Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Jestem zdziwiona tak wysoką oceną tej książki. Jak dla mnie jest to jedna z słabszych pozycji Cobena, taki trochę przerost formy nad treścią. Wszystkiego jest tu za dużo, mam wrażenie że autor chciał przejść samego siebie w konstruowaniu misternych intryg, ale jak wiadomo – co za dużo, to niezdrowo. Fabuła doskonale pasowałaby na scenariusz jakiegoś psychologicznego thrillera, z tym, że w ostatniej scenie główna bohaterka znajduje się w przytulnym pokoju bez klamek, przyodziana w gustowne wdzianko z dłuuugimi rękawami.

Ale, największą fuszerę odwalił pan tłumacz. Pewnych imion zdecydowanie nie powinno odmieniać się przez przypadki, zwłaszcza jeśli mają tylko jedną, dość miękką formę. To ciągłe „Mayu” doprowadzało mnie do szaleństwa, nieważne czy zwraca się do ciebie śmiertelny wróg czy najlepszy przyjaciel – w obu przypadkach powie oczywiście „Mayu”. Taa, jasne. Przełóżmy to na polskie podwórko:
- Kasiu, kocham Cię/Kasiu, chcesz deserek po obiadku?/Kasiu, czy mogłabyś mi pomóc w xyz – ok.
- Kasiu, ty głupia, tępa, nadęta strzało/ Kasiu, dlaczego wiecznie się spóźniasz, do cholery?/ Kasiu, poderżnę ci gardło i wypruję flaki za te wszystkie zdrady, latawico! – bardzo, bardzo nie ok.

Jak zwykle wiem, że to nie wina autora, mimo wszystko jednak pozytywne wrażenie w odbiorze chwieje się i drży w posadach.

Jestem zdziwiona tak wysoką oceną tej książki. Jak dla mnie jest to jedna z słabszych pozycji Cobena, taki trochę przerost formy nad treścią. Wszystkiego jest tu za dużo, mam wrażenie że autor chciał przejść samego siebie w konstruowaniu misternych intryg, ale jak wiadomo – co za dużo, to niezdrowo. Fabuła doskonale pasowałaby na scenariusz jakiegoś psychologicznego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo lubię przygody Jima Rooka - seria ta charakteryzuje się szybką akcją, nietuzinkowym bohaterem i mnogością wrogich bytów, dzięki czemu możemy zapoznać się z całą plejadą gwiazd mrocznych urban legends.

Ale proszę powiedzieć czym kierował się tłumacz nadając tak beznadziejnie nieadekwatny tytuł? Przecież nawet w treści książki mamy do czynienia z Pływakami, a nie żadnymi syrenami. Zepsuło to całą przyjemność z czytania, bo nastawiłam się na krwiożercze syreny, a nie wodne twory. Wiem, że to nie wina autora, jednak cały smaczek ulotnił się bezpowrotnie.

Bardzo lubię przygody Jima Rooka - seria ta charakteryzuje się szybką akcją, nietuzinkowym bohaterem i mnogością wrogich bytów, dzięki czemu możemy zapoznać się z całą plejadą gwiazd mrocznych urban legends.

Ale proszę powiedzieć czym kierował się tłumacz nadając tak beznadziejnie nieadekwatny tytuł? Przecież nawet w treści książki mamy do czynienia z Pływakami, a nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wielkie nadzieje i wielkie rozczarowanie. Na premierę książki czekałam jak pies na resztki obiadu, niestety okazało się, że na talerzu został tylko sos i rozgotowane warzywa.

Emocji w tym jak na lekarstwo, bohaterowie drętwi i niewzbudzający sympatii - z zidiociałą Ewą na czele. „Oszpicyn” brzmi magicznie, przywołuje na myśl czasy przedwojenne, kiedy to Żydzi funkcjonowali jako pełnoprawni członkowie społeczeństwa, mający swoje przyzwyczajenia i legendy. Jednak ciągłe powtarzanie „Oszpicyn”, „oszpicyńskie” „w Oszpicynie” cały ten urok odbiera, naprawdę nikt nie używa polskiej nazwy „Oświęcim”?

To mogła być TAAAKA historia, z TAAAKIM potencjałem, a wyszło jak zwykle. Po prostu nudno i bez polotu (to wszystko już przecież było).

Wielkie nadzieje i wielkie rozczarowanie. Na premierę książki czekałam jak pies na resztki obiadu, niestety okazało się, że na talerzu został tylko sos i rozgotowane warzywa.

Emocji w tym jak na lekarstwo, bohaterowie drętwi i niewzbudzający sympatii - z zidiociałą Ewą na czele. „Oszpicyn” brzmi magicznie, przywołuje na myśl czasy przedwojenne, kiedy to Żydzi funkcjonowali...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Niania w Nowym Jorku Nicola Kraus, Emma McLaughlin
Ocena 5,9
Niania w Nowym... Nicola Kraus, Emma ...

Na półkach:

Wydawać by się mogło, że treść książki jest w znacznym stopniu przerysowana, że autorka celowo przedstawia zniekształcony obraz współczesnego rodzicielstwa, a pieniądze i pozycja społeczna wcale nie są ważniejsze od własnego dziecka...
Jest zabawnie, bohaterka dzieli się z czytelnikiem trafnymi spostrzeżeniami. Refleksja przychodzi dopiero po przeczytaniu - a co jeśli to wszystko prawda? Dlaczego dorośli ludzie decydują się na posiadanie dzieci, skoro wcale tego nie chcą?

Wydawać by się mogło, że treść książki jest w znacznym stopniu przerysowana, że autorka celowo przedstawia zniekształcony obraz współczesnego rodzicielstwa, a pieniądze i pozycja społeczna wcale nie są ważniejsze od własnego dziecka...
Jest zabawnie, bohaterka dzieli się z czytelnikiem trafnymi spostrzeżeniami. Refleksja przychodzi dopiero po przeczytaniu - a co jeśli to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Przepowiednię" pierwszy raz przeczytałam pewnie z 15 lat temu i wywarła na mnie wtedy ogromne wrażenie. Był to dopiero początek mojej fascynacji Kingiem, Koontzem i Mastertonem, stąd też i zachwyt nad ich dziełami o wiele większy.

A jak jest dzisiaj? Jest ok.

Pamiętałam mniej więcej początek i ogólny zarys, reszta powolutku wyłaniała się z mroków niepamięci. Niestety nie obeszło się bez lekkiego rozczarowania.

Książka napisana jest w dość lekkim tonie, mamy tu sporo samokrytycyzmu podszytego humorem głównego bohatera. Uważam, że postacie są wystarczająco wyraziste, nic dodać, nic ująć.
Niestety pewne wątki są niemiłosiernie rozwleczone. Pierwszy najgorszy dzień życia Jimmy'ego nie miał końca, ciągnęło się tak okrutnie, że omijałam całe akapity byle już dotrzeć do końca tej części.
Na szczęście później akcja nabrała tempa i poszło już gładko (no może jeszcze za wyjątkiem sceny w lesie).

Podsumowując: to dobra i interesująca książka, na pewno za X lat jeszcze do niej wrócę, jednak nie tak dobra jak zachowałam w pamięci. Dodatkowa gwiazdka z sentymentu dla autora.

"Przepowiednię" pierwszy raz przeczytałam pewnie z 15 lat temu i wywarła na mnie wtedy ogromne wrażenie. Był to dopiero początek mojej fascynacji Kingiem, Koontzem i Mastertonem, stąd też i zachwyt nad ich dziełami o wiele większy.

A jak jest dzisiaj? Jest ok.

Pamiętałam mniej więcej początek i ogólny zarys, reszta powolutku wyłaniała się z mroków niepamięci. Niestety nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozkręca się wolniutko, a uczestniczenie w poszukiwaniach dzieci na samym początku również przebiega dość żmudnie.

Ale!
Ale później jest już bardzo dobrze. Tajemnicze, pozornie niepowiązane ze sobą zaginięcia bliźniaków, magia, iluzja, mylne tropy - wielkie znaleziska i oczywiście szpital psychiatryczny w tle. Fabuła skomponowana specjalnie dla mnie ;)

Nie mam również żalu o tak nagłe i szybkie zakończenie, wielu autorów brutalnie urywa temat, uchylając jedynie rąbka tajemnicy.

Zdecydowanie polecam.

Rozkręca się wolniutko, a uczestniczenie w poszukiwaniach dzieci na samym początku również przebiega dość żmudnie.

Ale!
Ale później jest już bardzo dobrze. Tajemnicze, pozornie niepowiązane ze sobą zaginięcia bliźniaków, magia, iluzja, mylne tropy - wielkie znaleziska i oczywiście szpital psychiatryczny w tle. Fabuła skomponowana specjalnie dla mnie ;)

Nie mam również...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Okres nastoletni mam już za sobą, jednak czytanie tej książki sprawiło mi sporą przyjemność.

Ciekawym doświadczeniem jest ponowne zanurzenie się w świat nastolatek, gdzie zwykłe błahostki urastają do rangi katastrofy, która ostatecznie prowadzi do... morderstwa.

O wiele przyjemniej czytało mi się rozdziały poświęcone uczennicom, niż prowadzonemu przez parę detektywów śledztwu, jednak wynikało to raczej z chęci zapoznania się z osobowością dziewczyn, a następnie probie ich rozgryzienia.

Ale co by nie było tak kolorowo - nie polubiłam się ze słodką Seleną. Rany, co za mułowate dziewuszysko!

Okres nastoletni mam już za sobą, jednak czytanie tej książki sprawiło mi sporą przyjemność.

Ciekawym doświadczeniem jest ponowne zanurzenie się w świat nastolatek, gdzie zwykłe błahostki urastają do rangi katastrofy, która ostatecznie prowadzi do... morderstwa.

O wiele przyjemniej czytało mi się rozdziały poświęcone uczennicom, niż prowadzonemu przez parę detektywów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Prosta, lekka i sympatyczna powieść dla niewybrednych.

Zachowanie głównej bohaterki i jej przyjaciół bywało irytujące, ale tak naprawdę ilu jest 20-latków twardo stąpających po ziemi?

Polecam jako odskocznia pomiędzy cięższymi i wymagającymi większego skupienia dziełami.

Prosta, lekka i sympatyczna powieść dla niewybrednych.

Zachowanie głównej bohaterki i jej przyjaciół bywało irytujące, ale tak naprawdę ilu jest 20-latków twardo stąpających po ziemi?

Polecam jako odskocznia pomiędzy cięższymi i wymagającymi większego skupienia dziełami.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka zasłużyłaby na lepszą ocenę, gdyby nie mega wkur*jąca postać Elisabeth.

Wyjątkowo wyrachowana, wredna i przeświadczona o swojej wyższości manipulantka z piekła rodem (z trudnym dzieciństwem of kors...). Na dodatek oczywiście niesamowicie piękna - dlaczego wszyscy pisarze z takim uwielbieniem obsadzają w głównych rolach kobiety, które muszą być pod względem fizycznym chodzącymi ideałami? Czyżby istniała jakaś wiedza tajemna, wedle której psychopatki to kobiety o pięknym obliczu i brzydkim wnętrzu?

Za powyższe wielki minus i niechęć do tej powieści. Przeczytałam do końca, ale bez większego entuzjazmu.

Książka zasłużyłaby na lepszą ocenę, gdyby nie mega wkur*jąca postać Elisabeth.

Wyjątkowo wyrachowana, wredna i przeświadczona o swojej wyższości manipulantka z piekła rodem (z trudnym dzieciństwem of kors...). Na dodatek oczywiście niesamowicie piękna - dlaczego wszyscy pisarze z takim uwielbieniem obsadzają w głównych rolach kobiety, które muszą być pod względem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytam opis książki. Przypominam sobie jedynie jej niewielkie fragmenty.

Czytam raz jeszcze. Przypominam sobie, że wcale mnie nie porwała i że była o wiele słabsza od pierwszej części.

A na koniec przypominam sobie jeszcze, że kilka razy nieźle powiało nudą i dokończenie tej powieści było nie lada wyzwaniem.

Jeśli to wszystko co masz do powiedzenia o książce przeczytanej niespełna 2-3 miesiące temu, to o czym to może świadczyć?

Fabuła na plus, ale sposób jej poprowadzenia już nie - zdecydowanie za dużo całkowicie zbędnych i nic niewnoszących opisów.

Czytam opis książki. Przypominam sobie jedynie jej niewielkie fragmenty.

Czytam raz jeszcze. Przypominam sobie, że wcale mnie nie porwała i że była o wiele słabsza od pierwszej części.

A na koniec przypominam sobie jeszcze, że kilka razy nieźle powiało nudą i dokończenie tej powieści było nie lada wyzwaniem.

Jeśli to wszystko co masz do powiedzenia o książce...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wspaniały dobór anty-bohaterów - prawdę powiedziawszy,każdego z nich miałam ochotę poprzypiekać troszkę nad rozżarzonymi węglami.

Anita - beznadziejna frustratka, opętana wizją macierzyństwa; Adam - stereotypowy facet, u którego do głosu dochodzi w końcu "mniejsza głowa";
Marta - zimna sucz, od której najlepiej trzymać się z daleka;
Eryk - artysta, który zawsze ma pod górkę.

I wiecie co? Pomimo kumulacji tak antypatycznych postaci, z którymi niełatwo się utożsamić (tak, tak, zawsze uważamy, że jesteśmy lepszymi ludźmi niż w rzeczywistości), "Idealna" okazała się bardzo dobrą pozycją.

Być może tytuł powieści powinien odnosić się do jej zakończenia, gdyż wg mnie, jest właśnie IDEALNE. Każdy dostał to, na co zasłużył, brawa dla Pani Magdaleny!

SPOILER:
Jedyne do czego mogę się przyczepić to sąsiad Anity i Adama - po wyjaśnieniu kim jest Eryk, nagle powstaje pustka - bo kimże tak naprawdę był ten człowiek? Całkiem przypadkowy kolejny artysta? A może ja nieuważnie czytałam pewne fragmenty?

Wspaniały dobór anty-bohaterów - prawdę powiedziawszy,każdego z nich miałam ochotę poprzypiekać troszkę nad rozżarzonymi węglami.

Anita - beznadziejna frustratka, opętana wizją macierzyństwa; Adam - stereotypowy facet, u którego do głosu dochodzi w końcu "mniejsza głowa";
Marta - zimna sucz, od której najlepiej trzymać się z daleka;
Eryk - artysta, który zawsze ma pod...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo lubię książki, w których - jak to się mówi - "najciemniej jest pod latarnią". Ważne jednak, aby autor podjął z czytelnikiem odpowiednio wyrafinowaną grę, w której wszystkie karty zostaną odkryte na samym końcu, a nie w połowie powieści.

Jako stary wyjadacz dość szybko zorientowałam się kto pociąga za sznurki i przyznam, że w tym momencie historia wiele straciła ze swego uroku. Bardziej interesowało mnie już tylko jakie relacje zapanują pomiędzy głównymi bohaterami po doprowadzeniu sprawy do końca.

W związku z powyższym - studzę zapały zachwyconych czytelników i wystawiam mocne 6.

Bardzo lubię książki, w których - jak to się mówi - "najciemniej jest pod latarnią". Ważne jednak, aby autor podjął z czytelnikiem odpowiednio wyrafinowaną grę, w której wszystkie karty zostaną odkryte na samym końcu, a nie w połowie powieści.

Jako stary wyjadacz dość szybko zorientowałam się kto pociąga za sznurki i przyznam, że w tym momencie historia wiele straciła ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przez pierwsze 2-3 rozdziały chaos, można się pogubić w ustaleniach relacji, czasu i miejsca akcji.

Jednak gdy tylko przyzwyczaimy się do sposobu w jaki poprowadzono narrację, otrzymamy świetną książkę, która nie raz i nie dwa, wywiedzie nas głęboko w pole.

Kto tak naprawdę jest ofiarą, a kto łowcą? Autorka umiejętnie zwodzi czytelnika, budując stopniowo gęsty i duszący klimat.

Cały czas czujemy, że coś tu nie do końca jest takie, jakim się wydaje, ale nie sposób wskazać bezpośredniej przyczyny. I wreszcie na końcu otrzymujemy strzał w pysk! No tak, przecież można było się domyślić... Ale zaraz, zaraz, czy aby na pewno? Hmm... No to proszę, jeszcze raz buch w mordę i zwrot o 180 stopni!

Przyznam szczerze, że sama teoria zawarta w tej książce nie była dla mnie jakimś przeogromnym zaskoczeniem, a w trakcie czytania kilkukrotnie przyszła mi na myśl trylogia duetu Erik Axl Sund (Oblicza Victorii Bergman).

Jednak jest to jedna z książek, którą czyta się zbyt zachłannie i odczuwa żal gdy dobiegnie końca.

Przez pierwsze 2-3 rozdziały chaos, można się pogubić w ustaleniach relacji, czasu i miejsca akcji.

Jednak gdy tylko przyzwyczaimy się do sposobu w jaki poprowadzono narrację, otrzymamy świetną książkę, która nie raz i nie dwa, wywiedzie nas głęboko w pole.

Kto tak naprawdę jest ofiarą, a kto łowcą? Autorka umiejętnie zwodzi czytelnika, budując stopniowo gęsty i duszący...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Za "Nie zapomnisz mnie" zabrałam się zaraz po przeczytaniu innego, świetnie skonstruowanego thrillera, który czytało się z prędkością błyskawicy.

Nagłe zwolnienie tempa i rzekome odkrycie wszystkich kart już na początku książki Margolina, podziałało na mnie jak kubeł zimnej wody. Dodatkowo śmiertelnie nudzą mnie wszelkie polityczne zagrywki, wojny o najwyższe stołki i prowadzone w tym celu kampanie, a właśnie z tym się spotkamy we wstępnej fazie powieści.

No więc powoli brnęłam dalej, niezbyt ochoczo, ale też nie całkiem opieszale. No i sama nie wiem, w którym momencie książka zaczęła mnie wciągać.

Zastosowane przez autora chwyty nie są nowatorskie, niejeden pisarz bazował już na powrotach z przeszłości czy fałszywej tożsamości (ale się rymło). Nie twierdzę, że jestem taka genialna i od razu znajduję rozwiązanie zagadki, ale pewna postać od początku była trochę "lewa" i jak się okazało na końcu - moje podejrzenia okazały się słuszne.

Nie jest to powieść wybitna, ale warto po nią sięgnąć, choćby z uwagi na kolejne, całkiem niezłe mini-studium dobrze zakamuflowanego psychopaty.

Za "Nie zapomnisz mnie" zabrałam się zaraz po przeczytaniu innego, świetnie skonstruowanego thrillera, który czytało się z prędkością błyskawicy.

Nagłe zwolnienie tempa i rzekome odkrycie wszystkich kart już na początku książki Margolina, podziałało na mnie jak kubeł zimnej wody. Dodatkowo śmiertelnie nudzą mnie wszelkie polityczne zagrywki, wojny o najwyższe stołki i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trochę męczyłam się z tą książką i to nie z uwagi na na czas i miejsce rozgrywającej się akcji, ale z powodu przyciężkawego stylu. Dopiero gdzieś od połowy, lektura nabiera płynności.

Jeśli chodzi o samą treść - nie mam większych uwag, przedstawiona historia była w stanie mnie zainteresować, choć z większą uwagą śledziłam relację z codziennego życia getta, niż same poszukiwania mordercy.

Ale... W tym przypadku musi być jakieś "ale".

Nie spodobał mi się czarno-biały obraz świata, w którym główne role grają Dobrzy Żydzi i Źli Chrześcijanie. Stawianie Polaków na równi z hitlerowcami jest po prostu niesmaczne, a sugestie, jakoby po aryjskiej stronie Polacy wiedli całkiem sielskie i przyjemne życie jest wyjątkowo przykre.

No tak, bo jedynie mieszkańcy getta cierpieli głód i jedynie Żydzi mogą rościć sobie prawa do opłakiwania tragedii jaka ich spotkała...

Nie chcę tu w żaden sposób umniejszać znaczenia Holocaustu, bo świadectwa tamtych czasów są przerażające. Jednak zero-jedynkowe postrzeganie świata przedstawione w powieści Zimmlera wprowadza w błąd mniej świadomych czytelników, zwłaszcza z tych krajów, na terenie których najcięższa zawierucha wojenna przeszła - tak jakby - bokiem.

Szkoda, że autor dla równowagi nie wspomina o tak "wybitnych" postaciach jak np. Jakub Lejkin, a każdy niegodziwy czyn spod gwiazdy Dawida znajduje zwykle jakieś usprawiedliwienie.

Trochę męczyłam się z tą książką i to nie z uwagi na na czas i miejsce rozgrywającej się akcji, ale z powodu przyciężkawego stylu. Dopiero gdzieś od połowy, lektura nabiera płynności.

Jeśli chodzi o samą treść - nie mam większych uwag, przedstawiona historia była w stanie mnie zainteresować, choć z większą uwagą śledziłam relację z codziennego życia getta, niż same...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiele można powiedzieć o tej książce, ale na pewno nie to, że jest genialna.

"W obronie syna" porusza bardzo ważny temat, jakim jest reakcja rodziców na ewentualną zbrodnię popełnioną przez własne dziecko.

Przyznam szczerze, że pomimo ogromnego ładunku emocjonalnego, który powinna nieść ta powieść, momentami trochę się nudziłam.
Irytowało mnie zachowanie Andy'ego, jego niezachwiana pewność w niewinność syna, która jednocześnie wykluczała się z niektórymi czynami.

Brawurowe zagranie starego Barbera i jego tajemniczy, groźny obserwator, podający na tacy kozła ofiarnego tuż przed wydaniem wyroku.

Na plus zakończenie - wyjątkowo coś, czego nie spodziewałam się w trakcie czytania.

Często nachodzi mnie refleksja po przeczytaniu jakiejś książki z ogromnym, acz niewykorzystanym potencjałem - jakby to było, gdyby dokładnie tę samą historię opowiedział po swojemu zupełnie inny pisarz? To byłby ciekawy eksperyment. Zwłaszcza w tym przypadku.

Wiele można powiedzieć o tej książce, ale na pewno nie to, że jest genialna.

"W obronie syna" porusza bardzo ważny temat, jakim jest reakcja rodziców na ewentualną zbrodnię popełnioną przez własne dziecko.

Przyznam szczerze, że pomimo ogromnego ładunku emocjonalnego, który powinna nieść ta powieść, momentami trochę się nudziłam.
Irytowało mnie zachowanie Andy'ego, jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Żadne tam Grey'e, Crossy czy inne dziwactwa. Tylko Jackie! Bywa romantycznie, delikatnie, ale też gwałtowanie, wulgarnie i na ostro. Właśnie takiej literatury poszukują kobiety, gdy mają ochotę na typowo babską rozrywkę (a przynajmniej ja).

Jackie bezlitośnie obnaża podwójne standardy panujące w świecie gwiazd i celebrytów, a żądza, chciwość i pęd do władzy jest tak samo obecny dzisiaj, jak i 30 lat temu.

Polecam.

Żadne tam Grey'e, Crossy czy inne dziwactwa. Tylko Jackie! Bywa romantycznie, delikatnie, ale też gwałtowanie, wulgarnie i na ostro. Właśnie takiej literatury poszukują kobiety, gdy mają ochotę na typowo babską rozrywkę (a przynajmniej ja).

Jackie bezlitośnie obnaża podwójne standardy panujące w świecie gwiazd i celebrytów, a żądza, chciwość i pęd do władzy jest tak samo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Za każdym razem obiecuję sobie, że już więcej nie sięgnę po książkę autora, który z lubością skupia się na romansie głównych bohaterów, zamiast na intrygującej historii, która została opisana na okładce.
Niestety, zwykle ze sobą przegrywam, bo książka kosztuje ledwie parę złotych na wyprzedaży, a i fabuła zapowiada się interesująco.

Drażnią mnie wzajemne zaloty bohaterów, podchody, wzloty i upadki, porywy serca... Noż kurczę, czy ja tu przyszłam czytać tanie romansidło??? Do jakich odbiorców w ogóle kierowany jest ten typ powieści?

Zirytowałam się w trakcie czytania tej książki, a opisy jak Jeremy szaleje ze strachu i niepokoju o cudną Rowenne tylko dopełniły dzieła.

Jak to często bywa - dobry pomysł, ale wykonanie...

Za każdym razem obiecuję sobie, że już więcej nie sięgnę po książkę autora, który z lubością skupia się na romansie głównych bohaterów, zamiast na intrygującej historii, która została opisana na okładce.
Niestety, zwykle ze sobą przegrywam, bo książka kosztuje ledwie parę złotych na wyprzedaży, a i fabuła zapowiada się interesująco.

Drażnią mnie wzajemne zaloty bohaterów,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Santerii to tu tyle co kot napłakał. Fabuła naciągnięta do granic możliwości, nużące rozważania głównej bohaterki i mało prawdopodobne zbiegi okoliczności.

Oczywiście to tylko fikcja literacka, więc ma pełne prawo zaskoczyć nawet najbardziej nieoczekiwanym splotem zdarzeń, jednak o ile w przypadku takiego np. Cobena wypada to całkiem wiarygodnie, tak tutaj blado i abstrakcyjnie.

Na plus ciekawe zakończenie, jednak przez większość czasu po prostu wiało nudą.

Santerii to tu tyle co kot napłakał. Fabuła naciągnięta do granic możliwości, nużące rozważania głównej bohaterki i mało prawdopodobne zbiegi okoliczności.

Oczywiście to tylko fikcja literacka, więc ma pełne prawo zaskoczyć nawet najbardziej nieoczekiwanym splotem zdarzeń, jednak o ile w przypadku takiego np. Cobena wypada to całkiem wiarygodnie, tak tutaj blado i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wielki minus za spoiler na tylnej okładce książki, który w zasadzie mówi nam wprost na czym będzie opierać się fabuła, tak więc efektu zaskoczenia - niewiele (chodzi o informację dotyczącą realnych wydarzeń, które rozegrały się w przeszłości).

Prawie do samego końca miałam nadzieję, że Masterton wprowadzi tu jednak jakieś małe zamieszanie, alternatywne wyjaśnienie, czy też zupełnie odmienny ciąg przyczynowo-skutkowy. Niestety, jedyne co ubarwia powieść to opisy wymyślnych tortur (swoją drogą bardzo ciekawych) oraz wątek martwych koni.

Dla niewymagających czytelników, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z tym autorem, bo reszta już wie, że stać go na dużo dużo więcej ;)

Wielki minus za spoiler na tylnej okładce książki, który w zasadzie mówi nam wprost na czym będzie opierać się fabuła, tak więc efektu zaskoczenia - niewiele (chodzi o informację dotyczącą realnych wydarzeń, które rozegrały się w przeszłości).

Prawie do samego końca miałam nadzieję, że Masterton wprowadzi tu jednak jakieś małe zamieszanie, alternatywne wyjaśnienie, czy...

więcej Pokaż mimo to