobku obu autorek. Jeżeli szukacie czegoś tajemniczego, trzymającego w napięciu, a dodatkowo wciągającego i ukazującego ciekawy romans to Never Never będzie dla Was wprost idealne!
Charlie i Silas nie wiedzą kim tak naprawdę są. Nie wiedzą, gdzie mieszkają, czy mają jakąś rodzinę i co do siebie czują. Wiedzą tylko to, że są w tym razem i razem muszą znaleźć odpowiedź na pytanie, co im się przydarzyło. Mają wokół siebie tylko pomięte kartki, fotografie i naprędce spisane wspomnienia, ale czy uda im się dotrzeć do wszystkiego, co się wydarzyło? Czy...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to